4.

708 26 0
                                    

Obudziłam się i automatycznie zerknęłam w bok. Weroniki nie było koło mnie. Zauważyłam je na balkonie. Stały obok siebie i o czymś żywiołowo rozmawiały. Przesunęłam drzwi i znalazłam się na balkonie. Ucichły i spojrzały na mnie obie w tym samym momencie.

- Wszystko w porządku? - zapytałam lustrując wzrokiem Weronikę.

Ruszyła w moją stronę szybkim krokiem. Uderzyła we mnie lekko barkiem, wiedziałam, że ranek nie będzie należał do najprzyjemniejszych. Nie sądziłam jednak, że będzie aż tak źle.

- Zbieraj się, jedziemy. - rzuciła wyraźnie zdenerwowana znikając za drzwiami.

Przeniosłam wzrok na trenerkę. Jej humor też nie był najlepszy.

- Przyjdź do mojego gabinetu jutro przed zajęciami. - wyminęła mnie i zniknęła gdzieś w mieszkaniu.

Dołączyłam do przyjaciółki, która już czekała na mnie w samochodzie.

- Jak się czujesz? - zapytałam z troską.

- Fantastycznie. - rzuciła z ironią.

- O czym rozmawiałaś z trenerką? - próbowałam w jakiś delikatny sposób zacząć rozmowę.

- O niczym. Po jaką cholerę w ogóle mnie do niej zawiozłaś!?

- Przepraszam, ale naprawdę nie miałam z Tobą, gdzie jechać.

- Mogłaś po prostu odwieźć mnie do domu, albo mogłyśmy przenocować u Ciebie!

- Nie mogłyśmy! - uniosłam się i ja. - Kompletnie odleciałaś Wera! Nie było z Tobą żadnego kontaktu, żadnego! Co tam się stało do cholery?! Znalazłam Cię nieprzytomną, na podłodze. Spójrz na swoje ubrania! Jak miałam Cię w takim stanie zawieźć do domu albo tym bardziej do mnie? Twoja mama by zwariowała a moja od razu zrobiłaby Ci przesłuchanie i test na narkotyki, a później miałybyśmy przejebane obie! Chciałam dobrze!

- Nie wyszło Ci! Lepiej by było gdybyś zostawiła mnie nieprzytomną na tej podłodze. - warknęła.

- Jasne! - rzuciłam zła. - Przepraszam, że nie pozwoliłam zgarnąć Cię policji! Następnym razem zgodnie z Twoją prośbą po porostu zostawię Cię najebaną tam, gdzie akurat będziesz!

- I dobrze! - warknęła. - Nigdy więcej nie waż się zawozić mnie do niej!

- Nigdy więcej nie doprowadź się do takiego stanu to nie będę musiała!

- Kurwa co się z Tobą dzieje ostatnio?

- Ze mną? To Ty cały czas masz jakiś problem! Odkąd pojawiła się trenerka zachowujesz się jak rozkapryszona gówniara. Czemu tak bardzo jej nie lubisz?

- A czemu Ty ją tak uwielbiasz? Jeśli ja zachowuję się jak rozkapryszona gówniara to Ty zachowujesz się jak jakaś zakochana małolata. Trenerka to, trenerka sramto. Przyszła jakaś nowa szmata, cholera wie skąd i próbuje się rządzić w naszym zespole a wy wszystkie latacie za nią z wywieszonym jęzorem. Myślałam, że chociaż Ty będziesz mądrzejsza, ale najwyraźniej jesteś taką samą kretynką jak one.

Gwałtownie zatrzymałam się na poboczu i przeniosłam swoje spojrzenie na nią. Byłam wściekła.

- Wysiadaj! - rzuciłam przez zaciśnięte zęby.

- Serio? Zamierzasz zostawić mnie na środku ulicy, bo powiedziałam coś co Ci nie pasuje?

- Kurwa nie wytrzymam za moment. To Tobie wiecznie coś nie pasuje! Ratuję Ci dupę jak jesteś najebana? Źle! Staram się, żeby nasz zespół w końcu zaczął funkcjonować tak jak powinien? Źle! Chcę Ci to wszystko na spokojnie wytłumaczyć? Źle, bo przecież do Ciebie i tak za cholerę nic nie trafia! I jeszcze wyzywasz mnie od kretynek, więc tak kurwa! Zamierzam Cię tutaj zostawić. Przejdź się, pooddychaj i zastanów się z czym Ty tak naprawdę masz problem.

Lose ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz