Rozdział 2

27 2 2
                                    

Wreszcie po 5 godzinach jazdy jestem, już w moim bloku. Nawet 5 i pół godziny trasy. Motor standardowo zaparkowałam w podziemnym garażu. Dzisiaj decyduję się na windę i jadę na piąte piętro. Jeszcze tylko długi korytarz, a na jego końcu mieszkanie 144.

Nie jest ono duże, ale też niemałe. Przeciętne, lecz wystarczające na to, że mieszkam w nim sama. Większość osób, która nie poznała mnie z bliska, powiedziałaby, że nie pasuje ono do mnie.

Jest urządzone bardzo przytulnie. Jasnobeżowe ściany współgrają z drewnianymi meblami. Wchodząc od razu ukazuje się duża przestrzeń będąca salonem i kuchnią w jednym. Posiłki zazwyczaj jem przy wyspie kuchennej, wokół której są ustawione wysokie drewniane krzesła. Kuchnia ma jasne meble. Całe moje mieszkanie jest jasne, za sprawą mebli i ścian oraz moją ulubioną częścią, czyli dużymi okami. Z piątego piętra jest naprawdę ładny widok na ulice. Mieszkając w dużym mieście nie odczuwam wrażenia, że jestem sama.
Na ulicach zawsze tętni życie, a kluby w weekendy tym bardziej. Beżowa kanapa, na niej kilka czerwonych poduszek. Rośliny zwisają z sufitu na plecionych pokrowcach. Gdyby nie rośliny mieszkanie byłoby puste, dlatego są one nawet na balkonie, z którego mam świetny widok na zachody słońca.

Odkładam kask do szafy razem z kurtką, ściągam buty i kieruję się do kuchni. Wyciągam z lodówki ulubione danie Goldie, czyli spaghetti. Uwielbiała je, szczególnie gdy przygotowywałam je ja. Siadam przy wyspie kuchennej. Kończę jeść, wkładam naczynia do zmywarki i siadam na kanapie. Odpalam telewizor i włączam losowy serial na Netflix, padło na „Arcane". Oglądam go po raz 4, chyba widać, że go lubię.

Po dwóch odcinkach wstałam by zapalić. Wyszłam na balkon i odpaliłam papierosa. Po chwili przyszło mi powiadomienie z messenger'a. Wyciągam telefon z tylnej kieszeni i go odblokowuję. Na ekranie wyświetla się dymek czatu „nie polecam" czyli Max, Dean, Matilda i ja.

Max best rizz: To gdzie dzisiaj się bawimy?

Na odpowiedzi nie trzeba było długo czekać.

Tilly lala: Nie ważne gdzie, ważne by była jakaś impreza ;)

Mama Dean: Znowu impreza?

Astrid podrywacz: Ja dzisiaj odpadam.

Odpisałam od razu, nie miałam nastroju na żadną imprezę.

Max best rizz: Pierwsze słyszę, że TY nie chcesz iść na imprezę. Ty królowa parkietu.

Astrid podrywacz: Dzisiaj jestem królową kanapy.

Mama Dean: Jesteś zdrowa? Wszystko w porządku?

Astrid podrywacz: Tak jest git.

Wyłączyłam telefon i wyciszyłam powiadomienia. Schowałam telefon z powrotem do kieszeni, zgasiłam papierosa i wrzuciłam go do popielniczki. Wróciłam na kanapę, lecz nie mając lepszego zajęcia stwierdziłam, że upiekę brownie. Wyciągnęłam wszystkie potrzebne składniki, lecz zanim wzięłam się za pieczenie, odpaliłam na telewizorze Arctic Monkeys.

Właśnie wstawiłam blachę z ciastem do piekarnika, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.

Zacznijmy od nowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz