Rozdział Jedenasty- Ojczym Bartka

551 25 26
                                    

Otworzyłam oczy.

Rozejrzałam się dookoła.
Leżałam przypięta do kroplówki.
Byłam w szpitalu.

Co ja tu tak właściwie robię?
Co wydarzyło się tamtego wieczoru?
Ile tu leżałam?

Te cholerne pytania zawracały mi głowę. Po chwili z moich rozmyśleń wyrwał mnie wchodzący lekarz.

L: Dzień dobry jak się pani czuje?
F: Sama nie wiem- odpowiedziałam.
L: To pozwól, że sprawdzę ( zaczął mnie badać)
F: Ile tu leżałam?- postanowiłam zapytać
L: Nie długo. Jakoś kilka godzin od wczoraj.
F: Kiedy będę mogła wyjść?
L: Jeśli wszystkie badania będą pozytywne to już zaraz.

Lekarz mnie badał a ja w trakcie myślałam i myślałam o wczorajszym wieczorze.
Pomyślałam najpierw o Bartku a wszystkie moje wspomnienia zaczęły wracać.

No właśnie! Gdzie jest Bartek?!

L: Wszystkie badania są pozytywne.
L: Może pani zacząć się pakować i wyjść gdy będzie gotowa.
F: Dobrze dziękuję a mam jeszcze jedno pytanie.
L: Jasne, słucham.
F: Czy w jakiejś sali tutaj leży Bartek Kubicki?
L: Tak ale po operacjach wyszedł i na kogoś czeka.
F: Okej dziękuję bardzo.
L: Jeszcze jedno.
L: Jesteś gotowa aby wpuszczać gości?
F: Przekaż im że za godzinkę.
L: Dobrze, do widzenia!

Poszłam wziąć szybki prysznic i przebrać się w wczorajsze ciuchy, bo te szpitalne tak szczerze to jakiś istny żart.

A tak w ogóle to skąd tu jest moja torba?

Otworzyłam torbę i faktycznie były tam moje kosmetyki i ubrania.
No cóż sprawa wyjaśni się później!

Przebrałam się jednak w czyste ciuchy i zrobiłam dość mocny jak na mnie makijaż. Bo gdy spojrzałam na te podkrążone oczy to już wiedziałam ,że trzeba zrobić full tapetę.

Gdy skończyłam minęła już równo godzina a ja czekałam w łóżku szpitalnym ciekawa moich "gości".

Szpitalne drzwi się uchyliły a za nimi jako pierwszy w kolejności stał Patryk.

Szczerze mówiąc zdziwiłam się.
Natasza pozwoliła mu mnie odwiedzić?

Mój brat wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi.

P: Cześć młoda.
F: Hej.
P: No to chyba mamy do porozmawiania.
F: Tyle to ja wiem.
P: Dobra to zacznę ci to tłumaczyć.
F: Zamieniam się w słuch.
P: No to gdy Natasza przybyła nie byłem jakoś negatywnie do niej nastawiony. Nic nie dało się zrobić ,ale widziałem jak Cię traktowała i chciałem z nią o tym porozmawiać ale ona nie dopuszczała mnie do zdania i pragnęła sama rządzić.
Później mnie biła a ja nie odważyłbym się jej tknąć ale to już chyba sama widziałaś i wiesz.

F: A co się z nią stało?-zapytałam
P: Pokłóciliśmy się i wywaliłem ją z domu..
F: Co dalej?
P: Poleciała do ciebie i Bartka.
F: Czyli to jej wina, że on krwawił?
P: Tego nie wiem.
F: A o co chodziło z ojcem Bartka?
P: No wiesz...
F: Patryk! Proszę cię mów!
P: No dobra.
P: No to jak widać poznałaś ojczyma twojego chłopaka.
F: Skąd wiesz o moim związku?
P:Łatwo się domyślić.
F: Stop! Ojczyma a nie ojca?
P: Tak. Nie przesłyszałaś się.
F: Dobra kontynuuj.
P: Ojczym Bartka jest bardzo nerwowy. Łatwo wpada w szał.
Zdenerwowałaś go ty.
F: Ja? Czym?
P: Sobą.
On nie chce aby jego syn miał dziewczynę.
Z tego co mi przekazał Bartek to jego ojczym wparował rano do jego pokoju i wpadł w furię gdy was zobaczył.

P: Myślę, że resztę opowie ci już sam Bartek.
F: No okej.
P: To pa siora mam nadzieję ,że mi wybaczysz.
F: Stój. Przepraszam.
P: Nie przepraszaj ty nie masz za co.
F: Pogodzeni?
P: Pogodzeni!
P:( Przytulił mnie i pocałował w czoło)
P: Ja już się zbieram widzimy się w domu.
F: No papa.

Patryk zostawił mnie samą ze swoimi myślami, ale nie na długo ,ponieważ za chwilę miał zjawić się kolejny gość.

Drzwi ponownie się otworzyły.
Był to nikt inny jak Bartek Kubicki we własnej osobie.

B: Wszystko ci wyjaśnię ale teraz wychodzimy stąd.
F: No w końcu.

Razem z chłopakiem poszliśmy się wypisać na recepcję i opuściliśmy szpital w trybie natychmiastowym.

Jechaliśmy autem Bartka.

Przez całą drogę nie odzywaliśmy do siebie ale mam nadzieje,że dotrzyma obietnicy i opowie mi o wszystkim.

Byliśmy już pod moim domem.

Przy drzwiach czekał uradowany Patryk, który przywitał nas kolacją.
Szczerze mówiąc bałam się zjeść jego danie.
Gdy tylko próbowałam przełknąć kęs przypomniało mi się jak spalił makaron haha.

Końcowo danie nie było takie źle jak myślałam.
Po kolacji poszłam z Bartkiem sam na sam do pokoju bo wiedziałam,że mamy dużo spraw do obgadania.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam iż ta rozmowa zmieni moje życie o 180°

Do not forget about me~fartekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz