(✿ ♡‿♡)(。♡‿♡。)
- Odwiozę was do domu.- Alek popatrzył na naszą czwórkę.
- Ale przecież ty też piłeś. Odpowiedziałam chłopakowi na co on się zaśmiał.
- Ale tylko jedno piwo,i to już było dawno,tak samo jak Oscar, który odwiezie dziewczyny i twojego brata.Wsiedliśmy do samochodu blondyna i ruszyliśmy w kierunku naszych domów.
- Eej jestem głodnaaaa, zatrzymajmy się na jakieś jedzeniee tak bardzo proszee.- Vivian zaczęła mówić błagalnym głosem.
- W sumie,ja też jestem głodny. Nathaniel i Philip to przyznali.
- Cóż tak zwana gastrofaza, dobra zawiozę was na jakieś jedzenie.
- Dzięki Mikealson,Lari Ci się na pewno za to odwdzięczy.- Po tych słowach Nathaniela zachłyśnięłam się powietrzem.- Skoro Lari ma mi się za to odwdzięczyć to zawiozę was gdzie chcecie - Alek zaczął przyśpieszać a ja miałam ochotę zamordować Fella i Mikaelsona naraz.
Wysiedliśmy z auta, Aleksander zaparkował przy jakimś barze całodobowym.
Ruszyliśmy do środka baru, przy którym stało parę samochodów.Bar był nie wielki,pare stolików czteroosobowych czy sześcio lub dwuosobowych. Kolory tego miejsca raczej były stonowane brąz biel i szarość, to były główne kolory. Zajęliśmy miejsce przy ostatnim wolnym sześcioosobowym stole. Pomimo to, że była późna godzina większość miejsc było pozajmowane.
- A ty Mikaelson gdzie?
- Spokojnie Wilson zadzwonię do twojego brata i powiem mu gdzie jesteśmy! Nie zamierzam uciekać - Alek wyszedł z budynku a ja wpatrywałam się w to miejsce, w którym do niedawna stał.
- Wilson no mówię do Ciebie!
- Co jest Greenwood?
- Wpadłaś już na pomysł jak mu się odwdzięczysz?
- Co? Nie, nie będę zaspokajać jakichś twoich chorych fantazji.
- Szkoda- Nasza czwórka wybuchła śmiechem,po chwili wrócił Alek. Powiedział, że Marcel wraz z Oscarem przyjadą za jakieś pół godziny bo Victoria zrobiła jakąś dramę.- Kocham frytki Jezu mógłbym jeść je codziennie na każdy posiłek dnia. Nathaniel wygłosił swoją mowę na temat miłości do frytek.
- Ostatnio kochałeś pizzę, że aż wygłosiłeś nam poemat.
- Co ja poradzę Vivi, że kocham jeść.
- A jakoś po Tobie nie widać.
- Oj Lara są różne sposoby, które pomagają spalić zbędne kalorie. Philip puścił mi oczko- Jeśli chcesz możemy razem spróbować.
- Zapomnij Greenwood jesteś jakiś niewyżyty.
- Chodziło mi o bieganie,ale skoro proponujesz...a i kto tu jest niewyżyty hmm?
- Zapomnij.
- Ale o czym o bieganiu czy..
- Nie kończ, o jednym i drugim!- Wasza relacja jest hm dziwna? - Alek podsumował całą naszą krótką wymianę zdań zjadając mi moje frytki.
- Ej to moje frytki.
- Nie musisz być zazdrosny,są tylko przyjaciółmi, chociaż jeśli Lara nie znajdzie chłopaka do trzydziestki to Philip ma się jej oświadczyć.
- Dzięki Fell za informację.
- Do usług,wrazie gdybyś potrzebował jakiś szczegółów odnośnie Lary, dzwoń - Nie dowierzałam słowom Nathaniela a ten tylko wzruszył ramionami a reszta zaczęła się śmiać.Alek zamówił sobie kawę,gdy już chciał się napić zabrałam mu kubek.
- Oo kawa! - Upilan łyk napoju i poczułam charakterystyczny smak.
- Więc ty moją kawę możesz pić a ja twoich frytek nie mogę jeść?
- No dobra...- Posunęłam opakowanie z frytkami bliżej chłopaka a ten pokręcił głową z rozbawienia.
- Oj Wilson Wilson co ja się z Tobą mam.Było już grubo po czwartej, okazało się, że Marcel wróci do domu bo Victoria zrobiła mu ostrą sprzeczkę, że chce jechać gdzieś i to bez niej. Byłam wściekła na nią, ponieważ przez nią mój brat ma jakieś chore ograniczenia. Oscar zdecydował, że nas odwiedzi.
- Cześć wam,wybaczcie, że tak długo mi to zajęło ale chyba wszyscy znacie Victorie.
- Taa niektórych aż za dobrze - Zaśmiałam się razem z Vi i Aleksandrem.

CZYTASZ
𝓛𝓸𝓿𝓮 𝓞𝓯 𝓣𝔀𝓸 𝓐𝓻𝓽𝓲𝓼𝓽𝓼
Teen Fiction-...Przecież wybrałaś jego zamiast mnie to oczywiste. - O czym ty mówisz? Do cholery,ta żałosna kłótnia trwa już stanowczo za długo! Nikogo nie wybierałam, jesteś moim cholernym przyjacielem, nawet jak się zachowujesz jak skończony dupek. - To było...