You're On Your Own, Kid

539 23 1
                                    

Everything you lose is a step you take

____________________


Los Santos nigdy nie było wymarzonym celem Alberta Speedo, jednak stanowiło dla niego jakiś nowy początek. Nowy Jork był może głośniejszy, ale o wiele bezpieczniejszy i życie, które niegdyś tam prowadził, było pewniakiem. Wiedział, kim może tam zostać i jakie miał możliwości. Problem był tylko taki, że wcale tego nie chciał. Być może dlatego uciekł właśnie do przestępczej stolicy San Andreas. Nie chciał być bezpieczny. Chciał mieć okazję na zostanie nie tym, kim powinien zostać, a tym, kim chciał być. Chciał poznać osoby podzielające jego pasje i uzależnienie od adrenaliny. Chciał być szczęśliwy. 

Bardzo szybko się przekonał, że Los Santos oferowało to jedynie na pocztówkach. Przez pierwsze tygodnie czuł się mocno zagubiony, nie wiedząc za bardzo, co mógł ze sobą zrobić. Był zaradny, to prawda, ale w kontraście do wielkich marzeń miał wyjątkowo małe możliwości. Nie znał tam nikogo, prócz paru osób poznanych na dodatkowych robotach, których się podejmował. Nie były to wcale osoby warte jego większej uwagi. Wielokrotnie żałował swojej decyzji i przez głowę przechodziły mu myśli powrotu do domu. Ale nie zrobił tego. Został w tym przeklętym mieście na dłużej, nie wiedząc jeszcze, że podpisuje kontrakt z diabłem, który sprawi, że już nigdy się od niego nie uwolni. To nie on miał mieszkać w Los Santos, tylko Los Santos miało mieszkać w nim już na zawsze. 

Wszystko zmieniło się, gdy poznał Vasqueza Sindacco. Mężczyzna był całkiem inny od kogokolwiek, kogo do tej pory udało mu się poznać w mieście. Nie bał się czarnej roboty, do której tak ciągnęło Alberta, i pomógł mu, gdy zobaczył jego starania w zabłyśnięciu w przestępczym świecie. Niewinne napady na kasetki zmieniły się w rabunki banków. No, i wyścigi. Jeśli było coś, co łączyło ich od pierwszego dnia, była to właśnie ich pasja do samochodów. Vasquez wprowadził go w świat nielegalnych wyścigów, który miał pozostać przy Albercie na długo po odejściu samego Sindacco. 

Poznanie specyficznej grupy przyjaciół Vasqueza przyszło dosyć naturalnie. Był dla nich obcy i trzymali go raczej na odległość przez pierwsze tygodnie, ale wydawali się być w porządku. Szybko dowiedział się, że stanowią zorganizowaną (mniej lub bardziej) grupę przestępczą o nazwie Zakszot. Ambicja Speedo była wysoka. Wiedział, że musi zostać częścią nich. Nawet, jeśli jego oryginalne pobudki krążyły przede wszystkim wokół zwiększenia więzi z Vasquezem. To dzięki niemu zdecydował się pozostać w Los Santos. 

Ku jego zdziwieniu, szef organizacji, Erwin Knuckles, przyjął go chyba najlepiej ze wszystkich. Jasne, nie ufano mu wystarczająco przez długi czas, aby wpuszczać go na poważniejsze akcje, ale pozwolili mu być obserwacyjnym. Potem podstawiał im jakieś samochody i pomagał w ucieczkach. Z czasem angażował się coraz bardziej i wiedział o nich coraz więcej. Chłodne i nieufne podejście niektórych członków, przede wszystkim Nicollo Carbonary, nie zostało niezauważone. W porządku. Albert po prostu musiał starać się bardziej. Był gotów wylać wszelkie poty i przelać krew, aby być godnym bycia jednym z nich.

Choć z czasem w jego przynależności w Zakszocie przestało chodzić przede wszystkim o Vasqueza, swoje uczucia do niego uświadomił sobie całkiem późno. W noc śmierci Kuia, każdy członek Zakszotu, który nie dostał się jeszcze do tak zwanego Zakszot Main, na długie godziny pozostał w nieświadomości. Grupa została zamknięta w jednym pomieszczeniu z wiadomością, że jeden z nich już stamtąd nie wyjdzie. Albert nie miał na to żadnego wpływu i był przerażony wizją tego, co może się stać. Bał się przede wszystkim o Vasqueza. Wtedy właśnie zorientował się, że jego uczucia wybiegają daleko poza zwykłą przyjaźń. 

W następnych dniach za to uświadamiał sobie, że były one nieodwzajemnione. Zakszot po śmierci Kuia był rozbity i załamany, ale pewne rzeczy wciąż były jasne. Albert zauważył flirt Vasqueza i Erwina już dawno. Choć już wcześniej mu przeszkadzał, dopiero wtedy zrozumiał, dlaczego tak było. Nie mógł być przekonany, czy mężczyzn łączyła jakakolwiek relacja romantyczna, bo żaden z nich nigdy nie mówił niczego wprost, ale miał wrażenie, że jego przypuszczenia były prawdziwe. Sposób, w jaki Vasquez patrzył na Erwina dawał mu jasno do zrozumienia, że obaj jechali na tym samym wózku. Byli nieszczęśliwie zakochani w kimś, kto nie odwzajemnił ich uczuć, choć dla obu była to inna osoba. Vasqueza nie obchodził Speedo, przynajmniej nie w taki sposób, w jaki Albert tego chciał. 

Pojawiła się również kolejna rzecz, która zaczęła mu przeszkadzać. Albert wciąż, nawet po wielu miesiącach, w których stał się oficjalnym członkiem Zakszot Main, był „tym nowym". Obiektem żartów, tym, którego zawsze można było zostawić z tyłu. Erwin bronił go najbardziej, ale tylko do pewnego stopnia i do pewnego czasu. Gdy pozorne marzenie Alberta się spełniło i nawiązał on głębszą relację z Vasquezem, Erwin stał się prawdziwym psem ogrodnika. Przejście zainteresowania Sindacco z niego na kogoś tak nieistotnego jak Albert Speedo, było dla niego prawdziwą płachtą na byka. Albert zdecydowanie najbardziej odczuwał to w miesiącach, gdy Erwin nie był zajęty innymi romansami, które mogłyby odciągać jego uwagę. 

Minął rok, potem kolejny. Choć wokół Alberta bez przerwy wciąż ktoś był, czuł się niemal tak samo samotnie jak w Nowym Jorku, gdzie lista jego przyjaciół wynosiła okrągłe zero. Nie czuł się wystarczająco ważny tam, gdzie był. Nie był tak dobrym kierowcą jak Carbonara i nie był tak dobrym hakerem jak Erwin. Był tym drugim, tym zastępczym na jakieś mniejsze akcje. Ale był ciągle. Trwał przy nich wiernie, nawet jeśli czasem powierze wokół nich smakowało jak kwas. Brutalnie nauczyli go tego, że jego marzenia wcale nie były wyjątkowe, a on nie nadawał się do wszystkiego, co chciał osiągnąć. 

Kochał ich na swój specyficzny sposób i była to miłość, która miała już nie przeminąć nigdy. Przez długi czas kompletnie jej nie rozumiał. Jak można kochać tak mocno grupę ludzi, która bez przerwy miała w niego wyjebane? Jak mógł kochać osobę, która pewnego dnia po prostu wyjechała bez słowa z miasta i przestała odpowiadać na telefony? 

Odejście Vasqueza wydawało się gwoździem do trumny samotności Alberta. Pozostał teraz prawdziwie sam i jedyne, czego mógł wysłuchiwać to zgryźliwe komentarze reszty. Nawiązywały one albo do jego utraconej relacji, albo do ich własnej niechęci do przyjaciela, który bez słowa się na nich wypiął. Speedo podzielał ich irytację, która każdego dnia wydawała się zmieniać w nienawiść. A potem po prostu pewnego dnia przestali o nim myśleć. I było jakoś lepiej. 

Być może odejście Vasqueza było Speedo potrzebne do osiągnęcia pełni samoświadomości. Wiedział już, kim jest bez niego. Bez człowieka, który dał mu to wszystko, co posiadał teraz. Wiedział, że specyficzny humor Zakszotu nie polegał wcale na zawiści, a czerpał się z jakiejś psychopatycznej czułości, której po prostu musiał się nauczyć. Stracił partnera, ale zyskał zrozumienie, że mimo wszystko jest kochany. Czasem pozostawiany z tyłu, czasem mierzony z okrutnymi słowami, ale był w końcu jednym z nich.

Nicollo Carbonara, który na samym początku był w jego stosunku najbardziej oziębły, stał się jego najlepszym przyjacielem pod całym słońcem, lepszym niż Vasquez kiedykolwiek był. Tak normalna i platoniczna relacja było czymś, czego prawdziwie potrzebował. Został również w pewnym momencie oficjalnie adoptowany jako brat Erwina. Z początku było to dziwne, jednak nauczył się o nim myśleć w ten sposób bardzo szybko. Zaczęli faktycznie traktować się w taki sposób. W każdym rodzeństwie zdarzały się zgrzyty, ale Albert nie wymieniłby Erwina na nikogo innego. Miał w końcu rodzinę, którą wybrał sam. 

Nie oznaczało to wcale, że już nie czuł się samotny. Bo tak było i chyba musiał pogodzić się, że ten stan był już czymś, co po prostu przy nim pozostanie. Zaczynał, jednak czerpać z chwil i osób, które go otaczały. To było wystarczające. Przestał się bać, jednak nie zawdzięczał tego nikomu. Nie Zakszotowi, na pewno nie Vasquezowi.

Zawdzięczał to sobie. 

Midnights | GTA RP One-ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz