𝐫𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟖 (𝐦𝐚𝐫𝐚𝐭𝐨𝐧 𝟑/?)

163 15 13
                                    

Rozdział niesprawdzony

=========================

 Tydzień po pamiętnych wagarach Chuuyi i Atsushiego wydarzyło się coś niecodziennego. Mianowicie Dazai razem z Akutagawą długą przerwę spędzali w toaletowej kabinie w dość...  interesujący sposób. Dwójka chłopaków należała do takich mądrych, że żaden z nich nie użył zamka przy zamykaniu kabiny. W tym samym czasie niczego niespodziewający się Nakahara wszedł do łazienki. Nie słysząc żadnych dźwięków dochodzących z kabiny - otworzył ją. Gdy zobaczył, co się w niej dzieje, stanął jak wryty. Po chwili jednak się otrząsnął i odezwał:

-Dazai? Co ty kurwa robisz?! - spytał rudowłosy, w dalszym ciągu będąc w szoku.

-Że jaaa? Niiic~ - odpowiedział brązowooki, którego cały nos był w pewnym białym proszku.

 Zszokowany i zmieszany jednocześnie Chuuya, spojrzał na Akutagawę, po czym po raz kolejny odezwał się:

-Ryu... ty też? - początkowo zwrócił się tylko do czarnowłosego. Kolejną jednak wypowiedź skierował do obydwu z nich:

-Serio wciągacie kokainę w szkolnym kiblu? - jego zmieszanie było bardzo dobrze słyszalne.

-Ale, że kokainę? My? No coś tyy~ - tym razem głos zabrał uśmiechnięty od ucha Akutagawa. Faktycznie, jego uśmiech był bardzo rzadki, jednak Nakahara w tym momencie nie przejął się tym faktem.

-Ja pierdolę... - wymamrotał niebieskooki. -Wy naprawdę jesteście pojebani... Na przyszłość chociaż zamknijcie kabinę - powiedział zdegustowany rudowłosy.

-Dobrze tato - delikatnie zaśmiał się Ryuunosuke.

-Spierdalaj - Chuuya zrobił to co umiał najlepiej, czyli wysyczał, po czym trzasnął drzwiami od kabiny i skierował się w kierunku wyjścia z łazienki.

-Złość piękności szkodzi Chu Chu~ - usłyszał jeszcze te słowa wypowiadane przez Osamu. Ten nic już nie odpowiedział, po prostu wyszedł z łazienki.

 Po niespełna dziesięciu minutach od całego zajścia, rudowłosy siedział pod jednym z drzew znajdujących się przed szkołą. Czekał na Atsushiego, jednak jego spokój został zmącony przez naćpanego Osamu, który zjawił się obok niego.

-Rudyy~ Ruudzik~ Chuu Chuu~ - mówił szatyn stojący nad Chuuyą.

-Czego chcesz głupia makrelo? - zapytał podirytowany rudowłosy.

-Ale czemu jesteś taki niemiły? - spytał smutny brązowooki.

-Nic ci do tego - powiedział Nakahara z lekkim uśmiechem.

-No ejjjj, nie bądź taki! - na twarzy Dazaia dalej wymalowany był smutek. Chuuya widząc wyraz twarzy starszego chłopaka cicho się zaśmiał

-Może się jeszcze popłaczesz, co? - żartobliwie spytał posiadacz niebieskich jak morze oczu.

-Czemu jesteś taki nie miłyyy~? - dopytywał Osamu.

-Może dlatego, że jesteś głupią makrelą? Z resztą mógłbyś łaskawie stąd odejść? - spytał zirytowany rudowłosy.

-Po pierwsze: wcale nie jestem makrelą! Po drugie: Nie, nie, nie i jeszcze raz NIE! Będę tu siedział dopóki mnie nie przeprosisz - powiedział zakładając ręce na klatce piersiowej.

-Rób jak chcesz, twój wybór - mruknął znudzony Chuuya.

-A żebyś wiedział, że będę tu siedzieć - powiedział Dazai niczym naburmuszone dziecko, poo czym usiadł obok młodszego.

 Praktycznie cała pozostała część przerwy minęła młodemu Nakaharze na powstrzymywaniu się przed uderzeniem Osamu. Gdy w pewnym momencie brunet powiedział, że Chuuya może go już przeprosić, jeśli nie chce, żeby ten za nim poszedł. Gdy rudowłosy to usłyszał, podniósł się i zaczął biec najszybciej jak potrafił, byle tylko jak on to stwierdził "ta durna makrela go nie dopadła".

=========================

proszę o wybaczenie za obsówę czasową


zaakceptuj mnie.../highschool soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz