Rozeszłyśmy się do domów. Miałam niezły mętlik w głowie więc postanowiłam postawić na wysiłek fizyczny, który zawsze redukował moje nadmierne myślenie. Po powrocie i szybkim prysznicu zabrałam się za przeglądanie internetu. Gdy na ekranie pojawiła się ikonka wiadomości od jakże dobrze znanego mi numeru weszłam w nią bez zastanowienia.
E: <Ulica Narutowicza 15E/ sala do ćwiczeń – budynek G. Masz pół godziny zanim się rozmyślę. >
Mój oddech przyśpieszył. Zerwałam się z łóżka na równe nogi, nie mam pojęcia co mną kierowało. Wiedziałam natomiast, że muszę tam dotrzeć. Dowiedzieć się o co jej chodzi. Nakręcana jakąś irracjonalną siłą, po 20 minutach chwyciłam za klamkę budynku, który trenerka wskazała mi w wiadomości. Drzwi uległy pod moim naporem. Niepewnie weszłam do środka. Znalazłam się właśnie w przestronnej hali wypełnionej lustrami oraz podłogowymi matami. Światła były lekko przygaszone, panował przyjemny półmrok, mimo wszystko widziałam wyraźnie. Nigdzie jednak nie dostrzegłam blondynki.
- Em? – zaczęłam niepewnie. – Słuchaj nie za bardzo odnajduje się w tym co się dzieje. Szczerze mówiąc jestem totalnie skołowana a Ty...
- Rozbierz się Ana. – przerwał mi jej głos, mówiła cicho jednak słyszałam ją aż nadto wyraźnie. Nadal jej jednak nie widziałam.
- Słucham? – co to miało niby być? Najpierw ten dziwny SMS a teraz to? W co ona do cholery ze mną pogrywała. A jednak przyszłam, byłam tu więc czy nie grałyśmy w tą dziwną grę obie?
- Nie poproszę drugi raz. Zrób to albo wyjdź. – jej głos był tak pewny siebie, że z automatu zrobiło mi się gorąco. Jej zdaniem to była prośba? Cóż ewidentnie musiała nad tym popracować.
Co mną kierowało? Nie mam pojęcia. Wiem jednak, że szybko zrzuciłam z siebie bluzę, do której po chwili dołączyły moje dresy oraz bielizna. Przez moje ciało przebiegł dreszcz.
- Grzeczna dziewczynka. – powiedziała wyłaniając się zza filara.
Jej wzrok przeskanował moje ciało, jej twarz pozostawała poważna a ja nie miałam kurwa pojęcia co się dzieje. Spojrzałam w jej oczy szukając w nich jakiejkolwiek wskazówki, nic z tego. Poczułam się totalnie zdezorientowana.
- Nie mam pojęcia co...
- Zamknij się. – warknęła przybliżając się do mnie. Nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry. – Zawsze jesteś taka wyszczekana, dzisiaj nie będziesz. – jej wargi musnęły płatek mojego ucha, moje ciało pokryło się gęsią skórką. - Nie odzywaj się niepytana. Ręce za plecy. – poleciła, jej ciepły oddech otulał całą moją twarz, wzdrygnęłam się. Chryste...
Stałam przed nią zupełnie naga, zagubiona, lekko przestraszona, ale i podekscytowana jednocześnie. Nie miałam pojęcia co się dzieje. Przeniosłam ręce tak jak mi poleciła, za plecy. Jej dłonie w cholernie delikatny sposób zaczęły droczyć się z moimi sutkami. Ruchy jej palców były wolne i intensywne. Ścisnęła je mocniej, zabolało.
- Spójrz na mnie. – poleciła, jednocześnie podtrzymując mój podbródek swoimi palcami. – Mogę dotknąć Cię, gdzie tylko chcę? – jej wzrok utkwiony był w moich tęczówkach. Jej zwinne dłonie przejechały po moich piersiach, wzdłuż brzucha, wracając znów lekko ścisnęła moje już twarde z podniecenia sutki. Świdrowała wzrokiem moje ciało tak bardzo, że zaczęłam płonąć tylko i wyłącznie od tego. – Odpowiedz mi. – warknęła, mocniej zaciskając swoje palce na mojej szyi.
- Tak. – powiedziałam cicho, mój głos stał się zachrypnięty.
Jej dłoń przejechała bezpośrednio z mojej szyi, przez brzuch aż do miejsca które pragnęło jej dotyku najbardziej. Delikatnie musnęła wargi, odrobinę mocniej przyciskając w miejscu łechtaczki. Wciągnęłam mocniej powietrze, jej dłonie znów znalazły się na moich piersiach. Ta delikatność sprawiała, że wszystko wewnątrz mnie drżało. Płonęłam każdą cząstką swojego ciała i duszy.
CZYTASZ
Lose Control
Lãng mạnPowoli zmieniłam swoją pozycję. Usiadłam do niej tyłem, między jej nogami. Nie miałam co zrobić ze swoimi dłońmi, opuściłam je więc swobodnie natrafiając na jej uda znajdujące się wokół mnie. Delikatnie położyłam je więc na nich. Poczułam jej dłonie...