W słoneczny, upalny dzień,tylko jedno auto sunęło po asfalcie. Tylko jedna rodzina gdzieś pojechała w tak gorący dzień. Był to czerwony Ford Bronco z szarymi akcentami przy oponach, masce oraz na zderzaku. Wyjechał z miasta i jechał już dobre pół godziny. Słychać było z niego muzykę Pop, która była ledwo słyszalna z zewnątrz, ale głośno słyszalna w środku.
Na zewnątrz było +35°C i grzało słońce. Wszystkie zwierzęta, które żyły w okolicy schowały się, aby się nie usmażyć. Temperatura bowiem była mierzona w cieniu, więc na słońcu mogła wynosić +40°C.
W środku auta słychać było pomruki niezadowolenia i marudzenie.
- Naprawdę musimy się przeprowadzać tak daleko... - marudził
chłopiec - W mieście mamy przyjaciół!
- Aleks, będzie fajnie - powiedziała dziewczynka szturchając brata.
- Popatrz na plusy Aleksie - powiedziała mama dzieci - nie będziecie się już nudzić w wakacje!
- Co mnie to obchodzi! W mieście mamy mnóstwo przyjaciół, ja mam mnóstwo przyjaciół! A tu!? Zero! Jedno okrągłe zero!
- Aleks! W tej chwili masz się uspokoić i milczeć! - powiedziała z wściekłością mama.
Resztę drogi dzieci milczały spoglądając w okna samochodu...
Aleks, to 16-letni chłopiec o zielonych oczach.Tego dnia był ubrany dość przeciętnie: zielony T-shirt i krótkie spodnie.
Jego siostra, Viola była od niego o cztery lata młodsza. Była ubrana podobnie do brata, tylko kolor bluzki był inny.
Kiedy dojechali na miejsce okazało się, że ich dom jest ogromny. Był on bowiem domem piętrowym. Wyglądał jak normalny dom na przedmieściach, lecz obok znajdowała się stodoła i pole.Dom zaś był biały z brązowowymi belkami
-Wow! - wykrzyknęła Viola - Nasz ogród jest TAKI wilki?!
- Tak - odpowiedział tata dzieci - W końcu to farma!
- Marek, - powiedziała zaskoczona Pani Nowakowska - czemu mi nie powiedziałeś że to takie ogromne!
- Przecież ci mówiłem Marto... - powiedział spokojnie Pan Nowakowski - Tak mi się przynajmniej wydaje.
Aleksowi od razu zniknął z twarzy zły humor. Popędził czym prędzej zobaczyć wszystko co jest w środku. A zaczął oczywiście od domu, bo co go obchodzi jakaś tam stodoła...
Viola też popędziła do budynku, aby zobaczyć jak tam wszystko wygląda.
- Dzieci! - zawołał Pan Nowakowski - Nie tak szybko! Bagaże trzeba wnieść do środka!
Ale nie zdążył, bo ledwo wyskoczyły z auta i już czym prędzej musiały pobiec do domu, aby wszystko zobaczyć
Oboje przyszli zawiedzeni, ponieważ w środku była całkowita pustka. Ekipa przeprowadzkowa jechała z nimi i dopiero zajęła się pomaganiem w rozniesieniu wszystkich rzeczy na właściwe miejsca.
Po jakiejś godzinie wszystko było na swoim miejscu i można było się rozgościć. Viola z Aleksem poszli zobaczyć co jest w stodole, a raczej Viola poszła, bo Aleks ciągle narzekał że w niej nic wartego uwagi nie ma.
Aż do momentu...
- Aleks! - zawołała dziewczynka - Chodź tu i zobacz!
- No, co? - powiedział bez przekonania chłopiec, po czym spojrzał za wzrokiem siostry - My mamy konia!?
- Na to wygląda.
- Violu, popatrz tam! - powiedział Aleks szturchając siostrę, z oczami pełnymi zaskoczenia.
Im oczom ukazała się krowa u której boku siedział mały cielaczek.
- Ja cię krakers! - powiedziała lub raczej krzyknęła Viola - To my mamy krowę!
- I to jeszcze z cielakiem! - dodał równie zdziwiony Aleks.
- Jaki słodziak! - powiedziała Viola z czułością
Więcej zwierząt nie znaleźli, lecz było tam coś jeszcze lepszego.
-Viola! Chodź tu!
- O co chodzi? - zapytała zaciekawiona dziewczynka
- Spójrz! - powiedział chłopiec wchodząc do pustego boksu pewnie dla jakiegoś zwierzaka.
Chwycił za wystający kawałek deski i pociągnął lekko tak, jakby otwierał drzwi. To poruszyło kilka innych desek, które razem przypominały ukryte drzwi. Deski u góry się trzymały, więc szarpnął i kilka desek puściło i "drzwi" się lekko otworzyły.
- Tutaj jest ukryte zejście pod ziemię! - powiedział chłopiec - Chodź Violu!
Viola z ociąganiem poszła za bratem, który już schodził na dół nie ukrywając zaciekawienia.
- Czy rodzice nie będę nas szukać? - zapytała dziewczynka - Czy my mamy w ogóle latarkę?
- Rodzice nie będę nas szukać, bo nie będziemy tu długo, a tak na wszelki wypadek zamknij wejście.
Aleks włożył rękę do kieszeni i wyciągnął z niej latarkę, włączył ją akurat wtedy kiedy Viola zamknęła "drzwi" i zaczęło się robić ciemno.
- Latarkę to my mamy.
Przed ich oczami ukazały się schody prowadzące w dół. Na pierwszy rzut oka widać było że jest to miejsce sięgające czasów drugiej wojny światowej.
Gdy doszli na sam dół na drzwiach zobaczyli napis: "ZAKAZ WSTĘPU"
- To jak? Wchodzimy? - Zapytał się bez znaczenia Aleks
- Po co się pytasz... znasz odpowiedź - Odpowiedziała z humorem Viola i brat pociągnął za klamkę, a drzwi otworzyły się z skrzypieniem.
Wszystko było tam stare.
Znaleźli tam pomieszczenie z starymi dokumentami,które były zniszczone, że się nie dało nic odczytać. W środku klimat był taki jakby przez to miejsce przeszedł pożar. Znajdował się też tam włącznik do oświetlenia ale jak większość rzeczy nie działał, nie było światła więc mieli tylko latarkę by cokolwiek zobaczyć.
Aleks patrzył na to wszystko szeroko otwartymi oczami. Nie mógł uwierzyć że to właśnie znajdowało się w ich stodole na terenie ich domu. Wszystkie myśli o naruszeniu na temat przeprowadzki na wieś oraz braku przyjaciół odłożył na później, ponieważ teraz miał co innego do roboty: odkrywać te stare podziemia.
Viola zaś zaniemówiła z wrażenia, to wszystko jest w ich stodole! Nie wiedziała co myśleć. W ogóle nie wiedziała co powiedzieć. Powiedzieć o tym rodzicom czy nie?
- Nie mówmy o tym rodzicom - powiedział Aleks jakby odczytał z jej wzroku jej pytanie - To będzie nasza tajna baza.
Viola była trochę zaskoczona. Myśl o tajnej bazie jej się podobała, ale w miejscu o takim stanie? Wszystko jest tu poniszczone.
-Jesteś pewien że to miejsce się do tego nadaje?
-Jak trochę tutaj posprzątam to tak. - odparł Aleks po czym dodał - Wiem teraz to nie wygląda zbyt zachęcająco... ale jak trochę pozmieniamy może być tu całkiem fajnie.
W podziemiach było o wiele chłodniej niż na zewnątrz, dlatego myśl o przebywaniu tutaj w gorące dni pasowała Violi.
Jednak niebawem ich życie miało wywrócić się do góry nogami.*******************
Pewnego dnia rodzeństwo chodziło sobie po polu. Był to początek wakacji i humory im dopisywały.
W ich tajnej bazie było już posprzątane, ale żeby nie uszkodzić bunkra, zamiast malować ściany, z swoich oszczędności kupili taką jakby zasłonę, którą to wszystko zasłonili.
Przejdźmy do rzeczy.
Kiedy tak spacerowali sobie po polu Aleks nagle coś zauważył. Coś się poruszyło w zbożu. Tylko co to było?
- Viola? - zapytał z niepokojem - Widziałaś to samo co ja?
- Nie, a o co chodzi?
- Popatrz tam. - chłopiec wskazał w tamtą stronę, coś się tam poruszyło - O! Nie mów mi że tego nie widziałaś!
- Rzeczywiście coś tam jest...
Zaraz po tym usłyszeli jakby taki mały koci pisk.
- Słyszałeś?
- Tak...
- Sprawdzamy?
- Mnie się pytasz? Oczywiście że tak! - a po chwili dodał - Panie przodem.
Viola nie zamierzała się z nim kłócić więc tylko posłała mu lekko uśmiechnięte, lekko rozzłoszczone spojrzenie.
I wtedy znowu się coś poruszyło... ale nie tylko...
Viola powoli podeszła do miejsca w którym coś poruszyło zbożem. I wtedy wszystko się wyjaśniło; z krzaków wyszło małe popiskujące stworzenie.
Viola aż zaniemówiła z wrażenia. Ale Aleks tylko z wyraźnym szokiem i zaskoczeniem wykrzyknął:
-O rany! To lew!
CZYTASZ
Lew na farmie
Genç KurguNa farmę przeprowadzą się pewna rodzina. Chłopiec o imieniu Aleks nie jest zadowolony przeprowadzką. Viola, jego siostra -Jak to ona- znajduje dużo pozytywów. Ale czy życie na farmie będzie takie jak myślą? Wszystko staje się inne gdy na polu obok...