☆-ROZDZIAŁ III CZ. II-☆

89 8 3
                                    

Choroba

Giyuu pov:

Gdy wruciłem do kuchni to zobaczyłem babeczki, nie ruszałem ich bo nie wiedziałem dla kogo są. Po chwili przyszła Shinobu i wruciliśmy do praktyk, widać było że jest zmęczona więc nie naciskałem na nią.

- Zrobimy sobie przerwę? - przerwała mój monolog. - hmmmmmmmmmmmmm muszę do toalety.
- Ok.

Pobiegła końca toalety a ja zostałem sam, więc postanowiłem zjeść babeczki. Chuj z tym że prawdopodobnie nie były dla mnie, ja nie będę głodował. Wziąłem babeczkę i zjadłem była dobra oceniam ją 8/10, gdy chciałem zabrać się za zjedzenie kolejnej ta mała pinda mnie wystraszyła i babeczka spadła na ziemię 😓😭.

- NO CO TY ROBISZ! - wydarła się na mnie ale to jej wina.
- To przez ciebie.
- To były moje babeczki!
- Naprawdę? Nie były podpisane.
- To były moje, moja koleżanka je zrobiła! - odwruciła głowę wkurzona.

Poczułem się trochę winny, więc postanowiłem, że gdy wrócimy do mojego domu robić projekt upiekę jej babeczki, zrobię je też sobie i znajomym.

- Przepraszam, jak do mnie przyjdziesz to ci mogę zrobić.
- Pfff ja sobie w domu mogę sama upiec.
- A, no okej... - popatrzyłem w inne miejsce, padło na zegar. - Wiesz, jest już późno...to wracamy do mnie czy innego dnia?
- Napewno nie dzisiaj.- Ruszyła szybkim krokiem do przebieralni.

Gdy wyszłem z przebieralni jej już nie było, znowu była na mnie zła 😥. Przeszłem się jeszcze po lokalu i nagle poczułem się strasznie słabo, nogi mi się uginały a wzrok był zamiany, nie wyszłem a było mi bardzo zimno. Nie wiedziałem co się dzieje. Ledwie co udało mi się wyjść z kawiarni, próbowałem zrobić krok ale się wywróciłem na twarz i krew polecia mi z nosa, na dodatek chciało mi się rzygać. Jak udało mi się uśąść na ziemi to próbowałem znaleźć chusteczki żeby zatrzymać krwawienie. Niespodziewanie poczułem czyjś dotyk na mojej dłoni, Był to Sabito. Spadł mi jak z nieba, pomógł wstać i zatamował krwawienie.

- Dziękuję.
- Nie musisz, wogule ktoś cię pobił czy co?
- Nie, źle się czuję i się przewruciłem.
- Aha, pomogę ci dojść do domu. - wzioł mnie pod pachę i pomugł iść. Z każdą minutą czułem się gorzej. (To nie tak że mogliśmy pojechać taksówką, wcale.)

Po dojściu do domu przebrałem się w piżamę i poszedłem do łóżka. Mój kolega został ze mną w domu, zrobił mi cherbaty oraz dał leki przeciwbólowe.
Leżałem resztę dnia, nie mógłbym iść jutro do szkoły, Sabito powiedział że da mi lekcję do spisania.

- Ej, barałeś coś albo piłeś? - powiedział poczym położył drugą cherbatę na stolik.
- Nie, nic nie brałem...zjadłem babeczkę, jedną, dziękuję za cherbatę.
- Jesteś pewien?
- Tak.
- To dziwne, może ta babeczka była nie upieczona.
- Może... - zacząłem ziewać a oczy mi się zamykały - Jestem zmęczony idę spać.
- Dobranoc, będę w drugi pokoju.
- Mhm.

Nie musiałem czekać ani chwili bo odrazu zasnąłem i gorączka trochę spadła. Było mi strasznie zimno, moja siostra zawsze przykrywała mnie 10 kocami, choć i tak było mi zawsze zimno ale nigdy jej tego nie mówiłem. Pamiętam jak rodzice nie mogli się mną zająć bo byli w pracy i ona zawsze się mną zajmowała, robiła mi ciepłą cherbatę i podawała leki, obchodziła się mną jak z jajkiem. Gdy spałem poczułem że łza spływa mi po policzku, znowu to samo, chcę już przestać o tym myśleć ale nie mogę, jest coś czego nie zdążyłem dla niej zrobić, nie zdążyłem się jej odwdzięczyć.

Resztę nocy płakałem przez sen oraz moja głowa i brzuch mnie niemiłośernie bolały, nie mogłem się nawet podnieś bo nie miałem siły.

Następnego dnia, Sabito zanim poszedł do szkoły dał mi leki i zostawił na szafce kolejne oraz karteczkę z godzinami kiedy mam je wźąść. Dziś już czułem się lepiej poaztym, że rzygałem.

‐---‐

Sabito pov:

Po lekcjach wruciłem do domu Giyuu, wiedziałem że pewnie zapomniał o lekach albo zasnął, miałem nadzieję, że nie zrobił nic głupiego.

Gdy wyszedłem do jego domu nic nie usłyszałem, więc poszedłem do jego pokoju. Spał a leki dalej były na szafce, postanowiłem go nie budzić i dać mu odpocząć. Chciałem coś zjeść, udałem się do kuchni, zrobiłem sobie kolację i zacząłem odrabiać lekcję. Nic się nie działo dlatego postanowiłem sprawdzić co u czarnowłosego. Kiedy doszłem do jego pokoju zastałem go siedzącego na łóżku wpatrującego się w pościel.

- Hej, już wstałeś, jesteś może głodny?
- Troszkę. - przetarł oczy.
- Zrób ci coś lekkiego, zaczekaj tutaj.

Dotarłem do kuchni i postanowiłem zrobić mu owsiankę, to chyba lekkie danie, zacząłem robić jedzenie. W pewnym momencie usłyszałem pukanie, do Giyuu raczej mało osób przychodziło. Podszedłem do dżwi i je otworzyłem, moja oczom ukazała się Kocho.

- Um Dobry wieczór? Coś chcesz? - zapytałem i zauwarzyłem że na jej twarzy widnieje zdziwienie i zdezorientowanie.
- Jest Tomioka?
- Tak, a coś potrzebujesz?
- No mieliśmy zrobić projekt.
- Wiesz, on raczej nie da rady, bo jest chory.
- Oj, szkoda.
- Ta.

Stałem z nią i nic się nie odzywaliśmy, najwyraźniej nie chciała odejść. Tą niezręczną ciszę przerwał czarnowłosy, który zszedł po schodach i szturchał mnie mamrocząc coś nie do zrozumienia.

- Coś się stało? - zapytałem ale nie otrzymałem odpowiedzi.
- On ma chyba gorączkę. - wtrąciła się fioletowooka.
- Możesz wejść jak chcesz. - weszła do domu w mgnieniu oka, w końcu na zewnątrz było zimno.

Giyuu dalej coś mamrotał aż w końcu usiadł na kanapie i zakrył się kocem, próbowałem go położyć do łóżka ale on nie chciał. Shinobu siedziała z nim na kanapie i pytała go o jakieś rzeczy np.: "jak się czujesz", "co tam", a on tylko kiwał głową.

- Możecie zrobić ten projekt jutro albo pojutrze? - zapytałem.
- Nie, dzisiaj. - mój kolega zaprzeczył.
- Jesteś pewien?
- Mhm.

Postanowiłem im pomóc, bo inaczej Kocho musiałaby zrobić wszystko sama.

Po jakimś czasie mam na myśli godzinach, skoczyliśmy projekt. Profesor kazał wszytsko napisać i ewentualnie wkleić obrazki, on i tak jest dziwny i ma obsesję na punkcie dawnego nauczyciela fizyki. Ta szkoła też jest patologiczna ale nie ważne. Dziewczyna poszła już do domu i wzieła ze sobą projekt, ja zostałem z Tomioką i znowu się nim opiekowałem.

-----☆KONIEC ROZDZIAŁU III☆-----

Nie wiem co powiedzieć. Trochę krótki ten rozdział, następny będzie dłuższy. W następnym rozdziale główny bohater będzie próbował znaleźć sobie nowego przyjaciela, życzcie mu powodzenia.

(Przepraszam za błędy ortograficzne, interpunkcyjne itp. :>)

Słowa: 1005

Poza ListąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz