Piwnica Cz. 2

28 2 0
                                    

Postradałam zmysły... Trzeba było lepiej się odżywiać i nie palic świeczek z szałwią..dobra, to pewnie tylko zmęczenie. Napiję się i po krzyku.

- Znowu słyszałam ten głos co wtedy w Japonii. - Zatrzymałam Tygrysa na korytarzu. Niestety moje ciało znowu się mnie nie posłuchało i zrobiło to przy całej drużynie.

- O czym ty mówisz Amel? - spytał Rasta.

Tygrys szybko im wytłumaczył o co chodzi a ja tymczasem wypiłam połowę mojego bidona. Kapitan zabrał mnie do lekarki, aby sprawdzić czy wszystko ze mną okej. Te zbadała mnie i stwierdziła, że jestem zdrowa. Podobnie jak ja uznała te głosy za wynik przemęczenia. Znaczył tak mówił mój rozsądek. Demony pisarskie krzyczały "WRESZCIE MAMY FANTASY W REALU".
Czasami chciałabym, aby mój umysł choć na chwilę całkowicie się wyłączył i spokojnie obejrzał film. Lecz nie, on musi wymyślać! Jak jakiś katolik mi tu zaraz powie, że to dar boży i powinnam nim wychwalać Boga, to przysięgam, że wsadzę mu w otwór włócznie a potem dostanie świecznikiem. Niech się sam męczy.

***
Uu... A to co? Kasa z apartheidu. Chyba nie da się sprzedać. Ale ładnie by wyglądały jako zakładki do starych książek, ktore znalazł mój wuj - kuzyn babci. Od strony ojca.. W ogóle ta rodzina jest popaprana. Jedna ciocia w wojsku, jej ojciec nienormalny psychicznie (też niedoszły historyk...), drugi wujek chodzi z wykrywaczem metali, co jest u nas nielegalne... I co się dziwić memu losowi, skoro takich mam przodków?

- Już rozumiem, czemu Trener kazał nma się przebrać.. To miejsce jest pełne kurzu! Trzeba by tu wezwać archeologów! - krzyczał ElMatador.

- W sumie racja.. Można by tym wypełnić nie jedno muzeum - zgodził się Shaker. - Amel, nie masz może kontaktów z kimś z Oksfordu?

- W sumie.. Znam kogoś, kto pracował w muzeum Historii Naturalnej, ale to im się nie przyda. Trzeba poszukać u nas.

- To tu jest jakieś muzeum z dinozaurami? - spytał Hiszpan.

- Ci chodzi chyba o paleontologów, Matadorze. My się tym nie zajmujemy.

Głupek...

- Ej, patrzcie na to! - zawołał North.

Podbiegłam do niego ile sił w nogach.
Nie miałam zamiaru opuścić żadnej starej perełki..

- To wygląda jak nasz Dziennik Szkoleniowy.

- Tylko bez herbu..

Moi przyjaciele z drużyny odsunęli się tak, abym mogła zobaczyć co znaleźli w starym pudle na jednym z regali. Dobrze wiedzieli, że większości sięgam ledwo do pachy..

Książka miała twardą, brązową okładkę i srebrne zdobienia na rogach. Spomiędzy stron zwisała długa, czerwona wstążka. Była cała w kurzu, ale North zdmuchnal osad. Niestety w moją stronę i zaczęłam lekko się.. Dławić?

- Sorki siora... - mruknął Australijczyk.

Otworzył księgę. Od razu uderzył mnie charakter pisma. Łudząco podobny do mojego, Shakera i naszego ojca.

- Po jakiemu to w ogóle jest?

- Mogę zobaczyć? - Wyciągnęłam rękę.

Kiedy tylko jej dotknęłam, serce zaczęło mi walić a coś w środku się budzić. Jakby jakiś starożytny ogień..

Angielski... Pismo rzeczywiście jak moje.podpis. Gdzie jest jakiś podpis właściciela??

Przewertowalam szybko strony. Z tyłu okładki napisane było: "Saba Denakala....".

Moje ciało osunęło się w tył. Gdy nie chłopcy, zemdlała upadłabym na ziemię.

- Muszę coś załatwić... Zaraz wrócę wam pomóc z resztą..

Wyszłam a raczej wybiegłam z piwnicy. Klatką schodową "A" trafiłam na pierwsze, potem drugie piętro.
Wpadłam do biura Szefa.

Au!

Ból w podbrzuszu zatrzymał mnie w miejscu. Przez chwilę nie mogłam oddychać. Kiedy jednak w końcu oderwałam się od człowieka na którego wpadłam, było tylko gorzej.
Przełknęłam ślinę.

Przede mną stał nie kto inny jka Vince Mashona.

 Dziewczyna Z Numerem 11Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz