30.

760 22 3
                                    

Mój telefon zawibrował. W ułamku sekundy spojrzałam na migające na niebiesko powiadomienie. Byłam przekonana, że to Emily. Miałam nadzieje, że moje zupełnie nieprzemyślane wyznanie jej nie wystraszyło ani nie spłoszyło. Chryste... jaka ja byłam głupia. Odetchnęłam jednak, ale tylko odrobinę spokojniej. Na ekranie widniała wiadomość przychodząca od Weroniki. Szybko kliknęłam w pływający czat.

W: <Spod mojej chaty właśnie odjechał kurier kwiatowy. Zgadniesz co za cudo trzymam w dłoniach?>

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Moja przyjaciółka nie była zwolenniczką kwiatów. Podczas jednej z naszych rozmów na ten temat śmieszkowałyśmy sobie, że jeśli znajdzie się facet, który obdaruje ją kiedyś bukietem czarnych róż będzie wiedziała, że to ten jedyny. Pomyślałam sobie, że kwiaty te będą nadawały się idealnie na przeprosiny. Zdobycie ich nie należało do najłatwiejszych, ale całe szczęście mi się udało.

A: <Nie mam pojęcia. Gdybyś jednak miała ochotę o tym pogadać to jestem do twojej dyspozycji.>

Odetchnęłam głęboko. Brakowało mi jej i cholernie mocno za nią tęskniłam.

W: <Zbieraj się i wpadaj do mnie. Porozmawiamy.>

Tak jest! Przebrałam się w wygodne dresy, zarzuciłam na siebie bluzę i chwytając w rękę swój telefon oraz kluczyki od samochodu wybiegłam z domu. W mojej głowie dosłownie huczało. Zdawałam sobie bowiem sprawę z tego, że zaufanie, którym darzyła mnie moja przyjaciółka uległo poważnemu zniszczeniu. Nie mogłam jej jednak stracić i wiedziałam, że zrobię dosłownie wszystko, żeby naprawić to co popsułam. Wiadomość od niej pozwoliła mi zapomnieć na moment o Emily i o tym jakimi słowami ją pożegnałam. Nie zamierzałam teraz tego roztrząsać. W tej chwili liczyła się tylko Weronika.

Pod jej dom dotarłam w kilkanaście minut. Zaparkowałam na podjeździe i weszłam do środka zupełnie jak do siebie. W domu było pusto i cicho. Mama Wery cały czas nie mogła pogodzić się z myślą, że jej mąż zostawił ją dla innej kobiety. Kiedy na jaw wyszło, że zdradzał ją od lat, totalnie się załamała. Kategorycznie odmawiała jednak przejścia się do psychologa i bagatelizowała całą sprawę mówiąc, że wszystko jest w porządku. Cóż, wszyscy wiedzieli, że tak nie było.

- Wchodź na górę. – usłyszałam przytłumiony głos mojej przyjaciółki.

Pokonałam schody, przeskakując po dwa stopnie i znalazłam się w jej pokoju. Rozczesywała właśnie włosy.

- Cześć. – zaczęłam swobodnie, chociaż całe moje ciało było spięte, najwyraźniej się stresowałam. – Sama jesteś?

- Tak. Matka rzadko kiedy bywa w domu. Robi na dwa etaty, żeby mieć jak najmniej czasu na życie i myślenie. Nie żeby mnie to w ogóle obchodziło. – wzruszyła ramionami.

Obchodziło ją. Tego akurat byłam pewna. Przed rozwodem jej relacje z mamą były całkiem dobre. Później zmieniło się wszystko. I wiedziałam jak bardzo boli ją fakt, że matka zupełnie jakby przestała ją zauważać a czasem wręcz jakby zapominała, że ma córkę. Sytuacja zmieniała się tylko wtedy, kiedy Wera wpadała w kłopoty. Jej matka dodatkowo dolewała oliwy do ognia i wyskakiwała ze swoimi okropnymi porównaniami jej do ojca. Czemu tak się działo? Nie miałam pojęcia. Współczułam im obu, chociaż mojej przyjaciółce zdecydowanie bardziej.

Spojrzałam na jej łóżko, na jego środku leżał pluszowy Stich, obok z prawej strony znajdowały się kwiaty. Powoli podeszłam w ich stronę. Wyglądały naprawdę pięknie.

- Czyżbyś znalazła w końcu tego jedynego? – zapytałam zerkając w jej stronę i uśmiechając się przy tym lekko.

- Tak na to patrząc to raczej tą jedyną. – spojrzała prosto w moje oczy. Jasna cholera, jak mi jej brakowało. – Chociaż ta jedyna jest zakochana w innej także ciężki temat.

Lose ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz