Mastermind

510 48 1
                                    

If you fail to plan, you plan to fail

____________________


Każdy na pierwszy rzut oka zakładał zawsze, że Erwin Knuckles był spontaniczną osobą. Częściowo mieli rację. Mężczyzna często działał impulsywnie, kierując się przede wszystkim emocjami i adrenaliną danej chwili niż własnym rozumem. Mało osób wiedziało jednak, że kochał również planować. Większe napady, akcje przestępcze czy nawet proste oszustwa na pieniędze, wszystko to musiał mieć dokładnie rozpisane. To wszystko było tylko, jednak pracą, niczym wyższej wagi. Prawdziwa sztuka polegała na planowaniu własnego życia. 

Przykładowo, wiedział o nawiązaniu bliższego sojuszu z Kui Chakem, zanim jeszcze starszy mężczyzna przekonał się do niego wystarczająco, aby podać mu dłoń. Ich mała wojenka była jedynie zalążkiem wspólnego zrozumienia, znalezienia celu w wyższej sprawie. Kui był święcie przekonany, że to on wyciągnął do Erwina gałązkę oliwną, zapraszając go na spotkanie i proponując współpracę. Ale Knuckles wiedział już od dawna, że ten to w końcu zrobi. Pozostawało mu jedynie czekać i udawać, że jego decyzja wcale nie była podjęta jeszcze na długo przed zadaniem mu jakiegokolwiek pytania. 

Wszystko komplikowało się w przypadku Gregory'ego Montanhy. To nie było zauroczenie od pierwszego wejrzenia, dlatego Erwin początkowo nie miał w stosunku do niego żadnych planów. Ale potem poznał go bliżej, a krótkie dni spędzone razem zmieniły się w długotrwałą przyjaźń. Plotki na ich temat i głupie żarty zdecydowanie nie były tym, co Erwin zaplanował sam, ale nieco popchnęły go do własnego działania. Nie wierzył w przypadki. Spotkali się z jakiegoś powodu i Knuckles nie zamierzał udawać, że było mu to obojętne. 

Zaczęło się zupełnie niewinnie. Wpadali na siebie często, a przynajmniej wystarczająco, aby udawać przy tym zaskoczenie. Później ludzie żartowali sobie z tego, że przyciągał ich do siebie jakiś niewidzialny magnes, lecz mało osób wiedziało, że to Erwin pociągał za sznurki od samego początku. Tylko Gregory musiał wierzyć, że ich fałszywie przypadkowe spotkania były zapisane w gwiazdach. W końcu musiały coś oznaczać, musiały mieć jakieś znaczenie. 

Erwin często przybierał maski, stawał się dokładnie tym, kim chcieli jego rozmówcy. Przy Spadino potrafił udawać poważnego mafiozę, nawet jeśli zbierało mu się na śmiech. Przy Dorianie stawał się osobą wręcz szaloną, gotową do niszczenia dnia innym. Przez długi czas zastanawiał się, jaka wersja spodoba się najbardziej Gregory'emu, jednak szybko zorientował się, że mężczyzna lubił go po prostu takim, jakim był naprawdę. To zdecydowanie ułatwiło sprawę. Musiał być po prostu sobą i czekać, aż ten zakocha się w nim bez pamięci. 

Gdy Grzegorz zaczął jeździć za często z Sussane, a potem przez następne dwa tygodnie kobieta leżała chora w domu, musiał uznać to za przykre zrządzenie losu. Nigdy nie pomyślałby, że to jego przyjaciel regularnie zatruwał nieśmiertelnymi dawkami wodę w apartamencie funkcjonariuszki, dbając dokładnie o to, aby odczuwała przejawy podobne do grypy. A Montanha mógł dzięki temu jeździć sam, co z kolei oznaczało, że Erwin mógł od czasu do czasu zasiadać na miejscu pasażera, gdy inni policjanci nie patrzyli. 

Żeby nie było, nie planował dla Sussane tylko złych rzeczy. Zadbał wręcz o to, żeby kobieta spotkała swojego księcia z bajki i doznała prawdziwego szczęścia. Thomas Shelby pewnie leniwie przejechałby po niej spojrzeniem, gdyby ktoś wcześniej nie wszeptał mu do ucha, że kobieta ogromnie się w nim kocha. Jego ego nie pozwoliło mu tego zignorować. Zaczął zabiegać o jej względy, a ona przyjęła go do swojego życia, jakby faktycznie znane Shelby'emu informacje były prawdą. O wiele skuteczniej pozbawiło to Gregory'ego patrol partnerki niż dwutygodniowa choroba. Erwin szeroko uśmiechał się, gdy parę miesięcy później usłyszał o ślubie pary, którą sam potajemnie ze sobą połączył. 

Midnights | GTA RP One-ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz