DELONNA
Dzień później, pod osłoną nocy, wjeżdżam w głąb lasu, położonego z dala od Spokane. Koła czarnego Pick-upa, przedzierają się przez piach. Dźwięcznie miażdżą drobne samosiejki. Przyjemnie rozłupują kamyczki, a ich odłamki odbijają się od podwozia.
Zadzieram brodę, mocniej przydeptując pedał gazu. Pick-up kołysze się, wpadając w dziury. Z dudniącym w głośnikach Woman, Wolfmothera, wściekle przemierzam wąską drożynę. Po kilku minutach gwałtownie szarpie kierownicą w lewo i skręcam w stronę otwartej przestrzeni.
Zatrzymuję samochód na niewielkiej łące, gaszę radio, silnik i wysiadam. Wolno, kołysząc biodrami, kierują się na tył samochodu. Otwieram skrzynie załadunkową, pozbawiona wszelkich emocji. Jednym szarpnięciem wywlekam skulone w niej, spętane, przesiąknięte alkoholem i sparaliżowane strachem cielsko. Pcham ważącego ponad setkę mężczyznę. Zwala się na trawę, piłując gębę:
– Oszczędź mnie! Byłem tylko informatorem!
Trzaskam klapą o wiele mocniej niż zamierzałam, czego powodem są błagalne postękiwania za plecami. Machinalnie przewracam oczami.
Przez te lamenty za chwilę sama strzelę sobie w łeb!
Po raz pierwszy, od bardzo dawna, walczę z pokusą rozszarpania ciała faceta, zanim jeszcze zdąży wydusić z siebie jakąkolwiek informację.
Jestem zmęczona. Zmęczona i zbyt rozemocjonowana, aby poddawać się zabawom, przed wykonaniem zlecenia. Choć powinnam czuć dziką satysfakcję z powodu złapania tego pieprzonego skurwiela, jedyne, co w tym momencie wypełnia moje ciało, to przemożna chęć powrotu do domu i zanurzenie się w pościeli. Wczorajsze wydarzenie... wzbudziło jakiś pieprzony zamęt w mojej głowie, przez co momentami nie myślę trzeźwo. Nie na tyle, aby czerpać przyjemność z przelewania krwi.
Przecinam nożem linę, którą spętany jest szczurek i wkrótce potem rzucam w jego stronę szpadel, wyciągnięty ze skrzyni załadunkowej samochodu.
– Przestań drzeć ten pysk i kop! – podnoszę głos.
W świetle tylnego reflektora samochodu padającego na jego sylwetkę, dostrzegam, jak przerażony wbija wzrok w narzędzie ogrodnicze.
– Chyba nie mówisz, że... – chrypie, znów zwracając na mnie wzrok.
Lekceważąco opieram się biodrem o samochód i znudzona, zakładam ręce na piersiach. Rzucam mężczyźnie niechętne spojrzenie. Lekki podmuch wiatru smaga zmierzwione pasma moich włosów, wyswobodzone z niechlujnie uczesanego koka na czubku głowy. Powinnam lepiej zadbać o swój wygląd. Powinnam, ale od dwóch dni nie mam na to najmniejszej ochoty...
– Byłem tylko informatorem! Błagam cię!
Zdumiona unoszę brew.
No, no...
Sam Jacob Fosher – jeden z najlepszych szczurków Powella, płaszczy się przede mną, błagając o swoje parszywe życie?
Boisz się, Jacobie? Jak rozkosznie...
Obawiasz się śmierci, ty pieprzony śmieciu?!
Ciekawa jestem, jak zareagowałby Powell, którego tak wielbiłeś? Jak zareagowałby na widok twojego odciętego łba?
– Kop! – wrzeszczę, mając dość tego wkurwiającego jazgotu.
Garbi się, pytając:
– Co chcesz zrobić?
Wzruszam niedbale ramionami, leniwie przyglądając się czerwonemu lakierowi na paznokciach u prawej dłoni.
– Może najpierw wpakuje ci pięć kul w łeb, a potem spalę twoje truchło w grobie, który sobie sam wykopiesz? Albo może daruje sobie kule i spale cię żywcem? – wyjawiam myśli ze spokojem.
CZYTASZ
Say my name
Misterio / SuspensoDemoniczne upodobania piętnujące ich życie. Grzechy zaczynające ciążyć temu, kto ich nie popełnia... Salali Cox doskonale potrafi skrywać lepką połać czerni, tkwiącą w jej ubarwionym tatuażami ciele. Przez ponad dziesięć lat podejmowała walkę z b...