09

107 10 1
                                    

PETE



Ból przeszywał dolne partie mojego ciała przy nawet najmniejszym ruchu, czułem jakbym się rozpadał. Wszędzie miałem siniaki i ślady z zeszłej nocy. Niespiesznie otworzyłem oczy, budząc się z koszmaru. Mój wzrok zaczął powoli przyzwyczajać się do światła dochodzącego zza czarnych zasłon. Zacząłem przypominać sobie wszystko, co zaszło wczoraj. Wspomnienia przeleciały mi przed oczami, jakby chciały żebym znowu poczuł to cierpienie.

Proszę, niech to wszystko nie będzie prawdą. Chciałbym, żeby to był tylko sen...

Wspomnienie z włamania się do tego domu. Wspomnienie schwytania mnie.

Wspomnienie z siłowania się z nimi i z tego, że mnie... Każde z tych wspomnień kończyło się na twarzy jednej osoby.

Im więcej sobie przypominałem, tym bardziej rozmyślałem o tej pewnej osobie. Teraz te męki i cierpienia odczuwałem jeszcze mocniej. Zamknąłem oczy i zacisnąłem zęby z bólu, który uwierał mnie w dolnej części pleców. Czułem go we wszystkich moich mięśniach. Przez fakt, że wciąż miałem związane nadgarstki, bolały mnie też całe ręce. Nadal byłem osłabiony.

"Obudziłeś się?" Odezwał się znajomy głos, sprawiając że podskoczyłem w miejscu, po czym spojrzałem na mężczyznę, który właśnie wszedł do pokoju.

"Vegas, wypuść mnie." Powiedziałem ochryple. Miałem strasznie sucho w gardle.

"Wstawaj. Świetnie sobie radzisz, Pete." Vegas nalał wody do szklanki.

Zwrócił się do mnie z głupim uśmieszkiem na ustach. Jego oczy zabłysnęły z satysfakcją, gdy zauważył w jakiej kondycji byłem. Im dłużej się mi przyglądał, tym większy odczuwałem strach. Podniosłem się do pozycji siedzącej. Nawet jeśli miałem przywiązane ręce, to wciąż chciałem się czymś zakryć, żeby poczuć się chociaż trochę bezpieczniej.

"Masz, napij się najpierw." Vegas przysunął szklankę z wodą do moich ust. Potrząsnąłem głową i się odwróciłem.

"Nie chcę!" Nieważne jak bardzo spragniony byłem, nigdy bym od niego nic nie wziął.

"Huh, i tak umrzesz, a nadal zgrywasz upartego." Powiedział Vegas z uśmiechem. Nawet się nie odwróciłem, żeby na niego spojrzeć. Nie chciałem przypominać sobie tych wszystkich rzeczy, które mi zrobił. Wiedziałem, że kiedy tylko zwrócę na niego swój wzrok, wszystko do mnie wróci.

"Wypij to!" Vegas krzyknął głośno i złapał mnie mocno za policzki, odwracając moją głowę, żebym na niego patrzył, po czym na siłę wepchnął mi szklankę do ust.

"Nie chcę! Hmf!" Próbowałem go odepchnąć, ale nie miałem jak. Nalał mi wody do buzi, nie zważając na to, czy chciałem ją wypić czy nie.

"Ack... Hng..." Zakrztusiłem się, przez co płyn przelał mi się do nosa, a z moich oczu zaczęły cieknąć łzy, bo nie mogłem złapać oddechu.

"Tak lepiej. Przyniosłem tę wodę specjalnie dla ciebie, wiesz?" Powiedział Vegas, odstawiając pustą szklankę obok łóżka.

"Nie prosiłem cię o to! Pozwól mi odejść! Albo po prostu mnie zabij!" Próbowałem wyswobodzić ręce z nadzieją, że lina którą byłem przywiązany się poluzuje.

VegasPete Sidestory po PolskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz