𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟏𝟑

142 15 10
                                    

(rozdział niesprawdzony)

=================================

Jak już wiadomo, nadzieja jest matką głupich, o czym Chuuya przekonał się dzisiaj bardzo dobrze. Jego cicha nadzieja na spokój do końca dnia została brutalnie zburzona na tej samej lekcji, na której się pojawiła. Sigma przez całą lekcje rzucał w rudowłosego papierami, raz na jakiś czas obdarowując go rozmaitymi wyzwiskami. Na kartkach, którymi w niego rzucano, oczywiście też ich nie zabrakło. Ten fakt tylko irytował Nakaharę, jednak słysząc czasem cichy śmiech Dazaia, zrobiło mu się nie wiedzieć czemu przykro. Przecież to tylko głupia makrela, nikt więcej. A więc czemu odczuwał pewnego rodzaju smutek? Nie był w stanie tego zrozumieć. W momencie, w którym zadzwonił upragniony przez niego dzwonek, wrzucił niechlujnie podręcznik razem z zeszytem zeszyt do plecaka, a następnie zasunął go i szybkim krokiem skierował się do wyjścia. Miał dosyć i wiedział, że dłużej już nie wysiedzi w tym miejscu. Nie, gdy Sigma uprzykrza mu życie razem z podśmiechującym się u jego boku Dazaiem. Wychodząc ze szkoły szybkim i nerwowym krokiem, starał się rozplątać swoje słuchawki, które jeszcze jakimś cudem działały.  Gdy w końcu udało mu się to zrobić, włożył je do uszu i od razu włączył muzykę. Po chwili jego krok przestał być taki nerwowy, a on sam stał się spokojniejszy. Idąc spokojnie, wciągnięty przez muzykę dobiegającą do jego uszu, w końcu mógł na chwilę odpocząć od codzienności. Niestety, chwilowy spokój został zburzony przez pociągnięcie za plecak, co zakończyło się upadkiem Nakahary. Zdezorientowany chłopak zamrugał parę razy, a gdy dotarło do niego, że właśnie siedzi na chodniku, wstał prędko i odwrócił się w kierunku osoby, która go pociągnęła. Beż żadnych niespodzianek, był to Sigma.

-Czego chcesz? - zapytał zirytowany Chuuya. Miał już dosyć patrzenia na swojego rówieśnika, który usilnie uprzykrzał mu życie.

-Nie twoja sprawa, idziesz ze mną - odpowiedział Sigma, łapiąc rudowłosego za ramię, po czym zaczął prowadzić chłopaka w nieznanym Nakaharze kierunku. Chuuya starał się wyrwać z uścisku chłopaka, jednak bezskutecznie. Czuł, jakby nagle puściły go wszystkie siły, których na co dzień miał dużo. Z czasem postanowił odpuścić i dać się prowadzić. Nie było to w jego stylu, jednak wolał nie marnować sił na stawianie daremnego oporu. Po dłuższej chwili podążania za Sigmą, dwójka chłopaków znalazła się za jakimś budynkiem, który znajdował się raczej dosyć daleko za terenem szkoły. Tak przynajmniej wydawało się rudowłosemu. W tamtym momencie ich wędrówka się zakończyła, a Sigma popchnął chłopaka na ścianę tak, że ten odbił się od niej plecami.

-Wiesz dlaczego tu jesteśmy? - zapytał Sigma, niespiesznie zbliżając się do Chuuyi.

-Nie? Skąd mam wiedzieć, skoro przyprowadziłeś mnie tu bez żadnych wyjaśnień? - odpowiedział rudowłosy, unosząc brwi ku górze.

-Chcę przypomnieć ci parę kwestii... - długowłosy odchrząknął - Między innymi to, że jesteś paskudny. Te rude kłaki wyglądają tak źle, że nie wiedziałem, że tak się da. Twoja sylwetka również pozostawia wiele do życzenia - słowa te wypowiadał z czystym obrzydzeniem. 

Rudowłosy był na tyle zszokowany, że nie był w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. Obserwował tylko Sigmę, który obecnie kucnął przed nim.

