Paris

1.1K 49 52
                                    

Biorąc pod uwagę, że utwór ten bardzo łatwo zinterpretować jako piosenkę o ruchaniu... No, wiecie już chyba do czego dążę. Again, jak w przypadku Maroon, nie ma tu niczego jakoś bardzo graficznego, jednak pojawia się dosyć wulgarny język na tematy seksualne oraz opisy nie będące zbyt PG-13. You've been warned.

___________________

I wanna brainwash you into loving me forever

___________________


Gregory spojrzał się z góry na zakutego przed nim mężczyznę. Poczuł dziwną, arogancką satysfakcję, przygladając się poczynaniom Erwina, gdy ten usilnie starał się wyszarpać dłonie z kajdanek. Nieumiejętnie, oczywiście. Zakuwał go już tysiące razy wcześniej i Knuckles pomimo niesamowitych umiejętności hakerskich, wypadał raczej słabo, jeśli chodziło o uwalnianie swoich nadgarstków, o co zawsze paskudnie denerwował się przy każdym aresztowaniu. W końcu odpuścił szarpaninę i jedynie rzucił policjantowi zirytowane spojrzenie. 

— Szef policji, Gregory Montanha — przedstawił się złośliwie, unosząc swoją odznakę w górę, aby Erwin mógł ją dokładnie zobaczyć, choć jego identyfikacja w tym przypadku była zupełnie niepotrzebna. — Jest pan poszukiwany, panie Erwinie. Skoro mam już pana zakutego, zaraz wezmę wsparcie, przetransportujemy pana na komendę i...

— Wiesz, że gra wstępna powinna być na początku, a nie na końcu, prawda? — przerwał mu. — Czy na starość przepaliły ci się już wszystkie styki?

Odpowiedział czarującym uśmiechem na takie stwierdzenie. Było w nim trochę prawdy, ale Gregory wcale nie miał przecież żadnych lubieżnych myśli, tylko te złośliwie. W końcu Erwin naprawdę był srogo poszukiwany, więc równie dobrze mógłby wykorzystać sytuację i wsadzić go do celi. Oczywiście, tak naprawdę nie zamierzał tego zrobić, biorąc przede wszystkim pod uwagę, że znajdowali się w bezpiecznej przestrzeni jego mieszkania oraz fakt, że Erwin wciąż leżał kompletnie nagi, bo jego były mąż od paru minut odmawiał odkucia go od ramy łóżka. 

— Zna pan swoje prawa? — kontynuował zupełnie poważnym tonem.

— Chciałbym skorzystać z prawa do rozwiedzenia się z kimś dwa razy. 

— O, to niemiło dla Grzesia powiedziałeś. — Ułożył usta w podkówkę. — Chyba będziesz tak musiał zostać cały dzień, a ja podam ci po południu obiadek z dziubka jak mama małych ptaszków. Wiesz, jak kiedyś z chlebkiem.

Erwin odrzucił głowę w tył i jęknął z irytacją, ciągnąc za kajdanki nawet mocniej. Rama łóżka zaskrzypiała. Jeszcze chwila takiej szamrotaniny, a mógł poważnie uszkodzić drewno. Po tym czekałaby ich kilkumiesięczna kłótnia o to, kto powinien to odkupić. 

— Weź mnie rozkuj — powtórzył po raz kolejny. — Mam spotkanie na Clean Manor za dziesięć minut. 

Gregory zaśmiał się złośliwie, kładąc w protekcjonalny sposób dłonie na biodrach. 

— O, proszę. Chciałbym przypomnieć, że ja jestem spóźniony do pracy już... — Zerknął na zegarek naścienny i udał zdziwienie ukazywaną na nim liczbą. — Już półtorej godziny! I to wszystko przed pewnego pastorka, który mnie zatrzymywał. 

— Ojejku, bardzo mi przykro, że tak podle zmusiłem cię do dwóch orgazmów w ten czwartkowy poranek — odparł sarkastycznie. — Okropny ze mnie tyran. 

— Tyran tyranowi tyranem — oznajmił Gregory przesadnie inteligentnym tonem. 

Erwin jedynie fuknął coś pod nosem i ponownie pociągnął za kajdanki. Być może to faktycznie było niesprawiedliwe. Gregory uznał, że byłoby strasznie zabawnie zostawić go tak na parę minut, w czasie których on sam zdążył wziąć prysznic i przebrać się w mundur. Uśmiech na twarzy pojawiał mu się na samo wspomnienie głośnych krzyków dobiegających z sypialni, które przygłuszone były przez syk lecącej wody w łazience. Erwin chyba nie podzielał jego rozbawienia, bo wciąż piorunował go spojrzeniem. 

Midnights | GTA RP One-ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz