Rozdział niesprawdzony
=========================
Tydzień po pamiętnych wagarach Chuuyi i Atsushiego wydarzyło się coś niecodziennego. Mianowicie Dazai razem z Akutagawą długą przerwę spędzali w toaletowej kabinie w dość... interesujący sposób. Dwójka chłopaków należała do takich mądrych, że żaden z nich nie użył zamka przy zamykaniu kabiny. W tym samym czasie niczego niespodziewający się Nakahara wszedł do łazienki. Nie słysząc żadnych dźwięków dochodzących z kabiny - otworzył ją. Gdy zobaczył, co się w niej dzieje, stanął jak wryty. Po chwili jednak się otrząsnął i odezwał:
-Dazai? Co ty kurwa robisz?! - spytał rudowłosy, w dalszym ciągu będąc w szoku.
-Że jaaa? Niiic~ - odpowiedział brązowooki, którego cały nos był w pewnym białym proszku.
Zszokowany i zmieszany jednocześnie Chuuya, spojrzał na Akutagawę, po czym po raz kolejny odezwał się:
-Ryu... ty też? - początkowo zwrócił się tylko do czarnowłosego. Kolejną jednak wypowiedź skierował do obydwu z nich:
-Serio wciągacie kokainę w szkolnym kiblu? - jego zmieszanie było bardzo dobrze słyszalne.
-Ale, że kokainę? My? No coś tyy~ - tym razem głos zabrał uśmiechnięty od ucha Akutagawa. Faktycznie, jego uśmiech był bardzo rzadki, jednak Nakahara w tym momencie nie przejął się tym faktem.
-Ja pierdolę... - wymamrotał niebieskooki. -Wy naprawdę jesteście pojebani... Na przyszłość chociaż zamknijcie kabinę - powiedział zdegustowany rudowłosy.
-Dobrze tato - delikatnie zaśmiał się Ryuunosuke.
-Spierdalaj - Chuuya zrobił to co umiał najlepiej, czyli wysyczał, po czym trzasnął drzwiami od kabiny i skierował się w kierunku wyjścia z łazienki.
-Złość piękności szkodzi Chu Chu~ - usłyszał jeszcze te słowa wypowiadane przez Osamu. Ten nic już nie odpowiedział, po prostu wyszedł z łazienki.
Po niespełna dziesięciu minutach od całego zajścia, rudowłosy siedział pod jednym z drzew znajdujących się przed szkołą. Czekał na Atsushiego, jednak jego spokój został zmącony przez naćpanego Osamu, który zjawił się obok niego.
-Rudyy~ Ruudzik~ Chuu Chuu~ - mówił szatyn stojący nad Chuuyą.
-Czego chcesz głupia makrelo? - zapytał podirytowany rudowłosy.
-Ale czemu jesteś taki niemiły? - spytał smutny brązowooki.
-Nic ci do tego - powiedział Nakahara z lekkim uśmiechem.
-No ejjjj, nie bądź taki! - na twarzy Dazaia dalej wymalowany był smutek. Chuuya widząc wyraz twarzy starszego chłopaka cicho się zaśmiał
-Może się jeszcze popłaczesz, co? - żartobliwie spytał posiadacz niebieskich jak morze oczu.
-Czemu jesteś taki nie miłyyy~? - dopytywał Osamu.
-Może dlatego, że jesteś głupią makrelą? Z resztą mógłbyś łaskawie stąd odejść? - spytał zirytowany rudowłosy.
-Po pierwsze: wcale nie jestem makrelą! Po drugie: Nie, nie, nie i jeszcze raz NIE! Będę tu siedział dopóki mnie nie przeprosisz - powiedział zakładając ręce na klatce piersiowej.
-Rób jak chcesz, twój wybór - mruknął znudzony Chuuya.
-A żebyś wiedział, że będę tu siedzieć - powiedział Dazai niczym naburmuszone dziecko, poo czym usiadł obok młodszego.
Praktycznie cała pozostała część przerwy minęła młodemu Nakaharze na powstrzymywaniu się przed uderzeniem Osamu. Gdy w pewnym momencie brunet powiedział, że Chuuya może go już przeprosić, jeśli nie chce, żeby ten za nim poszedł. Gdy rudowłosy to usłyszał, podniósł się i zaczął biec najszybciej jak potrafił, byle tylko jak on to stwierdził "ta durna makrela go nie dopadła".
=========================
proszę o wybaczenie za obsówę czasową
CZYTASZ
zaakceptuj mnie.../highschool soukoku
FanficCo by się stało, gdyby pewien rudzielec miał zamieszkać z jednym ze swoich wrogów? soukoku w szkole :) Książka tworzona jest z użytkownikiem @Ojciec_Chujomyza