Miłość z Pensylwanii ( Rodzina Monet )

Ulubieniec

Była godzina , szósta rano , a ja biegłam do pracy , ubrana w koszulę i krótkiej spódniczce z rajstopami na nogach . Oczywiście pochwyciłam pudełko , zrobione przez siebie wieczorem , ucałowałam Rosie i ( by wkurzyć Dylana ) Leo .
Cóż , w rezydencji Monet , mieszkaliśmy już od rawie 3 tygodni , a ja czekałam na zielone światło , by wrócić do mojego domu . Nie , żebym narzekała . Moje rodzeństwo ( i Lidsay ) , które było w całości w domu , robiło wszystko bym się nie nudziłam , a wspólne modlitwy , na grupie rodzinnej zrobiły się tradycją .
Gdy dojechałam i weszłam do fundacji Monet , szybko przywitałam się z Rubby i już biegłam na spotkanie ,a potem posiedziałam w biurze . Kiedy zadzwonił telefon . Miałam Déjà vu , bo zobaczyłam na ekranie napis :
Dziadek Vince .
Jeżeli Vincent , dzwonił , to oznaczało , to coś ważnego . Nigdy , nie dzwonił po jakąś błahostkę .
- Hailie - powiedział Vince - Przyjedz , do domu .
- Bo ? - spytałam .
- Hailie , przyjedz , do domu . - powtórzył mój najstarszy brat .
- Dlaczego ? Ja cię proszę , mam pracę , za 10 minut mam spotkanie . Nie mogę .
- Will , miał wypadek . -  poinformował mnie Vince .
- ŻE CO !!!!!!! - wydarłam się .
- Hailie , spokojnie . Przyjedz , do domu .
- Jasne - odparłam od , razu , wstając z krzesła  . Rozłączyłam się i napisałam wiadomość , o odwołaniu spotkania . Jechałam , szybko do domu , tylko po to by usłyszeć , że Will , został postrzelony , przez jakiegoś psychola . Nawet , Vince , nic nie wiedział . Od razu udaliśmy się do szpitala . Stan , mojego ulubionego brata był krytyczny . Mi się chciało płakać . Spędziliśmy razem noc w szpitalu , prawie się nie odzywając . Aż , do sali wszedł lekarz .

Hej ! Tak , wiem , chcecie mnie zjeść , bo dawno nie publikowałam . Ostatnio , więcej się uczę i dużo czytam . Na moim instagramie jestem codziennie , więc jak chcecie więcej mnie to zapraszam . Nazwa to czytelniczka1223 .
Bajo !!!!!!!