Rozdział 1

1.4K 31 6
                                    

Pov Hailie
Siedziałam z bliźniakami w salonie, oni grali na konsoli a ja czytałam książkę. Zadzwonił dzwonek do drzwi.

-Zapraszaliście kogoś?-spytałam, jak dobrze wiem żadko zaprasza się kogoś do rezydencji.
-My nie- opowiedzieli razem Tony i Shane.

Wstałam i poszłam otworzyć drzwi, stała w nich kobieta na około 27 lat miała na sobie bordową sukienkę na cienkich ramiączkach
sięgała jej do kolan, na nogach miała czarne szpilki. Koło niej stał
Mężczyzna na około 45 lat miał na sobie czarny garnitur.
-D-dzień dobry- powiedziałam jąkając się
-Część jestem Maya-przedstawiła się-a to- machnęła na mężczyznę obok-Montty mój narzeczony.
-Wejdźmy do środka-powiedziałm
Przesuwając się w bok.

Kierowaliśmy się do salonu.
-Hailie kto przyszedł?!-krzyknął Shane. Pewnie długo nie wracałam i się martwił. Słodko.
-Wasz ulubiony wujek!- odkrzykął Monty. Czyli to musiał być brat taty. Ten wujek Monty o który tak dużo opowiadał, a ta kobieta musiała być ciocia Maya.Jezu nareszcie jakaś dziewczyna, oczywiście oprócz mnie i Anji.Tak się cieszyłam nie wiedząc jeszcze najważniejszej rzeczy.
Usiedliśmy w salonie na kanapie, Tony poszedł po Vincenta, Willa i Dylana bo wujek go o to poprosił bo ma coś ważnego nam do powiedzenia.
-Dzień dobry Monty, co cię do nas sprowadza-spytał Vincent sowim lodowatym tonem.
-Co tak formalnie?-zaśmiał się Monty-musimy wam o czymś powiedzieć z Mayą-odpowiedział na pytanie Vinca.

Wszyscy usiedli na kanapach, w między czasie Eugenia  wójkowi,Vincentowi i Dylanowi przyniosła czarną kawę, mi i Mai
przyniosła malinową herbatę (moją ulubioną-autroka) Will'owi przyniosła wodę a bliźniaką po butelce piwa.

-A więc..-Monty nie zdąrzył dokończył bo Maya dopowiedziała za niego
-Jestem w ciąży!- powiedziała Maya. Vincent się prawie zakrztusił, Will zbladł a święta trójca popatrzyła na nią krzywo
nie wiedziałam o co chodzi.
-A co z Adrien'em?-spytał spokojniej niż zazwyczaj Vincent.
-No właśnie dlatego tutaj  jesteśmy-powiedział Monty.
-Myśleliśmy czy Hailie by za niego nie wyszła..-powiedziała speszona  Maya.
-Ta i co jeszcze- parsknoł Tony
-Nie ma opcji- powiedział już wkurzony Dylan.
-Ale wy nie rozumiecie on nas wszystkich pozabija, moje dziecko nie zobaczy ani razu promieni słońca- powiedziała powstrzymując łzy Maya.
-Kto!?- powiedział wścielły Dylan
-Mój ojciec!-wykrzyczała zdenerwowany Maya.
Nie chciałam żeby coś się stało moim braciom, zrobię dla nich wszystko i to pomogło mi podjąć
decyzję.
-Zgadzam się- powiedziałam cicho
każdy na mnie spojrzał.
-Co?-powiedział Tony
-Zgadzam się- powiedziałam głośniej- nie chcę aby wam i dziecku coś się stało.
-Hailie jesteś pewna?-spytał troskliwie Will.
Nie nie jestem.
-tak jestem pewna- przecież chcę dla nich jak najlepiej.
Pov Adrien...

Aranżowane małżeństwo[zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz