☽ Jeden świadek, żaden świadek ☾
꧁꧂
Hestia wybudzając się powoli ze snu przekręciła się na plecy i otworzyła oczy. Ku jej zdziwieniu, zamiast białego sufitu, ujrzała nad swoją głową czerwony baldachim. Przerażona wręcz szybko podniosła się do siadu, czego momentalnie pożałowała, bo niemiłosiernie bolała ją głowa. Rozejrzała się po pokoju i zrozumiała, że wcale nie jest u siebie. Znajdowała się właśnie w sypialni Remusa Lupina.
O jasna cholera.
Wciąż będąc w lekkim szoku wyplątała się spod pierzyny. Dalej była ubrana w swoją czerwoną sukienkę z poprzedniego wieczora. W zasadzie sama nie była pewna, czy to dobrze. Myślami powróciła do wczorajszego dnia. Na samą myśl spłonęła rumieńcem i poczuła te motylki w brzuchu. Uśmiechnęła się szeroko i powoli wstała. Spuściła nogi na ziemię i natknęła się na swoje buty. I coraz więcej wspomnień napłynęło jej do głowy. W zasadzie nie wiedziała co powinna teraz zrobić. Nie miała również pojęcia gdzie był Remus. W końcu jednak ubrała buty i wychyliła się zza drewnianych drzwi i zauważyła go przygotowującego kawę. Ona dalej nie wierzyła własnym oczom. Weszła do salonu i zamknęła za sobą drzwi. Remus odwrócił się w jej stronę.
— Dzień dobry. — uśmiechnął się. — Jak się czujesz?
— Dzień dobry. — podeszła bliżej. — No nie ukrywam, trochę boli mnie głowa.
— Nic dziwnego. — złapał ją delikatnie za ramię i odwrócił w stronę sofy.
Na małym stoliku leżała butelka niedokończonego wina, a zaraz pod nim dwie inne, które były całkowicie puste.
— A no tak. — skrzywiła się. — Tylko, że ja przyniosłam jedno wino.
— A ja, miałem kolejne dwa.
Hestia w odpowiedzi pokiwała lekko głową. I usiadła na sofie, na której siedziała również wczoraj.
— Kawy? — Zapytał jej.
— Z wielką chęcią.
Podwinęła pod siebie nogi, a zaraz obok niej wylądowała filiżanka czarnej kawy.
— Dziękuję. — uśmiechnęła się do Remusa, który usiadł tuż obok niej. — A mogę jeszcze cukier?
— Już posłodzona. — powiedział. — dwie łyżeczki.
Hestia uśmiechnęła się i spoglądnęła na niego z niedowierzaniem. Potem oparła się o jego ramię z filiżanką w rękach. Siedziała tak chwilkę milcząc, aż wreszcie westchnęła.
— Ja nigdy nie sądziłabym, że... — urwała, nie wiedząc sama, co do końca chce powiedzieć.
— Ja też.
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, bo dalej nie chciała wierzyć, że to wszystko rzeczywiście jest prawdą. Dopiła swoją kawę i oznajmiła mu:
— Bardzo nie chcę tego robić ale muszę iść do siebie i się przebrać. Chyba nie wypadałoby gdybym zeszła na śniadanie z tobą i w dodatku tych samych ubraniach, które miałam na sobie zeszłego wieczora.
Remus pokręcił lekko głową i zaśmiał się.
— Nie, raczej nie.
Hestia również się zaśmiała, jednak zaraz sobie o czymś przypomniała.
CZYTASZ
Fiat lux || Remus Lupin
FanfictionFiat lux - let there be light || Hestia Cigfran zawsze lubiła słodką kawę. Nie lubiła jednak gdy ktoś ją lekceważył. Jako niespełna 23-letnia przyszła magibotanik nie miałaby problemu ze znalezieniem pracy. Jednak to praca znalazła ją. Oznaczało to...