-To za przeciąganie MOJEGO chłopaka na swoją stronę - powiedział, specjalnie podkreślając słowo "mojego", po czym wymierzył Chuuyi policzek. Sigma włożył w uderzenie całą swoją siłę, więc głowa Nakahary przekręciła się w bok, a na policzku zaczął ukazywać się ślad. W dalszym ciągu milczał. Nie wiedział, co miałby w ogóle powiedzieć, więc postanowił nie mówić nic. 

-Mam nadzieję, że pokazałem ci twoją prawdziwą wartość - powiedział Sigma, śmiejąc się perliście, po czym wstał i spojrzał na rudowłosego z góry. 

-Jesteś okrutny... - powiedział cicho Chuuya po dłuższej chwili ciszy.

-Może i okrutny, ale w porównaniu do ciebie ładny - stwierdził z wrednym uśmiechem, po czym odwrócił się i zaczął iść. -Mam nadzieję, że dałem ci nauczkę na przyszłość - rzucił na odchodne, znikając po chwili za budynkiem.

Chuuya siedział jeszcze przez chwilę pod ścianą, po czym podniósł się i zabrał plecak, po czym niespiesznie ruszył. Miał nadzieję, że idzie dobrze, ponieważ zbytnio nie kojarzył miejsca w którym się znajdował jednak gdy po dłuższej chwili zobaczył budynek szkoły, odetchnął z ulgą. Wyjął po drodze swój zbity telefon w celu sprawdzenia godziny. Jego klasa niedawno skończyła lekcje, więc nie musiał się już martwić tym, że jakiś nauczyciel go zobaczy. 

 Gdy w końcu dostał się do budynku internatu, czmychnął do swojego pokoju jak najszybciej. Nie uśmiechało mu się spotkanie kogokolwiek. Miał też cichą nadzieję na to, że w pokoju nie będzie Dazaia. Najwidoczniej Chuuyi nie dotarło jeszcze, że nadzieja jest matką głupich. Wkładając klucz do zamka i próbując nim przekręcić, wiedział już, że Osamu jednak jest w ich pokoju. Otworzył drzwi najciszej jak umiał, jednak przy ich zamykaniu, te zaskrzypiały. Przeklęte drzwi... pomyślał. Pomimo tego, że na uszach Osamu znajdowały się słuchawki, odwrócił się, więc zapewne musiał - na nieszczęście Chuuyi - usłyszeć skrzypienie drzwi. Zdjął słuchawki z głowy i spojrzał na Nakaharę, którego policzek całym czasem był czerwony, a jego włosy były całe roztrzepane, do czego przecież ten nigdy nie chciał dopuścić.

-Wszystko w porządku? - zapytał Dazai, który brzmiał na... zmartwionego? To była pierwsza myśl Chuuyi, jednak prędko odsunął ją od siebie. Przecież nie było możliwości, żeby brunet się o niego martwił.

-Tak - burknął, ściągając plecak i rzucając go w kąt. Nie miał on najmniejszej ochoty na jakiekolwiek rozmowy co było bardzo dobrze słychać, jednak Osamu zignorował ten fakt.

-Na pewno? - dopytywał, nie wierząc zbytnio słowu rudego.

-Na pewno. Możesz zostawić mnie łaskawie w spokoju? - Chuuya prawie że warknął, po czym zmęczony rzucił się na łóżko. Nie przejmował się tym, że znajdował się w niezbyt wygodnych do spania ubraniach.

-Człowiek chce dobrze a ty od razu wyskakujesz na niego z zębami? Wstydziłbyś się - stwierdził Osamu, odwracając się z powrotem w kierunku biurka.

Dazai nie otrzymał już odpowiedzi. Przeciążony wydarzeniami dnia dzisiejszego Chuuya usnął w momencie zbliżenia jego głowy opatulonej rudymi lokami z poduszką...

=================

Witam w kolejnym rozdziale.

Z góry pragnę powiedzieć, że postaram się w najbliższym czasie napisać jeszcze jeden rozdział, jednak jeżeli mi się nie uda to kolejny rozdział pojawi się dopiero w drugiej połowie miesiąca. Planuję również przeprowadzić korektę starszych rozdziałów, co nastąpi w najbliższym czasie. Nie pogardzę również opinią całej książki bądź tego rozdziału. Z mojej strony to wszystko jak na razie, do następnego.

zaakceptuj mnie.../highschool soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz