W woli sprostowania. Wybaczcie, że nie pisałam przez dłuższy czas. Obiecałam niedawno, że rozdziały będą się pojawiać, ale nie pojawiły się. To spowodowane było tym, co działo się przez ostatnie tygodnie. Zbliża się taki etap w moim życiu, że muszę się skupić bardzo mocno na tym, co mnie zajmuje, ale nie mogę zapomnieć o Was.Będę się teraz starać (ale nie obiecuję), że rozdziały będą raz w tygodniu. Planuje, żeby ta książka nie była długa, ale była na tyle wystarczająca, aby Wam się spodobała. Nie chcę też jej pisać na szybko, bo wiem, że to robiąc nic nie będzie się kleić itd.
Jeszcze raz przepraszam i do zobaczenia za jakiś czas. Teraz zapraszam do czytania najnowszego rozdziału :))
Postać przede mną stała w masce jednego z morderców. Nie byłam w stanie zrobić nic tylko stać i patrzeć się na osobę przede mną. Strach mnie sparaliżował. Po prostu.
Nie umiałam przełknąć nawet głupiej śliny, bo strach był tak wielki. Czułam jakby czas spowolnił, a ja miałam zaraz stanąć między życiem a śmiercią. Czy tak chciałam kończyć swoje życie?
Niezupełnie tak sobie to wyobrażałam. Myślałam, że dożyję chociażby pięćdziesiątki i razem z Christopherem, gdybyśmy nie znaleźli kogoś kogo stuprocentowo pokochamy, wzielibyśmy ślub i wyjechali do Las Vegas przeżywać hot pięćdziesiątkę. Niestety zauważyłam, że los przyszykował dla mnie inną drogę. Nie zrobię prezentacji...
Boże...jestem taka głupia, bo zamiast uciekać, myślę o pierdolonej prezentacji dla Slavy...
Muszę się ogarnąć — powiedziałam sobie w myślach, zaciskając ręce w pięści. Chciałam ruszyć się z miejsca, ale zamiast tego ktoś mnie popchnął. Po chwili usłyszałam ciche przepraszam które po kilku sekundach całkowicie nikło w długim korytarzu. Podniosłam głowę i zobaczyłam dziewczynę, która przed czymś uciekała. Zmarszczyłam brwi i znów zerknęłam na osobę w masce, z którą toczyłam bitwę na wzrok.
Wciąż stała, ale tym razem mogłam zauważyć, że coś było nie tak. Mężczyzna cały czas stał i nie ruszał się. Jedynie dłonie, które były spuszczone wzdłuż ciała lekko drżały, zupełnie tak jakby ktoś po drugiej stronie maski się czegoś bał. Mimo wszystko wciąż wpatrywał się we mnie. Nie zmieniał pozycji, nawet nie poruszył się chociażby o milimetr. Ja nie powieliłam jego zachowania. Szybko zabrałam się w sobie i wstałam. Nogi przez chwilę były jak z waty, ale musiałam to zignorować i zacząć biec. Z powrotem zaczęłam iść na górę, by dostać się do większej ilości ludzi. Tam na dole nie było nikogo i wcale się temu nie dziwiłam. Ciemność, która tam panowała była znacznie gorsza niż dwa piętra wyżej. Dekoracje są dużo mroczniejsze i bardziej przerażające. A mniej miejsca powoduje, że ucieczka jest bardzo utrudniona.
Biegłam ile sił w nogach odwracając się za siebie. Nie chciałam, aby mężczyzna mnie gonił. Oddech tlił mi się w płucach.
W pewnym momencie wpadłam na czyjąś klatkę piersiową. Pisnęłam przerażona, odskakując od osoby.
— Ja pierdole!
— Viane, co jest?
Ja i Nikolai powiedzieliśmy w tym samym momencie. Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że to on. Oczywiście wciąż mu nie ufałam, a sytuacja z blondynką utwierdziła mnie w tym, ale był w tym samym miejscu kiedy wszystko się działo.
Mordercy stosują technikę manipulacji i wychodzi im to zaskakująco dobrze. Pojawili się tak niespodziewanie, że aż to niemożliwe, aby czegoś nam wcześniej nie zostawili. Musiała być jakaś wskazówka, która dałaby szansę odnalezienia ich przez policję. Mordercy mają to do siebie, że nie mają zbrodni doskonałej. Zawsze jest coś, co zgubi, więc co jest zgubą tych morderców? Coś musi to być, ale w takim razie co?
