Część 6 - Halloween

207 23 5
                                    


Halloween zbliża się wielkimi krokami. Do niego zostało zaledwie trzy dni i każdy z nas był ciekawy czy obostrzenia chodź trochę się zmaleją. Na ten moment jednak szkoła nie funkcjonuje, a poszczególne sklepy są otwarte do zaledwie dwudziestej.

Cisza nocna i, co za tym idzie, patrole funkcjonują po dwudziestej drugiej i obserwują całe miasto. Chodzą pogłoski, że wciąż nie mają nic, a przewodniczący akcji rwie sobie włosy by dojść do prawdy. Podejrzewałam jednak, że to było bardziej złożone niż komukolwiek by się wydawało. To nigdy nie mogło być zbyt proste.

Westchnęłam siadając przy biurku. Nie miałam zbytnio pomysłu, co mogłabym robić, ale najbardziej racjonalną myślą było po prostu odrabianie zaległych lekcji. Mimo tego, że szkoła będzie dopiero od przyszłego tygodnia chciałam mieć to wszystko ogarnięte. Po prostu pozostałe dnie miałabym dla siebie i może ogarnęłabym przebranie na ten jedyny dzień. Nawet jeśli miałabym siedzieć w ten czas w domu chciałam ten dzień przeżyć.

— Ej.

Usłyszałam, przez co odwróciłam głowę w kierunku męskiego głosu.

Mój brat stał przy drzwiach, wychylając się tylko głową. Jego ciemnoblond włosy były w kompletnym nieładzie, zupełnie jakby dopiero się obudził. Nie dziwiło mnie to.

— No?

— Zrobisz herbaty? — zapytał kompletnie zamulony. Przez chwilę nawet zrobiło mi się go żal, ale przypomniało mi się to, że przez całą noc grał, dlatego zaprzeczyłam ruchem głowy. — No weź mi zrób, nie pokażę się tak matce.

— Już i tak wstałeś, więc sam se zrób. Poza tym jestem zajęta.

— Gówno, a nie zajęta. Dobra, wyłączam ci neta, gówniaro.

— Oho, ale się boję. No wyłącz, wyłącz.

Wywróciłam oczami kompletnie zirytowana zachowaniem mojego brata. Był dziś wyjątkowo irytujący, albo może to ja byłam zbyt zirytowana. Ta kilkudniowa izolacja wprawiła mnie w stan lekkiego otępienia. Nie mogliśmy się ruszać, patrole zaczęły dość rygorystycznie sprawować swoje "władze" przez, co większość z ludzi naprawdę słuchało się i nie wychodziło z domu, by nie dostać dodatkowej kary.

— Długo będziesz stał w tych drzwiach? — zapytałam znów patrząc się na niego.

Podniosłam brwi do góry, kiedy ten tylko coś fuknął pod nosem i z trzaskiem zamknął moje drzwi.

I on mi mówił, że byłam gówniarą, a on zachowywał się o wiele gorzej. A przypominam, miał dwadzieścia trzy lata. Nie sądziłam, że stwierdzenie "faceci dojrzewają wolniej" aż tak dokładnie można odczytać.

— Debil. — szepnęłam pod nosem znów wracając spojrzeniem na kartkę papieru, która miała zapisane wzory z algebry.

**

Po piątku nadszedł weekend, który minął w wyjątkowo szybko. Nie byłam pewna czy spowodowane było to tym, że nie mogłam doczekać się szkoły czy może organizowanego w nim halloween.

Piątkowego wieczoru, po godzinie dwudziestej drugiej, przewodniczący klasy poinformował nas, że w poniedziałek nie ma normalnego dnia szkoły i zamiast lekcji odbywać się będzie impreza halloweenowa. Policja zgodziła się na zorganizowanie imprezy po godzinie osiemnastej i dała nieograniczony czas na przeprowadzenie jej, ale w zamian będą częścią przyjęcia. Nie podobało się to większości, bo każdy z nich, w tym ja, mieliśmy nadzieję, że coś przemycimy do picia. Pewnie znajdą się osoby, które to zrobią, ale ja niestety mam pewne ograniczenia. Pod tym względem nie byłam zbyt odważna.

GREEDYWhere stories live. Discover now