𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟏𝟐

125 13 8
                                    

Po lekcji wf-u Chuuya, ciągle zdziwiony decyzją nauczyciela, skierował się do szatni razem z resztą klasy. Przebierając się, zaczął rozmyślać o zbliżających się zawodach. Jego głowę zaczęła wypełniać myśl, czy ten w ogóle podoła, jednak szybko je odgonił kolejną myślą, tym razem taką, że w końcu nauczyciel nie wybrał go bez powodu. W momencie, w którym rudowłosy zmieniał koszulkę, do jego uszu dotarły słowa Sigmy:

-Przytyło ci się. Czyż nie mam racji, Chuuya?

Nakahara zignorował słowa chłopaka pomimo, że te go w pewnym stopniu zabolały. Waga chłopaka w żadnym stopniu nie urosła, więc nie rozumiał po co długowłosy to mówił. Długo jednak nad tym nie rozmyślając, przebrał się do końca, a następnie wyszedł z plecakiem zarzuconym na ramię z szatni. Szybkim chodem zaczął zmierzać w kierunku sali, w której miała być następna lekcja. Co jak co, jednak nie uśmiechało mu się spóźnienie w środku lekcji. Gdy po dostaniu się na trzecie piętro znalazł się pod klasą, wyjął telefon i sprawdził godzinę. Do lekcji zostały dwie minuty. W oczekiwaniu na dzwonek, Chuuya zaczął przeglądać media społecznościowe w celu zabicia czasu. Po chwili jednak jego telefon został mu wytrącony, przez co urządzenie upadło na szkolną posadzkę.

-Ups? Coś ci chyba wypadło - do uszu chłopaka dotarł dobrze znany mu już głos. Po chwili wbijania wzroku w leżący przedmiot, spojrzał  na sprawce położenia jego telefonu. Bez żadnej niespodzianki, był to Sigma. Zaskoczeniem jednak było to, że u jego boku stał Dazai z bliżej nieokreślonym wyrazem twarzy. Rudowłosy starał się jeszcze przez chwilę odgadnąć emocje chłopaka jednak gdy stwierdził, że jest to niewykonalne, spojrzał ponownie na Sigmę. Miał mu już coś powiedzieć, jednak w tym momencie zadzwonił dzwonek. Rudowłosy zgarnął więc tylko urządzenie z podłogi i szybkim krokiem wszedł do klasy. Po drodze ocenił jeszcze straty: telefon działał, jednak na ekranie znajdowało się pokaźne pęknięcie. Wiedział, że to będzie go ono irytować, ale w tym momencie liczył się tylko fakt, że telefon działał. Po krótkim oglądzie schował telefon do plecaka, w tym samym czasie zajmując miejsce w jednej z ławek, wybierając standardowo miejsce obok Atsushiego. Cieszył się, że jego przyjaciel nie widział zajścia na korytarzu. Gdyby tak było, to zapewne rudowłosy musiałby tłumaczyć mu o co chodziło, a ten nie miał obecnie najmniejszej ochoty na jakiekolwiek rozmowy. W tym momencie Chuuya  miał po prostu dosyć i chciał przetrwać dzisiejszy dzień do końca, żeby móc później zakopać się pod kołdrą w swoim łóżku w akademiku. Czuł, że przetrwanie to ciężkie, jednak miał cichą nadzieję, że będzie dobrze. Nadzieja jest jednak matką głupich, czyż nie?

=========================================

Tęsknił ktoś?

zaakceptuj mnie.../highschool soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz