Rozdział XVII

365 16 2
                                    

Sama do końca nie zdawałam sobie sprawy gdzie niosły mnie nogi, po prostu czułam się źle, że zostawiłam przyjaciółkę ze swoimi problemami, za które ona poniesie konsekwencje. Bałam się, że mama Summer, nie pozwoli jej na wzięcie udziału w zawodach, a wszystko to miało być moją winą, ponieważ byłam tchórzem. Nie powinnam była uciekać, a zostać, i jeżeli ktokolwiek miałby być odsunięty z zawodów to zdecydowanie tą osobą powinnam być ja. Gdyż to właśnie ja byłam na tyle lekkomyślna i impulsywna, że nie mogłam opanować swoich emocji.

W końcu dotarłam do celu, nie zdziwiło mnie nawet, że po kilku minutach pukałam w drzwi domu Radiców. Błagałam żeby chłopak, którego tak bardzo pragnęłam zobaczyć, był w domu. Liczyłam też, że to właśnie on stanie w progu, i nie będę musiała się tłumaczyć trenerce ze swojego stanu. W zasadzie kiedy oczekiwałam na różowowłosego, zdążyłam kilka razy zwątpić, czy aby na pewno postępuję słusznie. Nie chciałam obciążać go swoimi problemami, ani źle mówić o członku jego rodziny, jednak potrzeba zwierzenia mu się była ode mnie znacznie silniejsza, po za tym stwierdziłam, że skoro już jesteśmy na poważnym etapie, spaliśmy ze sobą  i widział mnie nago, to kilka łez nie będzie dla mnie niczym nowym i zawstydzającym.

A może i będzie?

Już miałam wracać do domu, decydując się, że chłopak także ma swoje problemy i nie potrzebuje wysłuchiwać moich, kiedy drzwi się otworzyły, a ja dostrzegłam zaspanego Baxtera, który na mój widok, zaskoczony, rozszerzył szeroko oczy.

- Sky, co się stało? - zapytał zmartwiony, wyciągając w moją stronę swoją silną dłoń, ale ja jedynie pokręciłam głową, przygryzając wargę, aby nie rozkleić się jeszcze bardziej.

Na jego widok ciężar z moje serca nieco zmalał. Czułam się przy nim bezpiecznie, wiedziałam, że nie będzie mnie oceniał, a wysłucha, pocieszy i udzieli rady, z której nie zawsze korzystałam, ponieważ nie ukrywajmy znacznie się od siebie różniliśmy i nie zawsze to, co dla niego wydawało się właściwe, dla mnie również takie było. Z drugiej zaś strony, uważałam, że niepotrzebnie tu przychodziłam. Kiedy zobaczyłam zmartwiony wyraz twarzy Radica, moje serce się łamało, tak jak zapewne i jego. Nie chciałam żeby się o mnie martwił i bał.

- Możemy się przejść? - odpowiedziałam pytaniem, a mój głos boleśnie drżał.

Nastolatek w odpowiedzi skinął głową, po czym ubrał buty, zabrał klucze od domu i ogłosił siostrze, że wychodzi z domu. Z pocieszającym uśmiechem, po raz drugi już tego dnia, wyciągnął w moją stronę dłoń, którą przyjęłam splatając razem nasze palce.
Szliśmy tak kilka minut, a chłopak się nie odzywał. Był wyrozumiały, nie pospieszał mnie, a jedynie czekał aż sama zacznę mówić, kiedy już będę gotowa.

- Miałam fatalny dzień. - zaczęłam, śmiejąc się pod nosem, czując przy tym jak różowowłosy głaszcze moją dłoń kciukiem. - Wiedziałam, że wyjście z domu, nie będzie należało do najlepszych, ale i tak się zgodziłam. Sam wiesz, że nie grzeszę asertywnością. - zaśmiałam się słabo, aczkolwiek tym razem szczerze. Byłam żałośnie rozbawiona swoimi zachowaniem. - Poszłam z Poppy, po Summer, do domu Gibsonów, ale otworzyła twoja siostra. Od początku rozmowy, zaczynała mnie zaczepiać i prowokować, a że nie miała humoru, to jej odpowiedziałam równie niemiło. Zaczęła obrażać Summer, a później zaczął się temat o tobie. - dokończyłam niepewnie, nie wiedząc czy powinnam mu to mówić, ale chciałam być szczera.

- O mnie? - zapytał zdezorientowany, na co skinęłam głową. - Co ona ci powiedziała? - kontynuował zdenerwowany, na co przymknęłam oczy ze zmęczenia, nie taki był mój cel.

Nie chciałam skłócać ze sobą dwójki rodzeństwa. Oni sami już nie mieli najlepszego kontaktu, a ja nie zamierzałam im go jeszcze bardziej pogarszać. Byłam tą osobą, która ceniła sobie rodzinę, nie ważne jaka by nie była, no może w granicach rozsądku. Jednak nie uważałam, aby Wren zrobiła swojemu bratu, na tyle krzywdy, aby nie zasłużyć na drugą szansę. Chciałam więc, żeby się dogadywali, aby różowowłosy mógł polegać na kimś ze swojej rodziny, skoro na własnych rodzicach nie mógł, ponieważ ci woleli podróżować po świecie, niż zająć się swoimi dziećmi.

OUR SUMMER | Baxter Radic | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz