II. Romeo i Julia

79 6 3
                                    

Kierowałam się w stronę gabinetu ulubionej profesorski gdy usłyszałam za sobą głos przyjaciela mojego brata.
- Mogła byś chociaż podziękować!
- Podziękować? Za co niby,w dodatku Tobie?Za to, że przerwałeś moją rozmowę z przyjacielem?
- Za to,że uratowałem Cię od wyszukiwania jakichś żenujących wymówek aby odmówić randki swojemu PRZYJACIELOWI!
- To żadna randka ! Nath to tylko przyjaciel.
- Taa? Przyjaciel? Jakoś nie widuje Cię na korytarzu z nim cały czas. Za to ze.Scofild i Gillbertem już tak.
- skąd wiesz z kim chodzę po korytarzu cały czas ? Czy ty mnie śledzisz??

- Haha zabawna jesteś Wilson jeśli uważasz że poświęcam całą swoją uwagę na Ciebie
- Czy już przestaliście się kłócić?  Naszą sprzeczkę przerwała wychodząca z gabinetu Binks , najwidoczniej musiała usłyszeć naszą rozmowę - Panno Wilson Panie Mikaelson zapraszam do środka.   Aleksander przepuścił mnie w drzwiach
Pff gentleman się znalazł.
- Zaprosiłam Cię tu Laro,bo mam do Ciebie prośbę.
- Słucham o co chodzi ?
- Czy pomogła byś  Aleksandrowi się przygotować do sztuki Romeo i Julia? Za mało się wczuwa w rolę ale wiem że jest zdolny. Dlatego pozwoliłam mu przyjść na  egzamin poprawkowy jest zdolny więc szkoda by było aby oblał egzaminy już we wrześniu...
- Ja emm nie wiem czy jestem odpowiednią osobą do tego Pani Profesor.

- Lara nie oszukujemy się Tobie  z całej twojej klasy poszło najlepiej .    Popatrzyłam na Mikaelsona,nie odrywał ode mnie wzroku i patrzył na mnie wyczekująco.
- No dobrze, zgadzam się.
- Dobrze próby możecie zacząć jak najszybciej, mała sala jest do waszej dyspozycji,.no idźcie już dzieciaki . Kobieta uśmiechnęła się do nas ciepło a my pożegnawszy się z nią wyszliśmy z  jej gabinetu.
- Dzięki Lari szczerze mówiąc nie wiedziałem że się zgodzisz. - Alek uśmiechnął się,on ma taki słodki uśmiech...
- Nie ma sprawy po prostu powinniśmy zacząć jak najszybciej, musi to wyjść perfekcyjnie.
- Tak jest pani kapitan!
- A i  moje wymówki wcale nie są żenujące.

Aleksander tylko się zaśmiał i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Więc jaką scenę chcesz odegrać?
- Hmm może tą gdzie się całujemy?. Uśmiechnął się cwaniacko
- No chyba sobie żartujesz.
- W sensie no wiesz jako Romeo i Julia, nie odbieraj tego personalnie.
- Wiesz proponuję scenę ,w której umierasz.
- Co?
- Oh znaczy jako Romeo,nie odbieraj tego personalnie, chociaż gdyby się tak zastanowić...
- Wilson na za dużo chyba sobie zaczynasz pozwalać.
- Przebywanie w twoim towarzystwie na mnie tak działa.
- Skończyłaś?
- Alek... dopiero zaczęłam. Uśmiechnęłam się uroczo a on zgromił mnie wzrokiem.

Mikaelson wybrał scene II,aktu II,to ta scena w której Romeo stoi pod balkonem,nie ukrywałam trochę mnie rozczarował, miałam ciągle nadzieję że to będzie scena ze śmiercią...

-...Mówi! O, przemów jeszcze! Tyś moim aniołem!
Ty śród cieniów północy świecisz nad mem czołem,
Jak wysłaniec niebieski, kiedy się roztoczy,
Srebrzystem skrzydłem rażąc śmiertelników oczy;
Zaledwo spojrzeć śmieją, on dosiadł obłoku
I lekko w napowietrznym żegluje potoku.

Romeo! Zacóż ciebie Romeo nazwano!
Wyrzecz się ojca twego, zamień twoje miano,
Albo mi serce oddaj: gdy serce twe zyska,
Julija Kapuletów zrzecze się nazwiska —

- Wilson dużo ode mnie pragniesz,tu serce oddać tu nazwisko,nie przesadzasz trochę?
- O ile mi wiadomo tak Szekspir nie napisał.
- Uznajmy to,lekkim ustępstwem od reguły hm?
- Może na dziś już wystarczy. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy, byłam już lekko zmęczona,porannym egzaminem, próbą i prawie całym popołudniem spędzonym w towarzystwie Aleksandra.
- Czy moja Julija już mnie zostawia? W tej ciężkiej pracy... bez Ciebie nie dam sobie rady- Mówił to z lekko przesadnym tonem z nutką dramatyzmu.
- O jak chcesz to potrafisz zagrać jak dobry aktor, cudownie!
- Tak dobry jak ty?- Mówiąc to uśmiechnął się w typowo dla niego cwaniacki sposób.
-  Ide, już za dużo czasu z Tobą spędziłam.
- Ha! Nie odpowiedziałaś czyli jestem równie dobry jak ty!- Po tych słowach zaczął odprawiać jakiś taniec słońca a mi na ten widok za chciało się śmiać.
- W tym momencie zachowujesz się jak dziecko ile ty masz lat ? 2 czy 20?
- Nudziaraaaa,a ty masz 90 czy 19?
- Boże daj mi siłę do tego idioty, Dlaczego wybrałeś program 5letni? Zamiast 4? Przynajmniej ten rok miała bym spokój od Ciebie...
- Ajć prosto w serce - Po tych słowach złapał się teatralnie za serce i upadł na podłogę -  A tak serio, chciałaś chyba już iść, odwieźć Cię do domu? Marcel już dawno skończył egzaminy więc pewnie jest w domu.
- Nie, dziękuję poradzę sobie to cześć Mikaelson.
- Pa Wilson do jutra.
Wyszłam z sali i najchętniej chciała bym położyć się w swoim łóżko, może propozycja Aleksandra nie była by taka zła, chociaż wizja 15 minut siedzenia z nim w  jego samochodzie przyprawiła mnie o dreszcze. Na szczęście moja najlepsza przyjaciółka zgodziła się mnie podrzuci do domu, czekała na mnie na parkingu. Przechodząc obok toalet usłyszałam ciekawą rozmowę, wiem nie powinno się podsłuchiwać ale jeśli rozmawiają o Tobie można przymknąć oko co nie?
- Nienawidzę tej gówniary!
- Vicky spokojnie o co chodzi?
- O tą pieprzoną młodą Wilson i ile razy mam Ci powtarzać, że masz przestać tak do mnie mówić Violett!
- Więc co zrobiła nasza kochana Lara ?
- Alek nie zaliczył egzaminu z aktorstwa więc ta jędza Binks kazała jej pomóc mu się przygotować.
-  To Chyba dobrze...
- No właśnie nie dobrze!
-Dobra ale dalej nie rozumiem dlaczego po prostu mnie z nim nie umówisz! Już minął miesiąc odkąd mówiłaś, że niedługo to zrobisz, obiecałaś. No Chyba, że chcesz żeby Twój CHŁOPAK się dowiedział o czymś bardzo interesującym.
- Ty serio jesteś taka głupia czy udajesz? On spędza z nią teraz swój wolny czas, wątpię że znajdzie teraz dla Ciebie czas.
- On mi się tak podoba...
Poczułam lekkie ukucie w sercu, nie rozumiejąc dlaczego. Nie chciałam dłużej tego słuchać więc jak najszybciej skierowałam się na parking w poszukiwaniu samochodu mojej przyjaciółki. Znalezienie go nie okazało się być trudne ponieważ był jedynym samochodem oklejonym na fioletowo. Vivian kocha fiolet i wszystko co jest tego koloru.
     - Wyglądasz jakoś nie wyraźnie.
     - Jest wszystko w porządku.
     - Mhm a ja jestem pierwszą damą Stanów Zjednoczonych.
     - Nie wiedziałam, że wyszłaś za mąż za prezydenta.
     - Boże Wilson czasami mnie tak irytujesz bardziej niż David.
     - Oh nie,to chyba naprawdę muszę być irytująca - Obie wybuchłyśmy na te słowa śmiechem.
   W między czasie dojechałyśmy do mnie do domu. Zaproponowałam Vivian aby wpadła na herbatę
   - Wróciłam!- krzyknęłam, chociaż nie spodziewałam się, że jest ktoś w domu .
   - Nikogo nie ma u Ciebie?
   - Nie, raczej nie, rodzice jak zwykle pracują a Marcel pewnie jest z Victorią.
   - Oh no tak- Dziewczyna posmutniała gdy usłyszała co najprawdopodobniej robi mój brat.
   - Vivi rozmawiałyśmy na ten temat już i wiesz, że...
   - Lara wystarczy,nie podoba mi się twój brat,i nawet nie próbuj wmawiać mi, że jest inaczej, zresztą ma dziewczynę, którą kocha i z, którą jest szczęśliwy a ja nie chce niszczyć komuś związku. Z resztą opowiadaj  po co Binks chciała Cie widzieć,Nathaniel opowiadał, że Mikaelson przeszkodził wam w rozmowie i nieukrywam  był dość wkurzony...
Westchnęłam na te słowa i zaczęłam opowiadać mojej przyjaciółce wszystko co działo się w gabinecie Binks oraz na próbie.
- Więc teraz będziesz  mu poświęcać każdą swoją wolną chwilę ?
- No bez przesady przecież nie będę rezygnować z czasu wolne....- Niedokończyłam wypowiedzi ponieważ ktoś wszedł do domu.

𝓛𝓸𝓿𝓮 𝓞𝓯 𝓣𝔀𝓸 𝓐𝓻𝓽𝓲𝓼𝓽𝓼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz