Harry poczuł, że uderza stopami w ziemię. Zraniona noga ugięła się pod nim i upadł do przodu, puszczając Puchar Trójmagiczny. Jego lądowanie nie było zbyt bolesne, ponieważ spadł na Kally uderzając łokciem prosto w jej ranę od kolca.
Dziewczyna cicho syknęła i zepchnęła z siebie chłopaka. Uniosła głowę i rozejrzała się dookoła. Zobaczyła znajome z wcześniej pokazanych przez jej głowę obrazów, miejsce.
- Gdzie jesteśmy? - zapytał Harry podnosząc się.
- Czy ktoś wam mówił, że ten puchar jest świstoklikiem? - spytał Cedrik wyciągając do Kally dłoń, aby pomóc jej wstać.
Stali na ciemnym, zarośniętym i ponurym cmentarzu. Po prawej stronie można było ujrzeć czarne zarysy małego kościoła, a na lewo wyrastające wzgórze, na którego szczycie znajdował się jakiś stary dom.
- Nie. - odrzekł Harry. - Myślicie, że to jakaś część trzeciego zadania?
- Nie mam pojęcia. - odpowiedział mu Cedrik. - Może wyjmijmy różdżki, co?
- Słusznie. - zgodził się Harry. Wyciągnęli różdżki i zrobili krok do przodu.
Natomiast Kally, która została lekko w tyle poczuła jak jej nogi zaczynają się chwiać. Zaczęła głośniej oddychać, musząc najpierw przytrzymać się nagrobka, który akurat stał obok niej. Poczuła jak po jej ustach od góry, spływa czerwona ciecz z nosa. Klatka piersiowa niebezpiecznie szybko się poruszała, a z jej gardła wydostał się szloch.
Chłopcy na ten dźwięk automatycznie odwrócili się i podeszli w jej stronę.
- Kally wszystko dobrze? - spytał Harry.
Oczy zaszły jej mgłą, pokazując jej co chwila jedynie błyski światła rażące ją w tęczówki. Krzyknęła z bólu, który błyskawicznie rozprzestrzenił się po jej głowie.
- Kally! - Cedrik w ostatnim momencie złapał jej głowę, która uderzyłaby o kamienną tablicę przy grobie.
Błyski przed oczami, przypominające światło fleszy przysłoniła jedynie czerwona poświata wypływającej z oczu krwi. Gdy już poczuła, że zaraz straci przytomność, złote rozbłyśnięcie zakończyło pokaz mroczków, a rozpoczęło widoczność całkiem znajomego już obrazu.
Niski mężczyzna w płaszczu z kapturem osłaniającym jego twarz zbliżał się do trójki nastolatków spomiędzy grobów. Niósł coś w rękach, a jego krok był niepokojąco powolny.
Nagle nieznajomy się zatrzymał. Patrzyli na siebie wzajemnie, dopóki chłopak w okularach nie złapał się za czoło. Jego różdżka wypadła z ręki, a stojąca obok niego czarnowłosa dziewczyna przymknęła powieki w niepokoju, jakby wiedziała co ma się zaraz zdarzyć.
Kolana ugięły się pod niższym chłopakiem w czerwonym stroju. Brunetka obok przykucnęła przed nim i próbowała coś mu powiedzieć. Brunet w okularach rzucał się po ziemii, nie zwracając uwagi na agresywne szepty dziewczyny.
- Zabij niepotrzebnego. - zimny, piskliwy głos dotarł do ich uszu, gdzieś sponad ich głów.
Przerażona dziewczyna jak poparzona wstała od bruneta i chciała udać się w stronę drugiego chłopaka, jednak ten niewiadomo dlaczego złapał ją za kostkę, na wskutek czego się przewróciła.
Nim zdążyła się podnieść i odsunąć niczego nieświadomego drugiego chłopaka, cała ich trójka usłyszała drugi głos:
- Avada kedavra!
YOU ARE READING
Wybranka
FanfictionCo jeżeli Syriusz Black miałby córkę? Co jeżeli ta córka dostałaby niepowtarzalny dar? Co jeżeli zamiast szkoły Beauxbatons, na Turniej Trójmagiczny przybędzie szkoła o nazwie Akademia Żywiołów? Do Hogwartu na Turniej Trójmagiczny przybywają dwie s...