Rozdział 14 Nathan

24 5 2
                                    

- Co?! - Wykrzyknąłem prawie, nie wierząc w to co się aktualnie działo. Najpierw Charlotte, teraz oni.

- Na razie nie mamy pojęcia co się stało z pana rodzicami - odrzekł młody mężczyzna, który był policjantem, badającym sprawę mojej siostry i rodziców.

Dni mijały, a ja coraz bardziej stawałem się ,,trzeźwy". Nie wyłem już na każdym kroku i pomału starałem się normalnie funkcjonować. Nie było to jednak całkiem możliwe, przez pustkę, jaką pozostawiła po sobie Charlotte. Nadal nie rozumiałem, dlaczego spotkało to akurat ją i kto do cholery śmiał to zrobić.

- No dobrze, ale co planujecie z tym zrobić? - Dopytywałem się.

- Musimy przesłuchać wszystkich, którzy mogliby coś wiedzieć - odpowiedział. - Przesłuchamy sąsiadów pana rodziców i wszystkich członków rodziny. Kamery zostały sprawdzone. Niestety nic konkretnego nam nie pokazały. Wyczytaliśmy z nich tylko to, że wsiedli oni do auta i odjechali. Jechali przez dziesięć minut drogą główną obok ich domu, po czym skręcili w leśną drogę, która nie była już kamerowana. Odpowiednie służby zostały wysłane, by przeszukać ten las. Niestety żadnych śladów.

- A co z moją siostrą?

- Poszukiwania nadal trwają. Tutaj jak na złość też kamery zbytnio nie pomogą. Widać jak pańska siostra wychodzi ze szkoły i siada na ławce. Wiedział pan, że wychodzi?

- Mówiła, że idzie do toalety.

- Mhm... - zamyślił się policjant, podtarł brodę, po czym rzekł. - Kiedy siedziała przed szkołą, pod bramę podjechała czarna Honda Civic. Wysiadł z niej wysoki mężczyzna. Nie było widać jego twarzy. Zaatakował pańską siostrę, uderzając ją mocno w głowę, co natychmiast spowodowało u niej utratę przytomności.

Zamrugałem kilka razy, przeganiając spod powiek gromadzące się łzy, które pojawiły się na wzmiankę o siostrze.

- No okej - powiedziałem, kiedy się uspokoiłem. - Ale możecie znaleźć samochód po tablicy rejestracyjnej, tak?

- I tu pojawia się następny problem. Tablica była przysłonięta. Osoba, stojąca za tym przestępstwem dokładnie wszystko przemyślała i zamaskowała wszelkie ślady. Znowu problemem jest las. Na monitoringu widać było jak samochód odjeżdża i skręca w leśną drogę. Podążyliśmy tą drogą i po przejechaniu około pięciu kilometrów znaleźliśmy ciało pana siostry. Więcej żadnych śladów jednak nie było. Po sekcji zwłok okazało się, że została zamordowana poprzez strzał z pistoletu w tył głowy. Póki co jesteśmy daleko w lesie. Może to nie jest dobre określenie, zważając na okoliczności. W każdym bądź razie, nie mamy żadnych świadków, ani śladów. Ale obiecuje, że nie zostawię tak tego. Odnajdziemy tego mordercę i zostanie on odpowiednio ukarany. Aktualnie jednak bardziej zastanawia mnie sprawa z pańskimi rodzicami.

- Sądzi pan, że mieli z tym coś wspólnego?

- Ciężko mi to teraz stwierdzić, ale według mnie to zniknięcie jest trochę podejrzane. Mam pewien trop, ale najpierw muszę go potwierdzić, aby go panu przedstawić. Jeśli jednak okaże się on prawdziwy, sytuacja będzie o wiele bardziej skomplikowana niż jest teraz.

- Kurwa, że oni nie mogą zamykać tej pieprzonej bramy?!

- Rozumiem pana ból i złość, ale tutaj nerwy i osądzanie na nic się nie przydadzą. Fakt, szkoła trochę zawiniła. Brama jest otwarta cały czas, bo porusza się tu spora liczba uczniów, ale powinna być w związku z tym, stała obserwacja monitoringu.

W tamtym momencie policjant mnie przeprosił, z powodu dzwoniącego telefonu, który musiał odebrać. Chwilę z kimś porozmawiał, po czym oznajmił:

- Będę musiał już pomału jechać. Sprawa cały czas jest badana i obiecuję, że co by się nie działo, odkryję o co w tym wszystkim chodzi i kto za tym stoi. Jak będę miał jakieś informacje, skontaktuję się. Jeśli pan także znajdzie jakiś ślad lub będzie miał pytania, proszę dzwonić.

- Dobrze, dziękuję.

Policjant kiwnął mi głową, po czym wyszedł z pokoju, w którym właśnie rozmawialiśmy.

Pokochaj tu i teraz [zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz