List z 03.12.2017

312 20 8
                                    



Hej.

Chciałabym do Ciebie napisać, ale się nie odważę. 

Chciałabym podzielić się moim szczęściem, ale nie mam z kim. Piszę to przez łzy. Czuję szczęście, zarazem fakt, że nie mam z kim się cieszyć, świętować - doprowadza mnie do szału. 

Zdałam prawo jazdy! Zdałam ten cholerny egzamin!
Sama nie dowierzam...

Może za to, że nie inni nie wierzyli? Mama mówiła, że nawet nie potrafię dobrze rowerem jeździć, wszyscy mi mówili, że jestem panikarą. Ty za to powtarzałeś setki razy, żebym na nich nie patrzyła i robiła swoje. Z tego miejsca Ci dziękuję! Chciałabym pobiec do Ciebie z tym świstkiem i szampanem, usłyszeć "wiedziałem, że dasz radę". No ale cóż. Jest inaczej niż sobie to wyobrażałam.

Mama powiedziała mi, że egzaminator to musiał być pijany albo być jakąś niedołęgą życiową, skoro mnie przepuścił. Wiktoria wcale nie lepiej, zacytuję "Plastik więcej, może dla władzy to wystarczające ale nie wsiadam jak ty będziesz  kierowcą".
Grunt to kochana i wspierająca rodzina.

Cieszę się i to cholernie, że mam to za sobą. Kasa nie poszła w błoto, a trochę na to wydałam. 

A zarazem tak cholernie cierpię, czuję się dla nikogo nieważna, obojętna.

Teraz wezmę tę kartkę, schowam do pudełka, w którym jest poprzedni list. Czas skończyć to, bo to zupełna żenada. 

No nic.

Zdane. Dziękuję za wsparcie i za to, że nigdy nie przestałeś we mnie wierzyć. 
(Mam nadzieję, że pomimo wszystko to aktualne?).

Listy od ZosiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz