06

100 7 5
                                    

VEGAS


"Ty i Kan musicie mi pomóc. Inaczej wszyscy będziemy martwi!"

Kiedy Big wyszedł z pokoju, jeszcze bardziej się rozzłościłem.

Big zachowywał się nierozsądnie, rozsyłając informacje komu popadnie. Przez to mogliśmy zostać zdemaskowani. Plotki mogły szybko się rozejść, a wtedy Kinn dowiedziałby się, że knuję za jego plecami.

"O mój Boże!" Im więcej o tym myślałem, tym bardziej byłem wkurwiony. Big był taki głupi! Dlaczego otaczam się takimi mało inteligentnymi ludźmi? Nikt wcześniej nie analizował tak wszystkiego, co robi. Tawan (ex Kinn'a) na przykład zachowywał się, jak kompletny szaleniec.

Zrzuciłem na podłogę wszystko, co leżało na biurku. Każdy dzisiaj przyprawiał mnie o ból głowy.

Nie chciałem już okłamywać Porsche. Chciałem mu przyznać, że byłem w błędzie i odpowiednio przeprosić. Nie ważne, jak okrutny jestem, nigdy nie zraniłbym uczuć osoby, którą kocham. Ale teraz nie był odpowiedni czas na wyjaśnienia. Musiałem po prostu od nowa zacząć relację z Porsche, ale nie wiedziałem od czego zacząć.

Byłem sfrustrowany tymi idiotami, z którymi współpracowałem na codzień. Prędzej czy później coś spierdolą.

Rozrzucałem po pomieszczeniu wszystko, co miałem w zasięgu ręki. Miałem tyle rzeczy na głowie, że zaczynałem się czuć bezradny. Do czego tym razem przyjebie się mój ojciec? Popełniłem błąd, a Główna Rodzina mogła nas w każdej chwili rozgryźć. Czy tym razem stracę osobę, którą kocham? Było tyle problemów, że miałem ochotę wziąć nóż i pociąć się, żeby przypomnieć sobie, iż koniec końców nikt się nie będzie o mnie martwił.  Było dokładnie tak, jak mówił mój ojciec. Co człowiek taki, jak ja może zrobić bez pomocy swojego taty?

Czułem się głupi i przegrany.

W pewnej chwili moja dłoń zawahała się przy komputerze, który również chciałem zrzucić. Ale gdy przyłożyłem rękę na tył urządzenia, zatrzymałem się w bezruchu.

Od wczoraj go nie używałem. Dlaczego więc był ciepły, jakby ktoś z niego właśnie korzystał? Wziąłem głęboki oddech. Rozejrzałem się dookoła gabinetu i zacząłem przeszukiwać zawartość biurka, a potem nawet sprawdziłem okolice balkonu. Czułem, że coś jest nie tak. Dokumenty, które teraz leżały na podłodze, były posegregowane inaczej niż ja to robiłem, a pamiętam dokładnie ich ułożenie, bo zawsze sam się tym zajmuję. Dzięki temu, wszystko zawsze jest na swoim miejscu.

Drzwi balkonowe były zamknięte, dokładnie tak jak je zostawiłem. Rozglądałem się dookoła, pewny że ktoś się tutaj włamał podczas mojej nieobecności. Jeśli ten ktoś miał szczęście, to zdążył uciec. Ale jeśli miał pecha, nadal znajdował się gdzieś w pokoju.

Wpadł w paszczę lwa. Nie powinien był zakładać, że wyjdzie z tego bez szwanku.

"Poodkładajcie wszystko na miejsce." Otworzyłem drzwi i wpuściłem do środka dwóch ochroniarzy, którzy wartowali pod moim gabinetem, żeby posprzątali. Wiedziałem, że nie zachowuję się rozsądnie. Chciałem po prostu znaleźć tego dupka. A jeśli zajdzie taka potrzeba, moi podwładni będą przynajmniej mogli mi pomóc. Skoro odważył się przyjść w takie miejsce, to napewno przyniósł ze sobą broń.

Włożyłem jedną rękę do kieszeni spodni i zacząłem spokojnie obchodzić pokój. Mogłem zwyczajnie poprosić moich ochroniarzy, żeby przeszukali pomieszczenie. Ale nie chciałem się spieszyć. Chciałem go wziąć z zaskoczenia. Miałem przeczucie, że zdarzy się coś zabawnego.

"Huh..." Zatrzymałem się przed moją ogromną szafą. Przypuszczałem, że nie ma tu lepszej kryjówki, żeby zabawić się w chowanego. I przekonałem się, że moje przypuszczenia były słuszne.

VegasPete Sidestory po PolskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz