8

24 5 7
                                    

DELONNA

Miłość prowadzi donikąd

Jesteś zupełnie sama

Zagubiona w dziczy

Więc chodź do mnie

Mógłbym wykorzystać kogoś takiego jak ty

Kogoś, kto zabiłby na mój rozkaz

I nie zadawał żadnych pytań

Rozciągam usta w złowieszczym uśmiechu, oplatając palcami błogo chłodny metal rękojeści walthera P99. Prostuję plecy. Zapieram się. Unoszę ręce. Przymykam powieki, wyciszając rozgorączkowane myśli. Oddycham płytko, wsłuchując się w słowa utworu Psycho, przeszywające moje uszy. Spowalniam rytm serca.

Uczynię z ciebie

Złamię cię

Uczynię z ciebie

Pieprzoną wariatkę

Pieprzoną wariatkę

Pieprzoną wariatkę

Raz... dwa... trzy... cztery...

Otwieram oczy, jednocześnie naciskając oba spusty broni. Poruszam pośpiesznie rękami, celując w środki drewnianych tarcz. Walther szarpie. Oddaje strzał za strzałem, dopóki ostatnia łuska nie odbije się od betonowej posadzki. Wymieniam magazynki, by po chwili wpakować trzydzieści kolejnych pocisków w tarcze. Przy każdym naciśnięciu spustu, czuję przepływającą w żyłach krew. Słodka adrenalina miesza się z ekscytacją, buzując w ciele. Zapach rozgrzanego metalu i dziurawionej płyty OSB przedziera się przez nozdrza.

Twój mózg jest tylko programem

A ja wirusem

Zmieniam stację

Poszerzę twoje granice

Przemienię cię w super drona (super drona)

A ty zabijesz na mój rozkaz

I nie wezmę za to odpowiedzialności

Mosiądz rozdziera delikatny papier na drobne kawałki. Niewielkie odłamki drewna strzelają na boki. Kwadratowe sklejki drżą, przyjmując kolejne strzały.

Odsłaniam w przyjemnym uśmiechu zęby, czując swąd spalenizny unoszący się z luf. Dałam ponieść się emocjom. Wpadłam w podniecający trans. Opętała mnie chęć przelania krwi. Moje ciało uleciało z miejsca i szybując nad skupiskiem obłudy i plugastwa, wydaje z siebie ostatnie tchnienie, a następnie samo staje się ścierwem.

Wymieniam koleje magazynki. Tarcze zaczynają się poruszać, a wraz z nimi ja, poddając się dudniącej w uszach muzyce.

Jesteś psychopatycznym mordercą? Powiedz ''Jestem psychopatycznym mordercą!''

(Jestem psychopatycznym mordercą!)

Krzycz!

(Jestem psychopatycznym mordercą!)

Pokaż mi swoją wojenną twarz!

Wykrok. Wypad. Pochylam się. Kilka pasm włosów wyswobodzonych spod karb gumki, łaskocze oblane rumieńcem policzki. Bawełniana koszulka przykleja się do lepkich od potu piersi.

Zaciskam mocniej palce na rękojeściach, odczuwając drżenie nadgarstków. Metal sunie po wilgotnych dłoniach, oznajmiając wyczerpanie. Palce wskazujące drętwieją, błagając o chwile wytchnienia.

Say my nameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz