6. Jesteś kimś więcej

47 6 4
                                    

Sztokholm, 19 grudnia 2023 rok
Drogi pamiętniczku...

Tego dnia odkryłam, że jest jeszcze jeden skrawek, który mógł pęknąć.

Następnego dnia, gdy się obudziłam, naprawdę czułam, że to będzie wspaniały dzień. Wstałam z przeświadczeniem, że nic lepszego nie mogło mnie spotkać.

Albo raczej NIKOGO lepszego nie mogłam spotkać.

- Cathal...

Jego imię przyprawiało mnie o ciarki. Uśmiechnęłam się na myśl, że znów go zobaczę.

Nie wiem, co zrobił, że w ciągu jednego dnia wszystko się zmieniło. Ale powoli rodziła się we mnie nadzieja. I zaczynałam coraz bardziej mu ufać, mimo sekretów.

Uznałam, że miał rację. Każdy ma sekrety. I nie miałam prawa naciskać, by ujawnił mi je wszystkie.

W dodatku nie myślałam o Brianie. I starałam się nie myśleć o powrocie do jego domu.

Nie chciałam psuć tej sielanki. Pragnęłam jeszcze przez jakiś czas pobyć w tej bajce.

Przebrana wyszłam z pokoju, chcąc zjeść śniadanie. Nagle jednak wpadłam na nikogo innego, jak na goryla.

- Ach! Przepraszam!

Skuliłam się natychmiast. Mężczyzna znacznie nade mną górował.

- Nic się nie stało, panienko.

Zamrugałam zaskoczona jego... Miłym głosem.

- Proszę się mnie nie obawiać. Nie jestem tu, by panią skrzywdzić. Chciałem się tylko upewnić, czy zejdzie pani na dół, na śniadanie. Spała pani dłużej, niż zazwyczaj.

- Tak... Faktycznie - niepewnie na niego spojrzałam. Jego małe oczy miały cudowną barwę brązu. Choć jego łysina była widoczna z daleka, a postawa dawała wrażenie, że ma się styczność z prawdziwym bucem bądź niebezpiecznym gorylem, to teraz wszystko to zniknęło przez jego lekki uśmiech.

- Szef musiał pilnie wyjechać, dlatego zjadł wcześniej śniadanie. Nie chciał panienki budzić.

- To... Miło z jego strony - odparłam, nie urażona tym, że nie zje ze mną posiłku, choć zapewniał, że będzie inaczej. Musiałam pamiętać, że on pracuje. - W sumie, jak masz na imię?

Nie byłam pewna czy to dobry pomysł, ale goryl uśmiechnął się tylko szerzej, najwyraźniej ciesząc się, że próbuję z nim normalnie rozmawiać, pomimo naszego nieprzyjemnego pierwszego spotkania.

Sama byłam w lekkim szoku, szczerze powiedziawszy.

- Stefan.

- Ojej. Bardzo ładne...

- Jak na takiego goryla?

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

- Tego nie powiedziałam. Raczej zastanawiałam się, czy pochodzisz również z Irlandii, jak twój szef.

- Mieszkam tam od pięciu lat - przyznał. - Ale pochodzę z Anglii.

- Dlatego tak świetnie mówisz po angielsku.

Nawet nie wiedzieć kiedy poczułam, jak w jego towarzystwie się rozluźniam.

- Widzę, że przestała się panienka mnie bać - rzekł. - Chciałem bardzo przeprosić za tamten wieczór. Wykonywałem polecenie szefa, ale mogłem być delikatniejszy.

Skrzywił się i nieznacznie spojrzał na moje odsłonięte ramiona. Dotychczas nie miałam odwagi ubrać bluzki na cienkich ramiączkach i pokazać moje blizny, głównie te po przypaleniach. Teraz to się zmieniło.

Uratuj mnie w te świętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz