Deszczowa Mgła czekała na trójkę uczniów tuż przy wejściu do obozu.
Pogoda poprawiła się nieco, o dziwo. Przynajmniej chwilowo. Klan Burzy nadal czekała długa pora opadłych liści.
Wtedy to dopiero będzie zimno. Już teraz zwierzyny ledwie starcza. Wczoraj pewnie któryś z wojowników poszedł spać głodny.- Nikt inny z nami nie idzie? - Deszczowa Mgła wyglądała na zdziwioną, ale po kilku uderzeniach serca po prostu kiwnęła głową. - Dobrze, ruszajmy, w takim razie.
Wojowniczka zrobiła parę kroków do przodu i spojrzała na resztę patrolu. Jej wzrok zatrzymał się na Wronej Łapie.
- Miętowy Liść puścił cie samą?
- Jestem prawie w twoim wieku... - uczennica medyka mruknęła chłodno. - Niedługo będę już pełnoprawną medyczką.
- A, no tak. Wy dłużej się uczycie. Wy, w sensie medycy, przepraszam. - szara kotka odpowiedziała, z zakłopotanym tonem głosu.
Wronia Łapa strzepnęła ogonem i zaczęła iść do przodu.
Tutaj była wydeptana ścieżka, tutaj - czyli przed obozem, tylko kawałek. Koty tutaj najczęściej chodziły, to dlatego. Zanikała i rozwidlała się kilka długości lisa dalej.
W obozie ziemia wszędzie była wydeptana i czysta. Niebo dla poduszek łap.
Stąpało tam tyle pokoleń Klanu Burzy... Niezliczone ilości stópek wydeptywały tą glebę przez niezliczone księżyce, niezliczone sezony, lata...Srocza Paproć też.
I to prawdopodobnie nie tak dawno.Słoneczna Łapa jednak nie miał możliwości poznać go za życia. Miał teraz jedenaście księżyców. Ciernista Łapa i Mglista Łapa też.
Trudno było uwieżyć w to, jak szybko ten czas minął.
Przedwczoraj otworzyli oczy, wczoraj byli mianowani na uczniów...Patrol wszedł już w wysoką trawę. Była okropnie mokra. Za każdym krokiem, jaki stawiał uczeń, spadał na niego deszczyk kropel wody.
Dokładnie tak, jakby padał ten przeklęty deszcz! - pomyślał Słoneczna Łapa i wzdrygnął się, czując, że futro ma już przesiąknięte.- Słoneczna Łapo? - Pojedyncza Łapa mruknęłą mu nagle do ucha.
- Tak?
- Wrzosowa Gwiazda powiedział Sowiemu Szponowi, że niedługo mianuje nas na wojowników. Nas, czyli ciebie i mnie, i Ciernistą Łapę. - szylkretowa koteczka uśmiechnęła się. - Będziemy wojownikami!
Słoneczna Łapa poczuł, że przechodzi go zimny dreszcz. Wojownikami?
Teraz?
Serio?
Nie, to za wcześnie.Słoneczna Łapa twierdzi, że okropnie walczy. Najlepiej to mu idzie wymienianie posłań u starszyzny.
Czuje się jak takie nasionko ostu, dryfujące w powietrzu.
Osty kłują i pieką jak małe płomyki.I zastosowania to z nich nie ma.
- Jesteś tego pewna?
Ciernista Łapa lepiej walczy od niego, napewno. A Różana Łapa definitywnie lepiej poluje.
- Absurdalne pytanie, owszem, tak. I wiekiem odpowiadamy i umiejętnościami.
A Pojedyncza Łapa szybciej biega.
Czarno-rudy uczeń kiwnął tylko głową, ale nie odezwał się. Przyspieszył trochę kroku, żeby zrównać się z resztą kotów.
Słoneczna Łapa zawęszył w powietrzu z nadzieją, że wyczuje może jakieś zioła - magazyn wydawał się opustoszały, przydałoby się zebrać coś oprócz kocimiętki.
Zresztą, interesowały go obowiązki medyka. Czarnej Prędze się to nie podobało, on wolał żeby jego syn został wojownikiem albo, może kiedyś, liderem. Kocurka przerażał aspekt zostania przywódcą klanu, nie potrafiłby zapanować nad członkami.
CZYTASZ
(nieakt) Wschód (Wojownicy OC) | tom 1
FantasyWschód to mój fanfik bazowany na Wojownikach od Erin Hunter, Słoneczne Futro to moja sona i szczera ulubiona postać jaką kiedykolwiek posiadałem, wykreowałem z nim sobie mocną więź i praktycznie to jest jedyną rzeczą, która daje mi aż tyle nostalgii...