Rozdział XXIV

365 11 6
                                    

- Cześć Baxter. - mój głos był niczym echo odbijające się po męskiej w toalecie, w której jeszcze zaledwie minutę temu uprawiałam seks z barmanem, a teraz zaś stałam przed swoimi byłym chłopakiem, za którego powrót jeszcze kilka miesięcy temu oddałabym wszystko, jednak tamtego dnia wszystko było inaczej.

Ja byłam inna.

Z resztą nie tylko ja. Przede mną nie stał już ten sam różowowłosy chłopak z tajemniczym błyskiem w swoich niebieskich niczym ocean oczach. To nie był już mój Bax, w którym się zakochałam. Tamtego dnia poznałam całkiem nowego mężczyznę, którego sylwetka jak i rysy twarzy zmężniały, a jego włosy, ani trochę nie przypominały poprzednich. Teraz były one w kolorze blondu, ładnie pokręcone, jednak pozbawiały go tego pazura i tajemniczości, aczkolwiek sprawiły, że wyglądał znacznie doroślej. Bardziej jak mężczyzna niż chłopak. I może od naszego ostatniego spotkania upłynął zaledwie rok, tak już nic nie było takie same, my nie byliśmy już tacy sami, chociaż tak naprawdę, już dawno nie było nas. Był Baxter. I Sky. Te dwa imiona nie współgrały ze sobą tak jak wcześniej. Dzisiaj byliśmy tylko osobnymi jednostkami, obcymi dla siebie ludźmi, którzy mieli swoje własne życia.

Nie było już po nas śladu, jakbyśmy nigdy nie istnieli, jakby nasza historia nigdy nie miała miejsca.

Więc jakim prawem on wrócił? Myślał, że wywróci moje życie do góry nogami? Nie wystarczyło mu, że doszczętnie mnie zniszczył rok temu?

- Znacie się? - zapytał Xander, przybierając bojową pozycję, zakładając ręce na swojej klatce piersiowej i wbijając nieprzychylne spojrzenie w blondwłosego.

- Tak.
- Nie. - odpowiedzieliśmy jednocześnie, jednak nasze odpowiedzi nie były ze sobą zgodne, przez co brunet uniósł wysoko jedną brew, przenosząc swoje spojrzenie na moją osobę. - To tylko kolega z drużyny, nie za dużo ze sobą rozmawialiśmy, więc znamy się tylko z widzenia. - kontynuowałam popierając moją wersję, starając się przy tym nie patrzeć w stronę Radica, którego intensywne spojrzenie czułam na swojej twarzy.

- Tak... Miło było was zobaczyć, a teraz wybaczcie, ale muszę skorzystać z toalety i mam szczerą nadzieję, że się niczym nie zarażę. - odpowiedział Baxter z ociekającym kpiną uśmiechem, puszczając mi oczko, a następnie zatrzaskując drzwi od kabiny, na co jedynie prychnęłam pod nosem, nie dowierzając w zachowanie mężczyzny.

- Coś ty powiedział?! - nieoczekiwanie barman uniósł głos, a jego sylwetka znacznie się napięła.

- Pierdol go, nie jest tego wart. - powiedziałam uspokajając zdenerwowanego mężczyznę, który był gotowy na obronę mojego honoru, jednak ja nie miałam zamiaru marnować czasu na tego nic nie wartego śmiecia. - Chodźmy stąd i wykorzystajmy te ostatnie chwile zanim będziesz musiał wróci do pracy. - szepnęłam mu do ucha, chcąc ponownie rozpalić jego zmysły, gdyż sama również potrzebowałam skupić się na czymś innym i przenieść swoją uwagę z blondwłosego na cokolwiek innego.

Wraz z barmanem, który mocno trzymał moją dłoń, weszliśmy na parkiet, od razu zaczynając tańczyć do aktualnie puszczanej piosenki. Mężczyzna przyciągnął mnie do siebie bliżej, kładąc swoje dłonie na moich biodrach, w które boleśnie wbijał swoje palce, podczas gdy moje ręce powędrowały na jego ramiona i twarz, którą pociągnęłam, aby złączyć nasze usta w pocałunku, gdyż dostrzegłam tuż za plecami Xandera, wychodzącego z toalety Radica, który patrzył wprost na nas, a dokładniej mówiąc prosto w moje oczy, dlatego ja nie zamierzałam być gorsza i mimo dalej trwającego pocałunku z brunetem, moje oczy zwracały uwagę tylko i wyłącznie na blondyna, który nie miał zamiaru przerywać naszego kontaktu wzrokowego. Więc zdecydowałam się nasilić pocałunek, łapiąc barmana za włosy co nie raz za nie pociągając, po czym jego usta zjechały na moją szyję i odsłonięty dekolt, na którym pozostawiał mokre, zaczerwienione ślady, z których na pewno zrobią mi się pokaźne malinki i pewnie normalnie byłabym zła, tak wtedy nie zwracałam na to uwagi, gdyż była ona całkowicie poświęcona Baxterowi, który po dłuższym czasie zdecydował się odpuścić i odszedł w swoją stronę.

OUR SUMMER | Baxter Radic | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz