V. Francuskie Wino

78 5 23
                                    

                        (⁠✿⁠ ⁠♡⁠‿⁠♡⁠)(⁠。⁠♡⁠‿⁠♡⁠。⁠)

   - No Lara wkońcu jesteś! - Usłyszałam wchodząc do kuchni,w której znajdowała się mama, Marcel i  tata.
- Zaraz zaraz siostra to chyba nie są twoje ubrania.

      Opowiedziałam całą historię związaną z tym gdzie byłam i dlaczego mam na sobie nie  swoje ubrania.
- Czekaj u Alka? Alka Mikaelsona? Przyjaciela twojego brata? Tego z, którym się ciągle kłócisz? - Dopytywał mój tata nie dowierzając
- Tak u tego samego tato - Widziałam, że Marcel chciał coś powiedzieć.

- Dobra chłopaki dajcie już jej spokój - z sytuacji uratowała mnie mama - Musimy  z tatą wyjechać w delegację na parę dni do  Los Angeles, wylatujemy jutro wieczorem a wracamy w środę rano,ale nie martwcie się nie zostawimy was samych.
- Mamoo przecież oboje z Larą jesteśmy dorośli,umiemy sobie poradzić.
- Nie dałeś dokończyć mamie,babcia Helen chciała abyśmy przyjechali do niej na weekend a gdy się dowiedziała, że zostajecie sami, stwierdziła, że przyjedzie do nas,bo dawno widziała swoje wnuki.
-Ale - zaczęłam mówić ale mama mi przerwała
- Mam nadzieję, że nie macie żadnych planów i spędzicie miły weekend z babcią, muszę iść się spakować - Mama wyszła z kuchni a my z Marcelem popatrzyliśmy się na siebie
- Wy z babcią w Waszyngtonie my z mamą w słonecznej Kalifornii,to bardzo dobry układ
- Adrian!!
- Będziemy bardzo ciężko pracować znaczy się.

  Nadszedł w końcu piątek a co za tym się wiązało? Aleksander miał mieć egzamin z aktorstwa. Minęło dwa tygodnie od poproszenie mnie przez profesor Binks o pomoc Mikaelsonowi. Czekałam właśnie aż w końcu wyjdzie z sali razem ze mną był Marcel.
- Lara muszę iść coś załatwić, powiedz Alkowi, że bardzo cierpliwe czekałem na niego
- Jasne idź - uśmiechnęłam się do brata i zaczęłam się coraz bardziej denerwować, siedział tam już bardzo długo gdy wkońcu wyszedł. Jego mina była obojętna nic nie zdradzała.

- Hej Mikaelson i jak?
- Wilson chyba nie jesteś dobrą nauczycielką- powiedział smutno. O nie nie nie, przeze mnie nie zdał - Bo jesteś bardzo dobrą nauczycielką. Zdałem na najwyższą ocenę!- Niedowierzałam ale wkońcu rzuciłam mu się w ramiona
- Aaa mówiłam, że Ci się uda!! Jestem dumna -  Chłopak okręcił nas wokół własnej osi.
- Nie dał bym rady bez Ciebie, dziękuję Larianna - Zaśmiałam się na to, że użył mojego pełnego imienia. Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę.

- Dobra robota Laro, udało Ci się wyciągnąć z tego tancerza równie dobrego aktora.
- Oh nie było łatwo,wie Pani profesor jego różne humorki, wie pani jakie humorki mają tancerze.
- Przrginasz Wilson wcale nie było tak źle - Alek uderzył mnie łokciem w żebro,a ja cicho się zaśmiałam.

- Wilson chcesz coś powiedzieć? Uważasz, że mam humorki i jestem nie do zniesienia? Zaczekaj na poniedziałkową lekcje tańca, wtedy zobaczysz.- Odwróciłam się a przed moim oczami stał Smith. O nie nie nie, mam kłopoty.

- Nie Panie profesorze  Smith wcale tak nie twierdzę.
- Oh George,nie strasz Lary.
- Ja ją tylko ostrzegam Tamaro.- Profesorowie się Zaśmieli a ja stałam co raz bardziej przerażona.

  Szłam z Alkiem  do wyjścia z Akademii
- Słuchaj Wilson, jutro robię domówkę u siebie w domu, rodzice wyjeżdżają, chcesz wpaść? Będzie Marcel i możesz zabrać ze sobą Scofild czy kogokolwiek chcesz.
- Dzięki za zaproszenie ale chyba muszę odmówić,babcia przyjeżdża i posiedzę z nią aby Marcel mógł wpaść do Ciebie
- No jak chcesz ale pamiętaj gdybyś zmieniła zdanie, zapraszam bardzo serdecznie.

Pov Marcel
Musiałem dowiedzieć się co jest z moją siostrą zawsze kręcił się przy niej Gilbert i Vivian a teraz  Lara i David omijają się szerokim łukiem na korytarzu.

𝓛𝓸𝓿𝓮 𝓞𝓯 𝓣𝔀𝓸 𝓐𝓻𝓽𝓲𝓼𝓽𝓼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz