6

971 138 3
                                    

Zmierzaliśmy właśnie do jednego z największych parków w Los Angeles. Tam miało odbyć się wesele.

Limuzyna zaparkowała na pustym, jak narazie, parkingu. Wysiadłam i chwyciłam rękę Tessy, aby jej pomóc. Za nią wysiadł Ashton, a potem nasi rodzice. Uśmiechnęłam się do Tessy i Ashtona i odwróciłam się.

Staliśmy przed ogromnym białym namiotem. Właśnie w nim miała odbyć się cała uroczystość. Weszłam do środka, rozglądając się na boki. Wnętrze utrzymane było w kolorach biało-złotych. Na około znajdowały się okrągłe stoły, które były porozrzucane na końcu. W samym centrum sali bylo dużo pustego miejsca.

Po kilku minutach do namiotu zaczęli napływać goście. Tessa i Ashton stali już obok mnie i witali się ze znajomymi.

Poczułam, że ktoś ściska moje ramię, więc odwróciłam się.

- Nie uwierzysz! - krzyknęła Ivy.

- Pewnie nie. Mów.

- On tu jest.

- Kto?

- Jak to kto? Luke!

- Serio? Gdzie? - zaczęłam się rozglądać. Patrzyłam na ludzi, którzy weszli przed chwilą do środka.

- Tris! Nie patrz! Będzie wiedział, że o nim rozmawiamy.

Odwróciłam głowę w stronę mojej przyjaciółki i posłałam jej zdezorientowane spojrzenie.

- To on. - wskazała na blondyna, który właśnie odchodził od Ashtona z dwoma innymi chłopakami.

- Ten pierwszy, tak?

Ivy kiwnęła głową i uśmiechnęła się.
To ten sam chłopak, który przyglądał mi się wtedy, w kościele.

- Nie podejdziesz?

- Zwariowałaś?

- W takim razie ja podejdę.

Ruszyła w kierunku trzech chłopaków, a ja po chwili do niej dołączyłam.

- Poczekaj, idę z tobą.

Ivy zaśmiała się. Luke razem z resztą stali przy jednym z bufetów i trzymali w rękach napoje.

- Hej. - odezwała się Ivy, a trzy pary oczu spojrzały w jej kierunku. Luke zobaczył rownież mnie, ale jego wzrok powędrował spowrotem na brunetkę.

- Hej - odparł Luke. - My się chyba znamy.

- Mhm. Mijaliśmy się kilka dni temu na ulicy.

- A tak, pamietam. - zaśmiał się, ukazując dołeczki - To na ciebie wylałem kawę?

Ivy rownież się zaśmiała, po czym odpowiedziała:

- Tak, to ja. Jestem Ivy. A to moja przyjaciółka Tris.

Uśmiechnęłam się do nich.

- To Calum i Mike. - przedstawił ich Luke, a oni wyszczerzyli zęby w moim kierunku. Odwajemniłam uśmiech i podałam rękę w kierunku Michaela. Nie wyciągnął dłoni, tylko objął mnie, a ja się zaśmiałam. Calum też mnie przytulił. Luke odwrócił się w stronę chłopaków i powiedział nam, że muszą już iść.
Skierowali się w stronę stołu, gdzie siedzieli już Tessa i Ashton.

- To był zły pomysł. - powiedziałam do Ivy.

Wedding is always a great idea||l.h•zawieszone•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz