Rozdział XXV

225 20 1
                                    

- I do tego jak gdyby nigdy nic przyszedł do mojej kawiarni! Pierdolony stalker! - opowiadałam, w międzyczasie biorąc do buzi kolejną porcję zamówionej przeze mnie chińszczyzny.

- Czemu w ogóle wrócił? - zapytała, w tle uciszając zniecierpliwionego Marlona, który wysłuchiwał naszej rozmowy od jakiś trzydziestu minut.

- Nie mam pojęcia i dobrze mi się żyje bez tej wiedzy. - odpowiedziałam zmęczona, mając dosyć tej całej gierki, w którą pogrywał sobie Radic.

- Myślisz, że zamierza cię odzyskać? - zapytała bezpośrednio, nie owijając w bawełnę, co wyjątkowo było dla mnie nie na rękę.

- Nawet jeżeli, to może mnie co najwyżej w dupę pocałować. - odparłam zła, a negatywne emocje wręcz we mnie wrzały.

- Na pewno chciałby to zrobić. - zaśmiała się Poppy i nic nie mogłam poradzić na to, że na mojej twarzy również pojawił się cień uśmiechu.

- Zamknij się. - powiedziałam rozbawiona, głaszcząc Tequilę, który przez cały czas kręcił mi się przy nodze. - To nie jest zabawne.

- Więc czemu się śmiejesz?

- Nie wiem, ale to wszystko jest chore. Co on sobie myśli, że nagle wrócił po ponad roku czasu, a ja od razu wpadnę mu w ramiona, zapomnę co zrobił i mu wybaczę? Może stara Sky by to zrobiła, ale dzisiejsza każe mi się pierdolnąć w głowę na samą myśl. - wyrzucałam z siebie, a moja złość rosła coraz bardziej na myśl o blondwłosym.

- Jestem dumna. - odpowiedziała w pełni poważnie, na co głośniej odetchnęłam. - A teraz przejdźmy do przyjemniejszych tematów. Umówiłaś się już z tym swoim barmanem?

- Mówiłam ci już, że nie chcemy poważnej relacji. Dobrze nam jest tak, jak jest teraz. - zirytowana po raz kolejny tłumaczyłam co łączyło mnie z Xanderem, ale najwidoczniej żadne z moich przyjaciół nie było w stanie tego pojąć.

Alexander był naprawdę wspaniałym mężczyzną, no może tylko trochę niegrzecznym chłopcem, ale chyba to właśnie mi się w nim podobało, ta nutka ignorancji, tajemniczości i bezczelności. Można wręcz było powiedzieć, że był on typowym bad boyem, w którym zakochiwała się główna bohaterka książki romantycznej. Nie zamierzałam go naprawiać, jakkolwiek by to nie brzmiało, nie miałam także zamiaru go zmieniać, a tym bardziej wchodzić z nim w zawiązek i przeżywać wiele trudnych chwil. Wiedziałam jedynie, że mi się podobał i może gdybym poznała go zanim cokolwiek połączyło mnie z Radiciem, nasza relacja wyglądała by inaczej.

- Umów się z nim, dobrze ci to zrobi. - mimo wszystko Poppy nakłaniała mnie do zrobienia poważnego korku z mężczyzną, ale ja nie czułam, żeby to było właściwe, a nie chciałam się do niczego zmuszać.

- Sama najlepiej wiem co jest dla mnie najlepsze. - odparła nieco zbyt niemiło, jednak wiedziałam, że brunetka nie zrazi się moimi słowami. - Po za tym mam Tequilę i w całości mi to wystarcza. - zaśmiałam się, drapiąc zwierzaka w jego ulubionym miejscu, czyli za uchem.

- Na ten moment kończymy ten temat i wydrap dobrze tego słodziaka ode mnie i przekaż mu, że jego ulubiona ciocia niedługo go odwiedzi. - powiedziała zrezygnowana, ożywiając się dopiero podczas rozmowy z psem.

- Mówi, że nie może się doczekać. - odpowiedziałam z uśmiechem, po chwili kończąc połączenie z przyjaciółką, pozdrawiając ją i jej chłopaka.

Na tym jednak nie zakończyły się moje rozmowy tamtego wieczoru, gdyż zaledwie po chwili rozległo się kolejne połączenie od numeru nieznanego, na co moje serce mocniej zabiło, jednak próbowałam się uspokoić, wmawiając sobie, że to pewnie kolejni marketingowce, którzy chcą wcisnąć mi jakiś kit, dlatego niewiele myśląc odebrałam, mówiąc.

OUR SUMMER | Baxter Radic | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz