2.

23 2 2
                                    

Ciernista Łapa leżał na swoim posłaniu w legowisku uczniów. Obudził się w środki nocy, wszyscy dookoła spali. Chociaż jego oczy jeszcze się nie przyzwyczaiły do zmroku i nie widział ich, słyszał te płytkie, regularne oddechy.
Kocurek zaczął rozglądać się dookoła, szukając dzisiejszego strażnika przy wejściu do obozu, bo nie widział w tamtych okolicach żadnych kocich oczu.
Zasnął. Strażnik śpi. Świetnie. Odpowiedzialne posunięcie!

Po chwili wstał, chcąc obejść się trochę po obozie. Zaczął niezgrabnie skradać się przez legowisko uczniów. Krok po kroku. Nie chciał na kogoś przypadkiem nadepnąć i go obudzić, wiedział jakie to by było przerażające tak się obudzić a wszędzie ciemność.

Nagle potknął się o jakiś wystający patyk i upadł na ziemię.

Nikogo nie uderzył.

Dziwne.

Uczeń wyciągnął łapę w stronę są siedniego posłania. 

Pustka.

Może byli na wieczornym patrolu?
W końcu te miejsca należały do Miodowej Łapy i Pojedynczej Łapy, sądząc po zapachu.

Zwietrzałym zapachu, mówiąc dokładniej. Tak jakby nie było ich tu od wielu wschodów słońca.

Przecież to niemożliwe. Kiedy jeszcze późnym wieczorem poszedł spać, one tutaj były i wymieniały się jezykami przed snem.

Ciernista Łapa szybkim krokiem wyszedł z legowiska uczniów, może Kwiecisty Poranek gdzieś tu jest? W końcu była zastępczynią... i jego mentorką. Musiała wiedzieć, gdzie są inni uczniowie. Bo oczywiście nie tylko Miodowej Łapy i Pojedynczej Łapy nie było, wszyscy inni byli nieobecni. Oprócz jego samego. Czy to by było możliwe, że są po prostu na jakichś patrolach? Albo może treningach? W końcu jego też nauczycielka miała zabrać na nocne polowanie, to było dosyć przydatne gdyby był jakiś okres w którym klan potrzebowałby więcej zwierzyny. Niby wtedy już prawie wszystkie zwierzęta śpią, ale zawsze  warto spróbować.

Gdy zajrzał do legowiska wojowników, było puste. Kompletnie puste. Jedyne, co w nim zostało to strzępki mchu, pewnie z legowisk. 

W ciemności zamrugała do niego para jasnych oczu, niemalże białych.

- Kto ty? - Ciernista Łapa zjeżył się. Wyglądał jak kulka brązowego puchu. - Czarna Pręga?

- Zgaduj dalej. - wykrztusił z siebie tamten. Głos miał przyciszony, lekko zachrypnięty.

- Intruz!

Nieznajomy podszedł o kilka kroków bliżej do ucznia. 
Miał czarno-białe futro, właściwie to od strony pyska było czarne i przechodziło pręgami różnych kształtów w białe. 
Kot usiadł, owijając swój ogon wokół łap.
Brązowy kotek trzymał się od niego na bezpieczną odległość, nie spuszczał wzroku z jego pyska.

- Kim jesteś?

- Me imię to Srocza Paproć. Twoje to Ciernista Łapa, hm? - wojownik mruknął przyjacielsko. Chyba nie był zagrożeniem. - Pewnie zastanawiasz się, gdzie jest twój klan. Są na swoich miejscach. Ty też w tym momencie śpisz, Ciernista Łapo.

- Klan Gwiazdy? - w głosie ucznia było słyszalne zmieszanie. - Czego ode mnie chcecie?

- Chciałem ci coś przekazać. - duch podrapał się za uchem, po czym kontynuował. - Może to zabrzmieć głupio, ale...

Ciernistą Łapę przeszedł dreszcz ekscytacji. Klan Gwiazdy chce mu coś przekazać. To chyba pierwszy raz gdy Słoneczna Łapa nie był wybierany zamiast niego! Ta głupia kupa futra może mu tylko zazdrościć. Jak tylko się obudzi, powie mu co widział tej nocy.

(nieakt) Wschód (Wojownicy OC) | tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz