Właśnie weszłam do gabinetu Vincenta . Adrien i Vince , zostali porozmawiać na korytarzu , za to ja dopadłam tatę .Co prawda nigdy w życiu bym na niego nie nakrzyczała , to i tak zadowolona to ja nie byłam .
- Co , teraz moja kolej , by na mnie nawrzeszczeć ? - spytał żartobliwie ojciec , gdy obok niego usiadłam . Najwidoczniej , musiał kontaktować się z Vincentem , albo słyszeć naszą rozmowę , a bardziej moje wrzaski , bo rozmową trudno było to nazwać . Nic , nie odpowiedziałam , tylko siedziałam naburmuszona , z oślim tupetem , patrząc w ścianę , zakrywając się kurtyną rozpuszczonych włosów .Tata , tylko się zaśmiał .
- Hej , spójrz na mnie . - powiedział .Ja nie zareagowałam , chcąc pokazać , że jestem obrażona .Czułam na sobie wzrok moich braci i nawet wydawało mi się , że Shane szepcze do Tonego , coś w stylu ,, Jak tacie nie odpowiada , to już porządnie obrażona " .
- Królewno , spójrz na mnie . - powtórzył Cam , nadal delikatnie i spokojnie . zakładając włosy , które nas dzieliły za ucho . Gdy nadal , choć z coraz większym trudem , go ignorowałam , a do moich oczu napłynęły łzy . Były one wynikiem , drogi , stresu , tego że poprzedniej nocy nie przespałam , pracy oraz w dużej ilości tego ile miałam w sobie żalu i złości , że nikt nie chce mi powiedzieć o co chodzi .Wtedy poczułam jak palce taty dotykają mojego podbródka i powoli przekręcają moją głowę w jego stronę , tak bym wykonała jego polecenie . Oczy miał teraz poważne , jednak z tej maski , prześwitywała troska , którą tak bardzo lubiłam w jego oczach . Obdarzał mnie teraz wzrokiem spod ściągniętych brwi , jawnie pokazując , że nie podoba mu się to , że nie wykonałam jego prośby . Wreszcie nie wytrzymałam , a po moich policzkach popłynęły pojedyncze łzy . Na ich widok wzrok Cama , natychmiast złagodniał , a on sam starł kciukiem jedną z łez , która płynęła z moich oczu.
- Ja .... ja ..... ja po prostu ..... po prostu chciałabym wiedzieć . - wydukałam , z trudem .
- Wiem ,królewno , wiem . - powiedział tata i pogłaskał mnie po policzku , próbując mnie uspokoić , podczas gdy mój oddech robił się coraz szybszy .
- To takie , wnerwiające , gdy wszyscy wiedzą , a ja nic. Myślałam , że mam to już za sobą .- mruknęłam cichutko , próbując uciec , przed wzrokiem taty , jednak on mi na to nie pozwolił . Wreszcie uległ , choć i ja sama usiadłam bliżej jego , tak by mógł mnie objąć ramieniem , co faktycznie zrobił.
- Rozumiem . - powiedział po chwili - Rozumiem cię córeczko i sam uważam , że to jest nie fair , w stosunku do ciebie . Ale musimy tak zrobić . Trochę cierpliwości , królewno , a wszystko ci się wyjaśni .- zaakceptowałam tą odpowiedz , choć nie była ona tą , którą chciałam usłyszeć .
- I wiedz , królewno , że jestem z ciebie w cholerę dumny . - zaczął ponownie Cam , a ja chłonęłam każde jego słowo ja gąbka . - To jak się podniosłaś , po tym co cię spotkało , jak skończyłaś studia , to jak świetnie sobie radzisz w biznesie . I to jak założyłaś rodzinę . To wszytko to powody do dumy , kochana córeczko - teraz serce stopniało , jak masło na grzance . Przyciągnęłam się jeszcze bliżej ojca i samolubnie objęłam go , przytulając się . Tata też mnie objął , kładąc mi dłoń z tyłu głowy , tak by mieć ją przy swojej piersi .Ja chętnie dotknęłam policzkiem , materiału miękkiej , jedwabnej koszuli ojca . Od tej chwili tata , nic już nie robił , tylko raz na jakiś czas całował w czubek głowy , czy smyrał mnie przez chwilę po niej . Pozwolił mi po prostu poczuć się bezpieczną i uspokoić powoli nerwy. Było mi tak dobrze , że nawet trochę się zasmuciłam , gdy do gabinetu wszedł Vince z Santanem , chociaż oznaczało to wyczekiwane prze ze mnie wyjaśnienia . Nie zamierzałam , odchodzić od taty , więc tylko przełożyłam ciało tak by siedzieć tacie na kolanach , tak by być przodem do Vincenta i Adriena . On tylko przełożył mnie tak by mu było wygodniej , oraz objął mnie rękami pod brzuchem .
- Twoja prośba Vincencie jest absurdalna . Chyba sobie nie wyobrażasz , że się na to zgodzę .- powiedział Adrien , a ja poczułam jak ręka taty sztywnieje .
- Wiem , jak to wygląda ..... - zaczął Vincent
- Przychodzisz mnie prosić , o to bym pozwolił twojemu ojcu wyjść z więzienia . To niedorzeczne.-
ŻE CO ????????
Miałam ochotę , wrzasnąć , jednak , nic nie powiedziałam . Nie świadomie, jednak, zaczęłam mocno obgryzać wargę , tak , że zaczynałam czuć metaliczny smak krwi .Poczułam jak ktoś łapie mnie mocno za rękę . Był to Cam , który obdarzył mnie łagodnym spojrzeniem .
- Nie krzywdź się proszę . - wyszeptał do mojego ucha , tak cicho , że nikt inny nie słyszał .- Dlatego , nie chcieliśmy ci mówić , byś się tylko stresowało , bez sensu , królewno .
- Ale co to ma znaczyć tato ? - spytałam z niepokojem, tak samo cicho , jak on .
- Za chwilkę zrozumiesz - odpowiedział , po czym przyciągnął mnie jeszcze bliżej , tak bym mogłam oprzeć się o jego ciało , z czego od razu skorzystałam , bo zaczęło mi się robić niedobrze , a gabinet , stał się nagle bardzo dusznym miejscem . Zimny pot oblał moje plecy , a ja przestałam słuchać rozmowy którą prowadziło moje rodzeństwo i czasami tata z Adrienem . Z skrawków , które docierały do mojej głowy rozumiałam , że połowa osób z Organizacji , zgodziła się przywrócić Camdena , do nas i to od Adriena głosu zależało czy tata do nas wróci . Gdy to zrozumiałam , zaczęło kręcić mi się w głowie i chyba dosyć mocno zbladłam , bo po jakimś czasie tata puknął mnie w ramię , szklanką z wodą .
-Wypij , lepiej ci się zrobi - mruknął , a ja posłusznie wykonałam polecenie , co miałam w zwyczaju , bo moje dzisiejsze ignorowanie , było dużym odstępstwem od normy. Po prostu , zawsze wierzyłam , że chce dla mnie dobrze , choć często używał do tego hardcorowych metod , które czasami wyglądały jak robienie mi na złość .
- A , co ty myślisz , Hailie Monet ??- spytał Adrien .Zapatrzyłam się na niego . Musiałam odpowiedzieć , bo zapytał mnie osobiście .
- To , że opowiesz , się za waszą sprawą jest oczywiste , ale dlaczego ja , miałbym to zrobić ?
- Bo ... każdy popełnia błędy , prawda ? - odparłam , po chwili myślenia z delikatnym zawahaniem .Od razu wzięłam się w garść . Nie mogłam być niezdecydowana. - Dlaczego , nie dać ich naprawić ? - powiedziałam byle by coś powiedzieć i modliłam się w duchu o to by mnie więcej nie pytał .
Oczywiście , że spytał .
- Ciekawe myślenie , Hailie Monet . A co ja bym z tego miał ?- gdy to powiedział , chciało mi się płakać . Wbiłam paznokcie w rękę i sekundę później poczułam , jak ojciec odciąga paznokcie od mojej skóry i łapie mnie za rękę , bym tego nie robiła .
- Z mojej strony możesz , dostać niewiele . Na pewno , tego co by cię interesowało . Od de mnie możesz dostać jedynie dozgonną wdzięczność , oraz jeszcze większy szacunek , niż cieszysz się obecnie .
- Naprawdę , niewiele . A kto , może dać mi więcej ?
- Nie wiem ..... Vincent ? Ale , to już nie ze mną rozmawiaj co ci może dać , bo to nie do mnie należy . - powiedziałam .
- Hm, dobrze Hailie Monet . Niech , wam będzie . Oficjalnie możecie uznać , że jestem po waszej stronie , Monetowie .- powiedział .
I wyszedł .
Tata mnie przytulił , a mi znowu , dzisiejszego dnia poleciały łzy po policzkach . Tym razem ze szczęścia .
- Spokojnie , już po wszystkim - wymruczał tata do moich włosów , przed tym jak złożył pocałunek na mojej głowie .Hejka , jak wam się podoba ? Hasło ,, Monet" dla zasięgu !!!
Bajo !Rozdział niesprawdzany .
CZYTASZ
Miłość z Pensylwanii ( Rodzina Monet )
FanfictionCo by było gdyby Hailie , nigdy nie zerwała z Leo ? Poszli razem na studia , a potem razem żyli ? Co gdyby mieli razem córeczkę ? Co zamiesza w ich szczęśliwym życiu ? Kolejny fanfik z RM , przed wami , mam nadzieję , że się spodoba !