55.

666 33 2
                                    

E: <Wpadniesz do mnie na noc?>

Wizja spędzenia nocy w jej mieszkaniu była cholernie kusząca. Prawdę mówiąc wszystkie moje myśli krzyczały, żebym się zgodziła. Jednak dosłownie padałam na twarz. Było późno a ja zupełnie nie byłam przygotowana na depczący nam po piętach poniedziałek. 

A: <Nie dam rady. Bardzo bym chciała, ale potrzebuje odpocząć.>

E: <W porządku. Wyśpij się skarbie. Porozmawiamy jutro.>

Pod budynek szkoły w Gdańsku dotarłyśmy chwilę przed północą. Myślałam, że uda mi się zdrzemnąć w samolocie jednak całą drogę dyskutowałam z Weroniką o Emily. Moja przyjaciółka uważała, że zbyt łatwo jej odpuściłam. Dodatkowo utwierdziła mnie w przekonaniu, że w jej oczach trenerka straciła cały kredyt zaufania, którym ją wcześniej darzyła. Rozumiałam ją. Jednak tutaj chodziło o mnie, o moje życie. Ostatecznie po zawziętej dyskusji doszłyśmy do punktu, w którym obie zgodnie stwierdziłyśmy, że bardzo nie chciałybyśmy, żeby Em po raz kolejny mnie zraniła. Obstawiałyśmy, że ja nie byłabym w stanie się z tego pozbierać a Wera wylądowałaby w pudle za zabójstwo w afekcie. 

Dotarłam do domu i zasnęłam jeszcze zanim moja głowa dotknęła poduszki. Gdy rano zadzwonił budzik, czułam się totalnie beznadziejnie. Dawka snu była zdecydowanie za krótka. Po szybkim prysznicu i śniadaniu wciśniętym bardzo na siłę dotarłam na halę. Emily pojawiła się na niej błyskawicznie po dzwonku. Wyglądała bardzo dobrze. Była wyraźnie wypoczęta. Obok niej kroczyła szeroko uśmiechnięta, trener Kobus.

- Dzień dobry. – rzuciły obie w tym samym momencie.

- Zbiórka. – uśmiechnęła się blondynka. - Jak samopoczucie po weekendzie? – kontynuowała, gdy się przed nią zebrałyśmy. – Mam nadzieję, że jesteście pełne zapału i siły, żeby móc mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami... Słuchajcie dzisiaj zaczniemy sobie bardzo informacyjne... - rozejrzała się przeskakując wzrokiem po naszych twarzach. – Od tej chwili oficjalnie do was wracam i znów zaczynam was gnębić.

Na hali uniósł się wyraźnie pobudzony okrzyk ekscytacji. Mimo, że wiedziałam już w sobotę, że wszystko wraca do normy to jednak uczucia, które we mnie uderzyły były cholernie przyjemne. Na twarzach dziewczyn pojawiły się szerokie uśmiechy.

- Niemniej jednak istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że z trener Kobus będziecie widywały się znacznie częściej. – nadal pozostawała uśmiechnięta.

Spojrzałam na nią zupełnie nie rozumiejąc co się dzieje. Poczułam chwilowy niepokój. Miałam dość niespodzianek w najbliższym czasie.

- Na początku bardzo chciałabym podziękować wam za współpracę. – głos zabrała Malwina. – Niesamowicie cieszę się, że mogłam reprezentować was w Paryżu. Bardzo dobrze się bawiłam i chcę żebyście wiedziały, że naprawdę jestem z was cholernie dumna.

- Bardzo dziękuję, że zgodziłaś się nimi zająć. Gwarantuję, że dziewczyny są Ci tak samo wdzięczne jak ja. – oczy blondynki błyszczały.

Po moim ciele rozlało się przyjemne ciepło. Uwielbiałam obserwować ją w takim stanie. Z pasją i żarem w oczach, całkowicie skupioną na tym co robi. Niesamowite było to, ile siebie w to wkładała.

- Cała przyjemność po mojej stronie. – odpowiedziała grzecznie ta druga.

- Trener Kobus od dzisiaj dołącza do naszej kadry nauczycielskiej. – z twarzy Em nie znikał uśmiech. – Powitajmy ją więc serdecznie gromkimi brawami.

Nadal nie do końca wiedziałam co to tak w zasadzie dla nas oznacza i czy powinnam zacząć się tym martwić. Razem z resztą dziewczyn zaczęłyśmy wiwatować.

Lose ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz