6.

20 3 4
                                    

- Niech wszystkie koty zdolne bezszelstnie przemierzać wrzosowisko zbiorą się pod Wietrzystą Skałą na zebranie Klanu!

Słońce świeciło rażącym, wręcz piekącym po oczach, światłem. Poranny przymrozek oszronił jednak wszystkie rośliny, wcale nie było ciepło, a powietrze było ostrzejsze niż zwykle.

Słoneczna Łapa usadowił się już pod ogromnym głazem. Ciernista Łapa siedział tuż obok niego, a po jego drugiej stronie przysiadł Złota Skóra. Pojedyncza Łapa była gdzieś dalej, z tyłu, prawdopodobnie przy Sowim Szponie, jej mentorce.

Minęło już pewnie 7 wschodów słońca, a on i jego brat nadal nie zdołali wybrać się do Księżycowej Jaskini. Uczniowie nigdy tam nie byli, ale Miętowy Liść powiedział mu, że tam medycy i liderzy rozmawiają z Klanem Gwiazdy. Przodkowie pewnie by się nie zezłościli, gdyby i uczniowie się tam znaleźli.

Wrzosowa Gwiazda rozsiadł się na płaskim szczycie Wietrzystej Skały, trząsł się z zimna niczym pieszczoch po zobaczeniu pierwszych kropli deszczu. Po stwierdzeniu, że zberało się już wystarczająco dużo członków, zaczął przemawiać.

- Jak wiecie, dokładnie dziewięc wschodów słońca temu straciliśmy naszą wierną zastępczynię, Kwiecisty Poranek.

Stary kocur spuścił na chwilę głowę, co powtórzyła po nim reszta klanu, i kontynuował.

- Jutro jest już pełnia Księżyca, co oznacza... - kaszlnął lekko. - Co oznacza, że dzisiaj muszę wybrać jej następcę.

Rudo-czarny uczeń siedział już przy Złotej Skórze. Mentor wpatrywał się we Wrzosową Gwiazdę, jakby czegoś wyczekiwał.

- Złota Skóro, jesteś doświadczonym wojownikiem, służyłeś Klanowi Burzy bez zarzutów przez całe swoje życie. Podejdź, proszę.

Jasnorudy kocur wstał powoli i udał się w kierunku Wietrzystej Skały. Wrzosowa Gwiazda zeskoczył niezgrabnie na piaszczysty grunt i schylił głowę przed wojownikiem.

- Klan Gwiazdy poparł moją decyzję już zeszłej nocy. - chrypiał lider. - Czy obiecujesz iść ścieżką gwiazd i uzupełnić pustkę na miejscu zastępcy?

Przez głowę Słonecznej Łapy zaczęły przebiegać podejrzenia. Co jeśli to Złota Skóra jest tym całym cieniem? Ale dlaczego Klan Gwiazdy wybrałby go w takim razie na następcę Kwiecistego Poranka?
A może Miętowy Liść i Wronia Łapa skłamali o otrzymaniu znaku?

Ale on nie ma czarnego futra.

Gdzie tu sens?

- Tak, obiecuję. - odparł Złota Skóra i także schylił głowę przed starym przywódcą.

Brązowy starzec wspiął się spowrotem na skałę i skinął Złotej Skórze, sygnalizująć, że ma usiąść na niższej półce.
Po odczekaniu chwili, Wrzosowa Gwiazda mówił dalej.

- Mamy w klanie także paru uczniów, którzy osiągnęli już odpowiedni wiek i, jak zostało mi oznajmione, opanowali umiejętności wymagane do zostania wojownikami. - Słoneczna Łapa skrobał pazurami o ziemię, słuchając słów kota. - Pojedyncza Łapo, Ciernista Łapo, Słoneczna Łapo, zasiądźcie proszę pod Wietrzystą Skałą.

Pojedyncza Łapa wyłoniła się spomiędzy członków klanu i od razu podeszła do Słonecznej Łapy. Troje uczniów usiadło posłusznie pod głazem.

- Słoneczna Łapo, twoim imieniem będzie Słoneczne Futro. Niech Klan Gwiazdy oświetla twoją drogę.

Wrzosowa Gwiazda wyszeptał coś jeszcze i przymknął oczy, czemu zawtórowała reszta klanu.


Ceremonia przeminęła niczym mrugnięcie oka. Pojedyncza Łapa otrzymała imię Pojedyncze Odbicie, Ciernista Łapa - Ciernisty Pazur.
Ale lider nie powtórzył tego gestu, nadając ich imiona, co Słonecznemu Futru wydawało się dziwne.

"Za dużo dzieje się naraz" mówił sobie w myślach wojownik, przycupnięty na samym środku obozu.

Musiał odbyć czuwanie razem z Pojedynczym Odbiciem i Ciernistym Pazurem.

"Trzeba milczeć i nie spać całą noc..."

Słoneczne Futro przysnął na "chwilę", po czym ocknął się.

Było teraz jeszcze ciemniej niż przedtem.
Kocur poczuł na swojej głowie przeszywające zimno. Był cały w śniegu! Pada śnieg!
Zdenerwowany, fuknął i otrzepał się delikatnie.

Przed nim, jakby z nikąd, pojawiła się para bladoniebieskich oczu. Znajomych oczu.

- Witaj, Słoneczne Futro. - mruknął sztucznie przyjaznym tonem, w jego głosie można było wyczuć nutkę... agresji? - Wydaje mi się, że chciałbyś pogadać z Klanem Gwiazdy.

W odpowiedzi na te słowa wojownik spuścił wzrok. Nie mógł mu odpowiedzieć.

Duch uśmiechnął się dziwnie.

- Wiem, że nie możesz mówić. Odbywasz czuwanie.

Gdzieś poza obozem można było usłyszeć szelest poruszanych przez wiatr liści drzew.
Śnieżynki przenikały przez ciało Sroczej Paproci tak, jakby go tutaj w ogóle nie było.

- Sugeruję ci, żebyś zawiadomił Wrzosową Gwiazdę o swoich podejrzeniach co do Czarnej Pręgi. Proszę, nie idź do Księżycowej Jaskini. To daleko, zresztą musielibyście przejść przez drogę grzmotu.

Słoneczne Futro położył po sobie uszy.
Zmarły kot nawet nie dał mu powiedzieć, dlaczego właściwie chcą się tam wybrać. Ciernisty Pazur powiedział mu zeszłego dnia, że chciałby porozmawiać z Kwiecistym Porankiem, w końcu to ją prawdopodobnie zamordował ich ojciec! Co Srocza Paproć sobie myśli?

Już chciał mu coś odpowiedzieć, ale gdy podniósł głowę, zjawy już nie było na swoim dawnym miejscu. W twarz zawiał mu tylko zimny podmuch wiatru.

Nie pozostało mu już nic oprócz wydrapywania dołka w ziemi dopóki gdzieś na horyzoncie pojawi się słońce.
Wojownik westchnął i położył pysk na swoich łapach.

(nieakt) Wschód (Wojownicy OC) | tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz