— Mówię ci mamo, ten facet jest jakiś chory. Kazał mi dziękować za to, że najpewniej jego syn wybrał mnie abym mogła z nim siedzieć.
Powiedziałam uniesionym tonem w międzyczasie odpalając papierosa. Zirytowania lekcją ze Slavą nie mogłam wytrzymać dłużej, dlatego opuściłam dwie ostatnie lekcje. Miałam o tyle szczęścia, że mama nie wściekała się na mnie, kiedy zwiałam z kilku godzin czy po prostu chodziłam na wagary. Wiedziała, że uczę się dość dobrze, więc te parę godzin nic mi nie zrobi.
— Mogę z nim pogadać, aby trochę ograniczył tą swoją "władzę". — zrobiła cudzysłów w powietrzu. — Jeśli ci to potrzeba, oczywiście.
— Nie. raczej nie, mamo. — wzruszyłam ramionami, czując brak sił na cokolwiek. Nawet papieros nie wchodził mi tak dobrze, jak zawsze bywało to w chwilach, gdy organizm domagał się tytoniu. — Ale dzięki za propozycję.
Uśmiechnęła się w moją stronę po czym odwróciła się do mnie plecami. Przez moment krzątała się po kuchni jakby bez celu, ale po chwili to się zmieniło. Zaczęła wyciągać talerze, kładąc je na blacie.— W ogóle, nie mówiłam ci, miśka, ale mam newsa. — znów skierowałą wzrok na moją osobę. — Byłam pewna, że to nigdy nie nastąpi, ale udało się i dostałam w końcu urlop od szefa, więc co ty na to, abym ty i ja poszalały na zakupach.
— O nie! — przeciągnęłam ostatnią literę, odchylając przy okazji głowę do tyłu.
Nie chciałam robić mamie przykrości, ale nienawidziłam zakupów. Tu zdecydowanie zaliczam się męskiej populacji. Zakupy od dziecka mnie nudziły, nie fascynowało mnie to, abym patrzyła na ciuchy po parę godzin. Zdecydowanie wolałam posiedzieć na czterech literach i oglądać coś w sieci i zamówić jak coś wpadnie mi w ręce, a raczej w oczy.
Zerknęłam na rodzicielkę z grymasem. Widziałam jak jest lekko rozczarowana i wcale jej się nie dziwiłam.— Ale może kino, co? Dobrze wiesz, że nie lubię zakupów.
— Kino brzmi super, ale pod jednym warunkiem.
Znów na twarzy blondynki pojawił się charakterystycznie zadziorny uśmieszek. Znałam go wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że w tym wszystkim jest dość duży podstęp. Przez siedemnaście lat mojego życia poznałam mamę i wiem, co i kiedy robi podczas różnych swoich stanów. Wiedziałam, że gdy była zła, to nie krzyczała tylko mówiła przerażająco spokojnym tonem, ale gdy coś działo się po nie jej myśli wtedy wybuchała krzykiem. Wtedy najbardziej przypominał mi się czas, gdy jeszcze mieszkaliśmy w Seattle.
Pokiwałam głową, by wymazać ten obraz.— Nie, wtedy zakupy robisz sama. — uprzedziłam ją, wstając z krzesła i wyrzucając papierosa do papierośnicy.
— Nie, to, misiek. — prychnęła, opierając się na blacie. — No wiesz... — przygryzła wargę, chcąc ukryć na twarzy uśmieszek. — Pójdziemy do kina jeśli ty dasz mi zioło.
YOU ARE READING
GREEDY
Romance„Chciwa gra właśnie się rozpoczęła." Miasteczko Fayetteville nigdy nie należało do niebezpiecznych miast. Zmieniło się to jednak w momencie gdy na ekranach mieszkańców pojawiło się nagranie, w którym młoda nastolatka zostaje zamordowana. Kim byli m...