Wyszłam nie oglądając się za siebie. Chłodne powietrze uderzyło mnie w twarz. Ruszyłam biegiem w stronę plaży. Punkt zapalny wywołała u mnie jej obrączka. Co ja najlepszego wyprawiałam? Rozwalałam rodzinę. Był jej mężem. Był świetnym facetem i niesamowitym wsparciem dla niej. Był przy niej zawsze, gdy go potrzebowała. A ja? Wpadłam z butami w ich związek. I chciałam mieć ją tylko dla siebie. Raniłam ich oboje. Jego, chociaż zupełnie o tym nie wiedział i ją, bo rozwalałam to co było między nimi. To przeze mnie zaczęły się kłamstwa, cała ta zdrada. Przecież wiedziałam od samego początku, że ma męża. Dlaczego wcześniej nie miało to dla mnie znaczenia? Ponieważ bardzo, ale to bardzo jej pragnęłam i nie liczyło się dla mnie nic innego. Bo pożądanie było zbyt wielkie. Bo liczyło się tylko to, żeby ją mieć, żeby ją dotknąć i zrobić z nią wszystkie te rzeczy. Teraz wszystko się zmieniło. Bo cholernie mi na niej zależało. A jej dobro było dla mnie ważniejsze niż to czego chciałam ja. A ona rozwalała sobie relacje z Mattem przeze mnie. Byłam idiotką. Jak mogłam być tak samolubna? Przecież nigdy bym jej nie skrzywdziła. Nie? Przecież właśnie to robiłam, nawet jeśli ona nie zdawała sobie z tego sprawy. Przecież nigdy nie chciałam nikogo zranić. Więc jak mogłam zranić tak Matta? Byłam zła sama na siebie. I jednocześnie było mi też cholernie smutno. Zrobiłam coś strasznego. Seks z nią był nieziemski, kiedy nasze ciała się łączyły znajdowałam się w innym wymiarze, z nią spełniała się każda moja erotyczna fantazja, którą do tej pory miałam tylko w głowie. Najlepsze orgazmy w moim życiu należały do niej. Tylko, że to wszystko traciło teraz znaczenie, bo bardziej niż na aspekcie fizycznym zaczęło zależeć mi po prostu na niej. Na jej obecności, na rozmowach z nią, na jej uśmiechu, na jej szczęściu i na tym co dla niej najlepsze. Nie byłam dla niej dobra, byłam komplikacją, przeszkodą na drodze. Byłam jej błędem. I nie mogłam nim więcej być. Nie mogłam jej tego zrobić. I nie mogłam tego dłużej robić sobie.
Nie mogłam, bo za bardzo ją kochałam.
Dobiegłam do plaży. Szybko zrzuciłam z siebie spodnie i bluzę z koszulką po czym rzuciłam się w morze. Zimna woda orzeźwiła moje ciało. Moje myśli pędziły tempem błyskawicy. Woda była lodowata. Cały czas płakałam. W morzu spędziłam mniej więcej pół godziny. Wyszłam dopiero wtedy, gdy nie miałam już siły walczyć z falami. Przemoczona, zapłakana, wykończona i bezsilna ruszyłam w stronę domu. Mój telefon zawibrował. Spojrzałam na ekran.
E: <Nie do końca wiem co się wydarzyło, ale rozumiem, że potrzebujesz przestrzeni i czasu i naprawdę nie chcę Ci się narzucać, ale jednocześnie bardzo się o Ciebie martwię, dlatego proszę Cię daj mi znać, kiedy emocje trochę opadną i będziemy mogły porozmawiać.>
Nie byłam gotowa na jakąkolwiek rozmowę, tym bardziej z nią. Wiem, że należały jej się wyjaśnienia, ale na daną chwilę nie byłam w stanie ich jej udzielić. Martwiła się o mnie? Boże... to zaszło tak daleko. Wróciłam do domu i poszłam pod gorący prysznic. Nie miałam siły na nic. Nie miałam siły już nawet płakać. Po prysznicu wyszłam i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Moją szyję zdobiły malinki. Na mojej piersi widziałam ślady po jej zębach. Ubrałam się w wygodne dresy, zawinęłam w kłębek i ulokowałam na łóżku. Nie mogłam jednak zasnąć. Wydarzyło się za dużo. Moje myśli przelatywały przez moją głowę z prędkością światła. To wszystko zaszło za daleko. Pogubiłam się za bardzo. Jak miałam jej to wszystko wyjaśnić? Jak miałam sobie z tym wszystkim poradzić? Czasem patrzyła na mnie w taki sposób, że zapominałam, że nigdy nie powinnyśmy być tak blisko siebie. Że nie powinnam gubić się w głębi jej oczu. Że to nie ma przecież prawa się udać. Że nie powinnam jej kochać. Czasem zapominałam, że przecież ona nie czuje do mnie tego co ja do niej.
A: <Śpisz?>
Nie czekałam długo na jej odpowiedź. Minęło może pół godziny, kiedy podjechała pod mój dom. Wymsknęłam się cichaczem. Wsiadłam do środka jej auta i spojrzałam na jej twarz. Była zmartwiona a mnie mocniej zakuło serce.
CZYTASZ
Lose Control
RomancePowoli zmieniłam swoją pozycję. Usiadłam do niej tyłem, między jej nogami. Nie miałam co zrobić ze swoimi dłońmi, opuściłam je więc swobodnie natrafiając na jej uda znajdujące się wokół mnie. Delikatnie położyłam je więc na nich. Poczułam jej dłonie...