9.

11 2 9
                                    

Słoneczne Futro od połowy dnia leżał w swoim nowym legowisku i patrzył się w przestrzeń, czekając aż Deszczowa Mgła nareszcie pojawi się w obozie.

- Ceść. - dobiegł do niego cienki głosik.

- Hę? - wojownik warknął pod nosem, zaskoczony. 

Od rana czuł się, jakby chodził po drobnych igiełkach, wszystko go stresowało. Łapy mu się trzęsły i bolała go głowa. 
Gdy Ciernisty Pazur rozmawiał z nim dzisiejszego ranka, Słoneczne Futro nie robił z nim żadnego kontaktu wzrokowego, więc brat uznał, że ma on to po prostu gdzieś i obraził się.

- Co ci, Słoneczne Futro, do licha? - fuknęła Trawiasta Pieśni, jego matka, słysząc ton, w jakim wojownik odpowiedział na głosik. Leżała gdzieś na tyłach skalnej wnęki. - Co znowu? Na kocięta teraz krzyczysz!?

- Przecież nie krzyczę. - odpowiedział cicho kocur.

- O, o! Nie krzyczysz! - przedreźniła go jasnoruda kocica, nawet nie podnosząc głowy z mchu. - Zachowujesz się jak durny kociak, synu. Przecież Zagadka nie odgryzie ci ogona!

Słoneczne Futro nie starał się nawet jej już odpowiadać, miał jej dość.

- No, ignoruj mnie! Dalej. - prychnęła tylko starsza wojowniczka i odwróciła się do niego plecami.

Pamiętał nadal, jak bardzo się cieszył gdy został mianowany na ucznia, ponieważ nie musiał już spędzić ani dnia dłużej w żłobku z tą szaloną choleryczką. 
Nie pisnął do niej ani słówka od dwóch księżycy do teraz i nie żałował ani sekundy. Od małego powtarzała mu, że musi ją szanować i słuchać się jej tylko dlatego, że bez niej nie istniałby.
Ona zato w ogóle nie szanowała nawet tego, że Słoneczne Futro nie lubił, gdy ktoś go dotyka. Na siłę lizała go w czoło jako przywitanie, dopóki on w końcu nie popłakał się z obrzydzenia. Nigdy już z nikim nie wymieniał języków, nawet z Pojedynczym Odbiciem.

- Ceść. - znowu usłyszał głos. Przed jego posłaniem stała mała, bladobrązowa, pręgowana koteczka z futrem tak rozczochranym i mokrym, że wyglądała jak mieszanina kota z rybą .- Jak mas na imie?

- Cześć. Słoneczne Futro, a ty? - spytał wojownik, chociaż Trawiasta Pieśni już raczyła go oświecić. 

- Zagadka. - uśmiechnęła się. - Znasz moją matkę, co nie? To Mloźna Paploć.

- Ano znam. 

- Mam juz w ogóle ćwielć księzyca.

- Ja e... trzynaście.

- Supel. - koteczka uśmiechnęła się znowu i poszła sobie szybkim krokiem prosto przez sięgający jej po szyję śnieg.

Słoneczne Futro poprowadził wzrok za kociakiem i zaczął znowu się zastanawiać. 
"Ciekawe, kto będzie jej mentorem"

- Witaj, Słoneczne Futro. - do wojownika doszedł długo wyczekiwany głos Deszczowej Mgły. - Ciernisty Pazur mówił, że macie ze mną do pogadania. 

Kocur spojrzał w górę, na głowę szarej kocicy i podniósł się szybko z legowiska.

- Tak. Gdzie jest Ciernisty Pazur?

- Mówił, że zaraz przyjdzie. Miał gdzieś zanieść zdobycz.

Słoneczne Futro kiwnął łbem i spojrzał za siebie, aby upewnić się, że Trawiasta Pieśń śpi.

- Może lepiej porozmawiać o tym gdzie indziej. - mruknął Ciernisty Pazur, wychodząc ze żłobka. 

Rudo-czarny kocur podążył za bratem w stronę wyjścia z obozu, patrząc co chwilę za siebie, żeby sprawdzić, czy Deszczowa Mgła też idzie.

Zatrzymali się pod powykręcanym drzewem, na którym Słoneczne Futro często przesiadywał w wolnym czasie.

- No, o co chodzi? - Deszczowa Mgła usiadła na trawie i owinęła ogon wokół łap. - Miałam dzisiaj iść z Różaną Łapą na trening...

- Pamiętasz, jak powiedziałaś, że Czarna Pręga nie nadaje się na zastępcę? - przerwał jej niechcący zniecierpliwiony Słoneczne Futro. 

- Po co ci ta informacja? Mam swoje powody, żeby tak mówić. 

- Słuchaj, Deszczowa Mgło. - odezwał się z aroganckim tonem głosu Ciernisty Pazur, którego zdenerwowała jej odpowiedź. - Potrzebne nam to. On prawdopodobnie zamordował Kwiecisty Poranek, a Wrzosowa Gwiazda nie chce w to uwierzyć, tak przynajmniej powiedział mi Słoneczne Futro.

Wojowniczka splunęła i futro na jej ogonie najeżyło się odrobinę.

- Dobrze. - wymamrotała i ziewnęła. - Jak jeszcze w ogóle was nie było, w Klanie Burzy był kot o imieniu Srocza Paproć, był bratem waszego ojca. Zginął w rękach Czarnej Pręgi niewiele po tym jak obaj zostali mianowani wojownikami. Wszyscy starsi wojownicy o tym wiedzą, ale temat jest niezręczny, więc wam napewno nikt nie powiedział. On mówił, że to Srocza Paproć zaatakował go pierwszy. - kotka znowu splunęła z pogardą, trzepiąc ogonem tak mocno, że porozrzucała śnieg na boki. - Chociaż to dziwne, że oni obaj akurat poszli na patrol w konwencjonalnie odosobnione miejsce od razu po tym, jak się pokłócili. Srocza Paproć zresztą nigdy nie był agresywny, nie spodziewałabym się po nim czegoś takiego.

Słoneczne Futro spojrzał na nią, zszokowany. Dlaczego Wrzosowa Gwiazda tak ufał ich ojcu?

- Ale skąd wiesz, że by go nie zaatakował? - spytał się Ciernisty Pazur, widocznie nie chcąc wierzyć w jej słowa.

- Bo go znałam! Był moim przyjacielem. 

Brązowy kocur tylko zaorał pazurami w ziemię, ale nie powiedział nic więcej.

- Nie wiesz, ile to dla nas znaczy! - pisnął Słoneczne Futro. - Nie wiem jednak, czy Wrzosowa Gwiazda uwierzy...

- Nie uwierzy! To on wtedy nie chciał wyrzucić Czarnej Pręgi i się za nim wstawił. - charczała dalej kotka. - Nienawidzę go!

(nieakt) Wschód (Wojownicy OC) | tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz