Pov: Fiodora
Sigma przesadza. Nie jesteśmy aż tak złymi rodzicami. Znaczy bywali lepsi, ale też gorsi. A ten bachor... Nie wiem, jego wybór czy coś. Z resztą niech Sigma się nim zajmie. Niech idzie do psychiatry cokolwiek, ale jak cokolwiek powie to mi się tu z opieki społecznej zwalą ludzie. Kurde ej. Właśnie.
Fiodor: Yumeno do nogi.
Yumeno przybiegł.
Fiodor: masz jakiś problem?
Yumeno: nie
Fiodor: a no ok. To nie tnij się.
Yumeno: ale ja chcę
Fiodor: to masz problem, nie rób tego i tyle. Wiesz dobrze kim z Nikolaiem jesteśmy, więc jak nam tu zwalisz sąd rodzinny to będzie niefajnie, rozumiesz?
Yumeno: tak. Wy to musieliście mieć fajnie jak byliście mali. Pewnie rozpuszczone dzieci z was były.
Fiodor: weź idź sobie już, ale jak masz jakiekolwiek problem to po prostu go rozwiąż rozumiesz? Albo czekaj, SIGMAAAA!!!!
Sigma: co?
Fiodor: jajco, porozmawiaj z Yumeno.
Sigma: jprdl okej....
Dobra nie umiem być ojcem. I to bardzo nie umiem. No cóż... Nie wiem co mam zrobić... Nikolaiowi ostatnio tylko na ruchaniu zależy. Znaczy no może przesadzam, ale kurde no. Za dużo ludzi pod tym dachem trzymamy. Zwłaszcza, że mamy tylko dwa pokoje, łazienkę i salon/sypialnie/kuchnię. Jeszcze tylko parę tygodni... Nudzi mi się tu trochę. Nagle Nikolai się do mnie zbliżył.Nikolai: jesteś smutny Dosiu?...
Fiodor: нет... Нет Коля... (Nie... Nie Kolya) Myślę po prostu...
Nikolai: a o czym to?
Fiodor: nieciekawych rzeczach
Nikolai: wszystko co cię dotyczy jest ciekawe!
Fiodor: nie dotyczy to mnieW sumie nie wiem tak szczerze. Myślałem o niczym akurat wtedy. Nikolai jeszcze bardziej się zbliżył.
Nikolai: chcesz się wieczorem...-
Fiodor: nie.
Nikolai: CZEMU????
Fiodor: nie mam ochoty, za dużo ludzi w tym domu.
Nikolai: to może się ich pozbędziemy?!?!?
Fiodor: kurna niemało za bachora zapłaciłem, wiesz?
Nikolai: ... Ale ty przez niego nie chcesz...
Fiodor: mówię tylko, że już nie chcę na tym wyjeździe, pamiętaj, że nie musimy tego 24/7 robić
Nikolai: mam deja vu
Fiodor: super.
Nikolai: no dobrze... To co porobimy???
Fiodor: nie wiem, nie ma tu nic ciekawego?
Nikolai: raczej już chyba nie... W sensie...
Fiodor: to wracamy?
Nikolai: ... Okej..............Jeszcze tego samego dnia się spakowaliśmy, a na czwartą jutro mieliśmy samolot.
Sigma: uh... Więc... Lecimy do Petersburga?...
Fiodor: tak.
Sigma: a... Ja z wami? Tak?
Fiodor: tak.
Sigma: ........ Dobra, raz się żyje. Dostanę jakąś pracę???
Fiodor: tak
Sigma: COOOOOO JAKĄ?
Fiodor: dowiesz się w swoim czasie.No i super, zasnęliśmy, obudziliśmy się, wsiedliśmy w samolot, polecieliśmy i byliśmy z powrotem w Petersburgu. Nie ma co opisywać.
Nikolai: wow parodniowe wakacje w Japonii... Ale mamy Sigmę i Q!!!
Rzekł Nikolai wyjebując drzwi od naszego domu. Ivana nie było, więc pewnie gdzieś pracował. M...MOJE SZCZURKI!!! ŻYJĄ!!!
Nikolai: to dlatego chciałeś wrócić?
Sigma: ... Więc to prawda...
Yumeno: ale fajne zwierzątka, mogę je zrzucić z dachu?
Fiodor: NIE, TY DUSZO NISCZYSTA, ZGIŃ, PRZEPADNIJ
Nikolai: hehe, po tatusiu.I tak właśnie wróciliśmy szybciej do Petersburga. Szybko, łatwo, bezpiecznie.
~~~
Krótki ten rozdział, ale znów nie mam weny i pomysłów więc chyba przerwa będzie, sorcia :/