40.

580 29 0
                                    

Emily

Mimo niezapowiedzianej wizyty Matta mój dobry humor mnie nie opuszczał. Moją głowę całkowicie wypełniały myśli o Anastazji. Na moich ustach błąkał się lekki uśmiech, którego zupełnie nie byłam w stanie kontrolować. To co przeżywałyśmy w nocy i rano pod prysznicem, to jak jej dłonie potrafiły rozbroić moje ciało, to co potrafiły jej usta – była wyjątkowa, pod każdym względem. Chciałam wrócić do niej jak najszybciej. Uwielbiałam mieć ją blisko siebie.

Podjechałam pod szkołę, parking świecił pustkami. Nie było to niczym zaskakującym biorąc pod uwagę fakt, że był weekend. Zaparkowałam praktycznie pod samymi drzwiami. Spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze kilka minut w zapasie. Dobrze, cholernie nie lubiłam się spóźniać. Weszłam do budynku kierując się w stronę mojego gabinetu. Na korytarzu napotkałam dyrektora.

- Dzień dobry. – powitał mnie lekkim uśmiechem. – Przepraszam, że fatyguję Panią tutaj w wolny dzień, ale sprawa jest dość poważna. – westchnął.

- Zupełnie nie wiem o co chodzi. – przyznałam zgodnie z prawdą. - Wyjaśni mi Pan na czym polega problem?

- Naturalnie. W tym celu zapraszam Panią do mojego biura. – powoli ruszył przed siebie.

- Wolałabym porozmawiać w moim gabinecie. – rzuciłam stojąc w miejscu.

- Rozumiem, jednak czekamy jeszcze na jedną osobę więc nie ukrywam, że byłbym wdzięczny, gdyby przystała Pani na moją propozycję.

Robiło się coraz ciekawiej. Dołączyłam do mężczyzny. Po kilku minutach siedziałam na miękkim fotelu w jego biurze.

- Napije się Pani czegoś? – zaproponował. – Kawa, herbata?

- Nie, dziękuję. – rzuciłam grzecznie. - Zdradzi mi Pan sekret kto jest tą wybitną personą, która ma do nas dołączyć?

- Myślę, że za chwilę wszystko się wyjaśni. – odpowiedział zdawkowo.

Sytuacja ta powoli zaczynała mnie irytować. Nie miałam pojęcia co tutaj robię ani na kogo tak właściwie czekamy. Fatygowałam się w mój wolny dzień, żeby teraz brać udział w jakimś dziwnym, owianym tajemnicą wydarzeniu. Spojrzałam na zegarek. Tajemniczy gość się spóźniał. Westchnęłam zrezygnowana. Nienawidziłam się spóźniać i za wszelką cenę starałam się takowych sytuacji unikać, dlatego też denerwowało mnie, kiedy ktoś nie pojawiał się na umówioną z dużym wyprzedzeniem godzinę. Odbierałam to jako przejaw zwykłego braku szacunku dla drugiej osoby. Minuty się przeciągały. Z każdą sekundą poziom mojego zirytowania wzrastał. Zaczęłam kręcić się na fotelu i nerwowo postukiwać nogą.

- Panie dyrektorze. – zaczęłam w końcu siląc się na w miarę spokojny ton. – Bardzo szanuję swój wolny czas. Uważam, że jest on niesamowicie cenny. Nie zadawałam zbędnych pytań, kiedy poprosił mnie Pan, żebym pojawiła się dzisiaj w szkole w celu wyjaśnienia pewnych kwestii. Jestem tutaj i cały czas czekam. I w zasadzie nie wynika z tego absolutnie nic, poza tym, że marnuje Pan mój czas i popołudnie, na które miałam zupełnie inne plany.

- Bardzo Panią przepraszam. – powiedział wyraźnie skruszony. - Nie spodziewałem się, że...

Drzwi jego biura gwałtownie się otworzyły. Stanął w nich słynny Daniel Wieczorek we własnej osobie. Wszystko nagle stało się jasne. Westchnęłam widząc jego postać. Nie zamierzałam ukrywać, że w ostatnim czasie mężczyzna kilkukrotnie podniósł mi ciśnienie i mocno negatywnie działał na moje nerwy. Zaczęło się od sytuacji, w której Ada poskarżyła mu się po zderzeniu z Igą podczas jednego z treningów. Takie rzeczy były całkiem normalne jednak on oczekiwał, że będę traktowała jego córkę jak najcenniejszy i najbardziej wartościowy skarb, bez którego ten zespół nie przetrwa. W jego oczach była wyjątkowa. Rozumiałam to, był jej ojcem. Chciał dla niej jak najlepiej jednak zdecydowanie przesadzał wchodząc swoimi butami w moje kompetencje. Jednocześnie prawdopodobnie zapomniał o tym, że przecież ma też drugą córkę swoją drogą zdecydowanie bardziej uzdolnioną w kwestii tańca. Zapomniał też o najważniejszym. Ten zespół był mój. Kolejną sprawą były plotki o moim rozwodzie, które wypłynęły za sprawą jego osoby.

Lose ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz