13.

796 26 4
                                    

Rano zmuszone byłyśmy wstać wcześniej niż zwykle żebyśmy zdążyły pojechać do domu Werki. Wyszykowałam się więc, zapakowałyśmy się do jej samochodu i pojechałyśmy do niej. Przez te poczynania na trening dotarłyśmy lekko spóźnione. Wpadłyśmy z impetem na halę. Rozgrzewka już trwała.

- Dzień dobry. – zaczęłam lekko zdyszana. – Przepraszamy za spóźnienie.

- Dzień dobry. – odpowiedziała chłodno. – Nie szkodzi. Karniaki do wyboru: krzesełko czy pompeczki?

Spojrzałam na Weronikę, nie wiem czemu uśmiechała się pod nosem.

- Krzesełko. – rzuciła szybko.

- W porządku, zapraszam Panie pod ścianę, 10 minut.

Truchtem ruszyłam za Werą pod przeciwległą ścianę. Oparłam się o nią plecami napinając wszystkie swoje mięśnie i wykonałam tak zwane „krzesełko". Trenerka zerknęła w naszą stronę i włączyła stoper. Dziewczyny kontynuowały rozgrzewkę co jakiś czas na nas zerkając.

- Mówiłam, że to suka. – szepnęła Wera lekko się przy tym śmiejąc.

- Z czego się cieszysz? – zapytałam zdezorientowana.

- Z Ciebie. Lubisz komplikować sobie życie, nie?

- Najwyraźniej. – przyznałam, zerkając na blondynkę.

Wyglądała świetnie, czyli w sumie jak zwykle. Włosy swobodnie opadały jej na ramiona. Dziewczyny dokończyły rozgrzewkę, Em zerknęła na stoper.

- Okej, zbiórka! – poczekała aż zbierzemy się wszystkie przed nią i kontynuowała. – Dzisiaj wprowadzimy sobie do układu kilka nowych elementów. Wczoraj rozmawiałam z Panią Judytą Drozd. Pamiętacie ją? To ta „łowczyni młodych talentów" która zaprosiła was na występy do stolicy. Wstępny termin wypada mniej więcej za tydzień. Mamy więc jeszcze trochę czasu na dogranie wszystkiego na topkę. A dzisiaj chciałabym poćwiczyć z wami bardziej hardkorowo. – uśmiechnęła się lekko. – Chyba wpadłam na dobry pomysł, jeśli chodzi o to jak umocnić całą waszą piramidę. Z tym, że ubrudzicie się przy tych ćwiczeniach... i zmoczycie. To jak?

- Brzmi intrygująco. – uśmiechnęła się moja przyjaciółka. – Zaszalejmy.

- Pozostałe Panie?

- Jak latać to tylko wysoko. – zawtórowała Maja.

- Dobrze. Wiec idziemy w plener.

Okazało się, że chodziło jej o plaże. Kontynuując naszą rozgrzewkę dotarłyśmy na nią biegiem. Zadziwiające było to, że po trenerce nie było widać nawet grama zmęczenia chociaż biegła przecież razem z nami. Ćwiczenia na piasku utrudniały dosłownie wszystko, nogi nam się rozjeżdżały.

- Napnijcie wszystkie swoje mięśnie. Macie być nie do poskładania. Zaczniemy od podstaw.

Ćwiczenia szły opornie jak cholera, piramida się przewracała i załamywała.

- Jeszcze raz. Mięśnie nóg napięte maksymalnie! – dopingowała nas trenerka. – Zaufajcie sobie wzajemnie jako zespołowi.

Salta, przewroty i wszystko inne kończyło się wywrotką. O dziwo humory wszystkim dopisywały. Chichrałyśmy się z siebie nawzajem. Później zaszalałyśmy nawet do tego stopnia, że popływałyśmy sobie w morzu. Całe mokre i brudne, ale w świetnych humorach wróciłyśmy do szkoły i udałyśmy się pod prysznic a później na halę, ponieważ trenerka chciała zająć nam jeszcze chwilę.

- Mam nadzieję, że dobrze się bawiłyście. – zaczęła uśmiechnięta. – Zaufanie, od teraz jeszcze bardziej będziemy ćwiczyć wzajemne zaufanie. Dzisiaj zrobiłyście pierwszy krok w stronę czegoś lepszego. Możecie się nie lubić prywatnie, możecie być super wrogami, ale nie na scenie. Na scenie tworzycie jedność! Rozumiecie?

Lose ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz