10.

17 2 13
                                    

Dzisiejszej nocy była Pełnia Księżyca. Oznaczało to, żę wszystkie klany spotkają się na Świetlistej Wyspie, aby posłuchać przemówień liderów i pogadać z członkami innych klanów.
To byłoby drugie Zgromadzenie, w którym uczestniczyłby Słoneczne Futro.

Nie lubił zgromadzeń. Za dużo oczu się na niego patrzyło, nie podobało mu się to ani trochę. Mógłby w tym czasie samotnie popolować.
Sama wyspa była jednak piękna. Wszędzie, przynajmniej w porze zielonych liści, rosły wrzosy i inne małe kwiatki, a drzewo, z którego przemawiali przywódcy klanów było obsypane białymi kwiatkami, a około księżyc przed porą spadających liści, rosły na nim wiśnie. Tak przynajmniej mu powiedział Trawiasta Burza.


Wieczorem Wrzosowa Gwiazda, jak zawsze, zwołał zebranie klanu, żeby wybrać koty idące na zgromadzenie.
Ktoś w końcu musiał zostać, przynajmniej kilkoro członków. Nikt nie wie, kiedy ktoś zaatakuje obóz. Przyda się w takiej sytuacji jakaś obrona.

Słoneczne Futro po usłyszeniu zawołania Wrzosowej Gwiazdy usadowił się obok Pojedynczego Odbicia i Ciernistego Pazura, który chyba nadal był na niego obrażony po tej rozmowie wczorajszego ranka, bo odsuwał się cały czas i omijał wzrok brata.

- Witaj, Klanie Burzy. - zaczał z uśmiechem Wrzosowa Gwiazda i kaszlnął dudniąco. - Dzisiejszej nocy odbędzie się Zgromadzenie. Muszę więc wybrać koty, które ze mną i Złotą Pręgą się tam wybiorą.

Przywódca podrapał się pospiesznie za uchem i spojrzał w ledwie jeszcze widoczne na nocnym niebie gwiazdy.

- Hm... - mruknął przed kontynuowaniem przemowy. - Miętowy Liściu, na te Zgromadzenie niech Wronia Łapa zostanie w obozie. Robi się coraz zimniej, zresztą tak będzie bezpiecznie. Czarna Pręgo... - Słoneczne Futro wzdrygnął się na dźwięk tego imienia. - ... Sowi Szponie, Deszczowa Mgło, Pojedyncze Odbicie i Słoneczne Futro, wy idziecie z nami.

Pojedyncze Odbicie szturchnęła przyjaciela w bok zawadiacko. W jej oczach jakby błysnęło zadowolenie. Nareszcie będą razem na Zgromadzeniu!
Ciernisty Pazur zato mruknął z niezadowoleniem. W końcu nie został wybrany.

- No, dobrze... - Wrzosowa Gwiazda znów zaniósł się kaszlem. - Musimy się streszczać. Koniec zebrania. Wszyscy, którzy nie zostali wybrani, kontynuujcie swoje obowiązki, a reszta niech idzie za mną, Miętowym Liściem i Złotą Skórą.

Lider zeskoczył z płaskiego wierzchołka Wietrzystej Skały i o mało nie wywrócił się przy lądowaniu. Słoneczne Futro wstał i zaczął podążać za resztą grupki w stronę wyjścia.


                                                              ⊞⊞⊞


Klan Burzy dotarł pod ścieżkę z kamieni w rzece, prowadzącą na brzeg Świetlistej Wyspy.
Już stąd Słoneczne Futro zauważył, że z wszystkich drzewek, które rosły dookoła krawędzi tego miejsca, opadły już liście. Wyglądały jak pozlepiane, uschnięte igiełki świerku lub sosny.

- Chodź tu, Słoneczne Futro, ty chodź za mną. - zawołał go Złota Skóra i wskoczył na pierwszy kamień. Łapa trochę ześlizgnęła mu się, bo głaz okazał się mokry. 

Wojownik poczekał, aż jego były mentor skoczy na kolejny kamień, żeby on mógł stanąć na tym pierwszym. Za nim podążył Wrzosowa Gwiazda, za Wrzosową Gwiazdą Miętowy Liść i tak dalej...
Na wyspie oprócz nich był tylko Klan Sosny. Klan Liścia najwidoczniej jeszcze nie dotarł.
Koty z Klanu Sosny patrzyły na nich nieprzyjaźnie. Słoneczne Futro czuł na swojej skórze ich palący wzrok.
Zapowiadało się na sprzeczkę.
Klan Sosny podobno na każdym zgromadzeniu oskarżał kogoś o kradzież ich zdobyczy. Tak mówił mu Złota Skóra.
Nie było ich jednak jakoś wiele. Na czoło grupki wyszła kremowa kotka o rozczochranym, dłuższym, brązowym futrze na głowie, jakby grzywie. Za nią stał znany mu już Lisi Skok, zastępca przywódcy, i dwie czarne kotki - jedna mniejsza, druga większa. Przy nich stał ciemnoszary kot z białą plamą na piersi i druga ciemnoszara, prawie czarna kotka.

(nieakt) Wschód (Wojownicy OC) | tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz