"Japierdole zesram się zaraz z gorąca" było pierwszą rzeczą, jaką pomyślała Róża, gdy na sali koncertowej zaczęło gromadzić się coraz więcej osób. Była chyba jedyną osobą w sektorze VIP, która ominęła soundcheck, bo wolała w tym czasie pójść do kibla. Oneus mieli zaraz wejść na scenę, więc wszyscy obecni byli coraz bardziej podekscytowani.
Godzina 20:00. Krzyk, pisk i wrzask. Oneus weszli na scenę. Wtedy właśnie Róża zobaczyła jego.
Od razu rozpoznała chłopaka, który spodobał jej się na zdjęciach z grupy. Był dość niski (przy Misi zapewne wyglądałby jak Hobbit), ale za był to mega hot i dawał jej fajny vibe. Gdy członkowie przedstawiali się po kolei, największe okrzyki dostał właśnie on. "Pewnie jest najpopularniejszy", pomyślała Róża od razu.
Koncert szybko się rozkręcił i chłopaki wystąpili z hymnem narodowym wszystkich To Moons, czyli oczywiście z Luna. Róża nie mogła powiedzieć, że bawiła się źle, bo Oneus slayowali jak zwykle a ich dyskografia była najlepsza na świecie. Próbowała skupić uwagę na innych członkach, ale nie mogła się powstrzymać od ciągłego gapienia się na najniższego.
- Ej mordo!! - krzyknęła w pewnym momencie do Misi, która jako top 1 Luna enjoyer nagrywała fancam Seoho. - Jak się nazywa ten co właśnie śpiewa??
- Hwanwoong!!! - odkrzyknęła Misia. - A co, znalazłaś sobie biasa?
- Nie no, tak po prostu pytam - prychnęła Róża. Nie umiała przyznać, że zainteresował ją członek zespołu, na którego koncert przyszła dla beki i powtarzała to w kółko zanim tu przyszła.
Tymczasem Oneus właśnie skończyli pierwszą część koncertu i poszli na backstage się przebrać.
- Ej stary co jest, wyjebałeś się prawie jakieś 3 razy - rzucił Leedo w stronę Hwanwoonga, który tego dnia zdawał się odlatywać gdzieś myślami.
- Nie wiem, chujową podłogę tu mają, cały czas się ślizgam. Widać że Polska - wzruszył ramionami.
Tak naprawdę doskonale wiedział, że coś innego było powodem jego rozkojarzenia. Była nim urocza dziewczyna stojąca w drugim rzędzie. Miała śliczne, niebieskie oczy i ciemne włosy upięte dwa kucyki, co tylko dodawało jej uroku. Zauważył ją od razu po wejściu na scenę i od tamtego momentu spoglądał w jej stronę w każdej możliwej chwili, nawet podczas występów. Gdyby tylko nie był kpopowym idolem, który właśnie daje koncert, od razu poprosiłby ją o numer.
Niestety, Hwanwoong musiał przerwać swoje rozmyślania, bo musieli wracać na scenę, żeby wystąpić z najlepszą piosenką jaka spotkała ten świat, czyli Valkyrie.
CZYTASZ
róża x hwanwoong
Randompasjonująca i pełna zwrotów akcji historia miłości zwykłej nastolatki i gwiazdy kpopu, która pozostawia w napięciu do samego końca..... (z dedykacją dla róży najbardziej oddanej stanerki hwanwoonga)(wszystko dla beki ofc nie bierzcie nic stad na po...