— Był tam.
— Kto?
Zapytał unosząc kąciki ust do góry.
— Wkurwiające są te dzieciaki. — powiedział głos za Nikolaiem. — O nasza ulubiona uczennica. Zobaczyłaś duha, że tak wyglądasz?
Wywróciłam oczy z irytacji.
— Nie...był tam. M...
I światła znów zaczynały mrugać.
— Nie mówcie, że to znów...
— Kurwa. — przeklęli obaj.
— Morderca był na dole, kurwa. On zaraz kogoś zabije! Musimy znaleźć policję!
Krzyknęłam, aby przekrzyczeć przerażony tłum. Oni tak jak ja zauważyli, co się święci. Nie byliśmy w końcu w przedszkolu, aby nie widzieć powagi sytuacji. Zaraz najprawdopodobniej pojawi się morderca albo zacznie grać pieprzona muzyka. Oni to lubili i chyba ich to kręciło. Może wydawało się im, że byli w filmie, w którym odgrywają główne role, a ludzie przez to ich kochają. W końcu nie ukrywajmy, czarne charaktery są znacznie lepsze niż ci dobrzy. Osobiście takie wolałam, bo były znacznie ciekawsze, a przy okazji byłam skłonniejsza do oglądania czegoś takiego. Czułam wtedy dreszcze zarówno strachu i podekscytowania.
Boże oni naprawdę byli psychiczni... a ja wcale nie lepsza.
Światło zgasło na dobre. Krzyki roznosiły się po szkole i nikt na razie nie był w stanie nam pomóc. Nie byłam pewna, co w tym momencie było lepsze — myśleć, że w naszej szkole jest bomba czy być świadomym i wiedzieć, że zamiast bomby są mordercy, którzy z niewiadomych przyczyn chcą zabijać ludzi? Obie wersje były równie przerażające.
— Nie panikujmy. Zachowajmy spokój. — mówi do tłumu policjantka.
Nie chciałam jej psuć zabawy, ale nie dało się być spokojnym w tym wypadku. Ona powinna dobrze to wiedzieć. Pewnie ma rodzinę, męża, a teraz razem z nami walczy o życie. Na jej miejscu bałabym się...
— Nie trzymajmy się w ścisku. Odsuńcie się od sie...
Nie dokańcza, bo nagle każdy z nas słyszy wciągnięcie przez nią powietrza. Muzyka wraz z tym ucichła, a światła zapaliły się, powodując, że wzrok automatycznie wbijam w policjantkę i osobę stojącą za jej plecami.
Za nią stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z białą maską. Trzymał kobietę za jej ramię, mocno je ściskając. Przełknęłam ślinę, gdy mój wzrok zarejestrował nóż wystający z ciała kobiety. Cofnęłam się o krok, wpadając na klatkę piersiową mężczyzny. Kątem oka zauważyłam, że był to Ronan. Ten chwycił mnie za rękę i zacisnął na niej swoje długie palce. W pewnym sensie zeszło ze mnie jakaś część ciśnienia, ale widok, który miałam przed oczami ponownie dodawał mi strachu.
Morderca, stojący za plecami kobiety nagle wyciągnął nóż. Dźwięk zmroził mi krew w żyłach. Byłam przekonana, że na pewno nie tylko mi. Każdy z nas stał jak sparaliżowany.
— Mamy dla was jeszcze jeden prezent. — odezwał się zmodyfikowanym głosem.
Przełknęłam ślinę ze strachu. W tę samą chwilę słyszymy trzask. Odwracamy się, a przed naszymi oczami spada ciało.
I nawet jeśli chciałabym powiedzieć, że przez ułamek sekundy nie mogłam ocenić kto to był, nie byłaby to prawda. Tę fryzurę i przebranie rozpoznałabym nawet gdybym miała wadę wzroku.
Christopher...
— Wesołego Halloween... Teraz rozpocznie się prawdziwa rozgrywka...
YOU ARE READING
GREEDY
Romance„Chciwa gra właśnie się rozpoczęła." Miasteczko Fayetteville nigdy nie należało do niebezpiecznych miast. Zmieniło się to jednak w momencie gdy na ekranach mieszkańców pojawiło się nagranie, w którym młoda nastolatka zostaje zamordowana. Kim byli m...