Nic na siłę

47 6 14
                                    

Harry, Ron i Hermiona szli w stronę wzniesienia górującego nad Hogsmeade. Gdy minęli zakręt docierając do końca drogi ujrzeli wielkiego, kudłatego czarnego psa z gazetą w pysku.

- Cześć, Syriuszu! - przywitał się Harry podchodząc bliżej.

Pies machnął ogonem i podbiegł porośniętym krzakami zboczem. Cała trójka podążyła za nim idąc do samego podnóża góry.

W końcu stracili Syriusza z oczu, dochodząc do miejsca, w którym zniknął. Zobaczyli wąską szczelinę w skale. Prześlizgnęli się przez nią i znaleźli się w chłodnej, mrocznej jaskini.

Spojrzeli przed siebie, a im oczom ukazał się tym razem już nie pies, a zbiegły więzień Azkabanu.

- Kurczaki! - zawołał Black, gdy Harry wręczył mu paczkę z udkami kurczaka i chlebem.

Harry rozmawiał z Syriuszem. Wszystko było w porządku, dopóki ten drugi nie zapytał:

- A jak ona się ma?

- Nie wiem. - odpowiedział szybko odwracając wzrok.

Syriusz zmarszczył brwi. Przecież Harry mówił, że się ze sobą kolegują, więc chyba powinien wiedzieć co u niej słychać.

- Kally i Harry się ostatnio trochę pokłócili, Syriuszu. - wtrąciła Hermiona.

Black wręcz zamarł na dźwięk imienia swojej córki. Spojrzał na Harry'ego, któremu wnętrze jaskini wydało się teraz zaskakująco interesujące.

- O co? - zapytał po chwili. - Hermiono? - zapytał, widząc, że Harry nie zamierza niczego powiedzieć. Dziewczyna zawahała się, nie mając pewności czy to akurat ona powinna o tym mówić.

- Kally ostatnio ma chyba gorszy czas. Tak czy inaczej, według Harry'ego, dziwnie się zachowywała. Chciał z nią porozmawiać na ten temat, ale ona trochę się zirytowała i powiedziała Harry'emu kilka niefajnych rzeczy. - wyjaśniła w końcu.

- No ale, Harry też powiedział jej coś, co najwidoczniej ją uraziło. - dodał Ron. Poczuł potrzebę wstawienia się za Kally. Nie chciał postawić jej w złym świetle przed jej własnym ojcem. Bo pomimo początkowych kwasów, naprawdę ją polubił.

- Co to znaczy „gorszy czas"? - znów spytał Syriusz.

- No... ciągle chodzi przygaszona, mało sypia i w ogóle dziwnie się zachowuje. - odezwał się w końcu Harry.

- Ale coś się stało? Ktoś jej coś powiedział? A może to przez te artykuły w Proroku?

- Tego właśnie nie wiemy, Syriuszu. - powiedział Harry. - Ona nic nie chce powiedzieć i twierdzi, że jest w porządku, tylko po prostu się nie wysypia. Martwię się. - ostatnie zdanie dodał już ciszej.

- A jak jej idzie w turnieju?

- Ma największą ilość punktów ze wszystkich uczestników. - powiedziała Hermiona.

Syriusz uśmiechnął się szeroko. Był z niej strasznie dumny. Gdyby tylko mógł chociaż ją zobaczyć, przytulić, popatrzeć na jej uśmiech, który na zdjęciach w gazetach wyglądał tak pięknie. Gdyby tyko mógł obejrzeć na własne oczy to jak dorasta, jak pierwszy raz objawiają się jej moce. Gdyby tylko mógł zobaczyć i poznać jej przyjaciół. Gdyby tylko mógł być blisko niej.

Pogadali jeszcze chwilę, po czym stwierdzili, że muszą już iść, więc Syriusz odprowadził ich do miejsca, w którym się spotkali, a oni wrócili do zamku.

***

Roześmiana Olivia właśnie żegnała się z Sashą po udanym wyjściu do wioski.

WybrankaWhere stories live. Discover now