Gdyby nie kłótnia z Lisą, Dean określiłby ten poranek najszczęśliwszym w jego życiu. Nie pamiętał kiedy ostatnio przytulał się z tatą, ani kiedy ostatni raz przytulali się wszyscy razem. Tego poranka przytulali się we trójkę - on, tata i Sam. Przytulali się i płakali. Chyba wszyscy liczyli, że to nowy początek.
W końcu przypomniał sobie o tym, że musi iść do pracy. Nie spodziewał się tego, co tam zastał.
— Nie możesz robić takich rzeczy! — Dean usłyszał podniesiony, zdenerwowany głos Gabriela jeszcze zanim w ogóle zdążył wejść do sklepu.
— Musiałem coś zrobić! — Chłopak zamarł w progu, rozpoznając głos Castiela. Wchodzący klient szybko go jednak przepchnął, przez co znalazł się w budynku. — Czułem, widziałem jak cierpi...
— To nie powód, aby łamać wszystkie zasady!
Gabriel i Castiel kłócili się na zapleczu, podczas gdy kolejka do kasy stale narastała, a klienci widocznie się niecierpliwili.
— Zrobiłem, co uznałem za słuszne! Aresztowali mordercę, który już nikogo nie skrzywdzi. Co w tym złego?!
W tym momencie Dean zrozumiał. Castiel wcale nie uciekł po tym, co wydarzyło się w poniedziałek. To dzięki niemu złapali mordercę jego mamy. Nie miał pojęcia jak Castiel miałby w kilka dni rozwiązać sprawę, której policja nie potrafiła rozwiązać przez wiele lat, ale wszystko wskazywało na to, że tak właśnie było.
— Dobra, miejmy to za sobą! Spójrz na mnie i powiedz, że go kochasz! Przyznaj, że zrobiłeś to wszystko z miłości!
— Co jeśli tak?!
Dean poczuł jak serce bije mu coraz szybciej. Co się właśnie działo?!
Najchętniej stałby tu dalej i słuchał, bo czuł, że z tej rozmowy mógłby się dowiedzieć jeszcze kilku rzeczy. Jednak czuł, że byłoby to nieodpowiednie, szczególnie, że nie tylko on ich słyszał, dlatego postanowił zainterweniować.
— Dobra, powiedz to wprost i miejmy to za sobą.
— Kocham De...
— Wiecie, że słychać was aż na zewnątrz? — przerwał im Dean.
— Winchester! — Gabriel niemalże spanikował na jego widok. — Co tu robisz?
— Pracuję?
— Myślałem, że weźmiesz dziś wolne. Słyszałem co się stało.
— Cóż, już tu przyszedłem, więc zostanę. Szczególnie, że ludzie się niecierpliwią.
Gabriel nie mógł nie przyznać mu racji, dlatego ruszył w stronę kas. Gdy Castiel ruszył za nim, Dean chwycił go za dłoń, aby go zatrzymać. Anioł spojrzał na niego zaskoczony.
— Dziękuję — wyszeptał mu do ucha Dean, po czym złożył delikatny pocałunek na jego policzku.
Castiel się zarumienił i marnie szło mu ukrywanie tego faktu.
— Na pewno nie chcesz wrócić do domu?
— Na pewno.
Dean znowu nie był pewien, co się z nim działo, ale czuł dziwną pozytywną energię, która się między nimi tworzyła. Nigdy nie czuł czegoś takiego.
Nagle nabrał pewności, że dzisiejsza kłótnia z Lisą była tą ostatnią. Nigdy nie wierzył w przeznaczenie, ale teraz, przez wydarzenia z ostatniego tygodnia, to się zmieniło. Po ostatnich wydarzeniach był pewien, że Castiel jest jego przeznaczeniem.
Wydawało mu się dziwne, że Castiel byłby w stanie zadeklarować miłość po ledwie tygodniu znajomości, z czego na pięć dni zniknął. Wiedział jednak co czuł przy nim. Coś go do niego przyciągało. Jeśli Castiel czuł chociaż w połowie tak silne uczucie, które Dean czuł względem niego, nie dziwił mu się. Zabawne, że nigdy wcześniej nie myślał o tym, że mógłby być z chłopakiem, a odkąd poznał Castiela, nawet nie czuł, jakby musiał to rozważać. Dla niego było logiczne, że kiedyś się pocałują i wręcz wyczekiwał tego momentu. Wydawało mu się to naturalne.
Nie zamierzał jednak od razu zapraszać go na randkę. Chciał dać im chwilę na upewnienie się co do tego, co się między nimi dzieje. Może uda mu się zrozumieć, czemu czuł się tak dziwnie w jego towarzystwie?
No i był ciekaw jakie zasady złamał Castiel. Co przed nim ukrywał? Chociaż... czy naprawdę musiał od razu znać wszystkie jego sekrety?
CZYTASZ
Rest Of Our Days [Destiel AU]
FanficMłody anioł Castiel postanowił porzucić Niebo i zamieszkać wśród ludzi. W asymilacji pomaga mu archanioł Gabriel, który ma nadzieję, że Castiel zmieni zdanie. Sprawy komplikują się, gdy w sklepie z ozdobami świątecznymi prowadzonym przez anielski du...