6. Wyprawa w góry

60 6 20
                                    

Sanemi i Tomioka pod naciskiem przełożonego ruszyła czym prędzej w stronę gór.

T- Nie wiem czy ta przygoda się dobrze skończy.
S- Obawiasz się czegoś?
T- Przed nami długa droga przez prawdziwe lodowe piekło.
S- Nie bój się damy radę.
T- Oby.
S- Tomioka wiesz chciałem o czymś z tobą pogadać.
T- O czym?
S- Może chciałbyś ze mną...
G- Halo słychać mnie?
S- Rozpierdolę ten komunikator.
T- Co?
S- Nic nic.
T- Co dla nas masz?
G- Demon ten znany jest pod przykrywką książę lodu lepiej znanym jako „L" nie znam dokładnej przyczyny zmiany w demona o to już sami musicie zapytać jeśli was to ciekawi.
T- Zrozumiałem.
G- A i uważajcie na zboczach gór czasem śnieg może wam się zsunąć spod nóg.
S- Wszystko rozumiemy.
G- Uważajcie na siebie.
T- Bez odbioru.
S- Czesam jest mega irytujący.
T- Nie da się zaprzeczyć.
S- Więc może...
T- Czekaj... Czujesz?
S- Co?
T- Wkraczamy w lodową strefę.
S- Chyba powinniśmy się ubrać.
T- Ty mi to mówisz?
S- Ja nie potrzebuje ciepła.
T- No tak lodowate serce.
S- Czy to coś złego?
T- Nie, skąd.
S- Lepiej uważać.

Chłopcy szli przez zaspy śniegu.

T- Jesteśmy, lodowa kraina Nordmaru.
S- Gówna siedzibą L.
T- Lepiej uważać mogą tu być jakieś pułapki.
S- Mhm...
T- Patrz jakieś dziecko.

Obok nich pojawił się jakiś chłopiec wędrujący w zamieci bez koszulki.

T- Mały nie jest ci zimno?
???- Trzeba iść przed siebie.
S- Halo...

Po chwili zniknął.

S- Co to było duch?
T- Nie, projekcja morfotyczna.
S- Jaka?
T- Przedstawia wspomnienia osób którzy tu wkroczyli.
S- Czyli... Ten chłopak...
T- Tak musi gdzieś tu być.
S- Martwy?
T- To też bardzo możliwe.
S- I mamy go teraz szukać?
T- Nie wiem, ale zaraz się dowiem.

Tomioka zadzwonił do mistrza.

G- Halo? W czym mogę pomóc?
T- Jesteśmy w drodzę do demona jednak na naszej drodze pojawiły się wspomnienia jakiegoś chłopca czy mamy to zbadać?
G- On może już nie żyć.
T- Zdajemy sobie sprawę.
G- Macie moja zgodę jeśli dacie radę wytrzymać zimno.
T- Dziękujemy, bez odbioru.
S- Przed nami spory kawał może ogrzejemy się w tamtej jaskini?
T- Nie widzę przeszkód.

Chłopcy weszli do wnętrza jaskini i rozpalili ognisko.

T- Straszne miejsce zaraz mi palce zamarzną.
S- Yhm...

Sanemi zdjął swój plasz i okrył nim Tomiokę.

T- Tobie nie jest zimno?
S- Nie.
T- To może chociaż.

Tomioka trochę przysunął się do Sanemiego.

S- Tak ci zimno?
T- Ekhm wybacz.
S- Nie nie...

Sanemi objął Tomiokę jedną ręką a ten położył głowę na jego ramieniu.

T- Wybacz Sanemi.
S- Za co?
T- Co to za zabójca demonów który boi się trochę zimna.
S- Dla mnie jesteś najlepszy.
T- Mówisz tak żeby mi było miło.
S- Ehehe to też.
T-Chyba coś kombinujesz.
S- Skąd ten wniosek?
T- Widzę w twoich oczach.
S- Hmm a może po prostu się o ciebie martwię.
T- Taaak mówisz o tym samym nudnym wiecznie nadętym filarze?
S- To było przed tym jak cię poznałem.
T- Pracujemy od niedawna.
S- Cóż z tego?
T- Chyba nic.
S- Teraz leżysz mi na ramieniu i normalnie ze mną rozmawiasz.
T- Ale spokojnie nie uderzyłem się w głowę.
S- Tak też myślałem.
T- Wiesz sanemi...
S- Hmm?
T- Zawsze stałeś w mojej obronie i dbałeś o mnie mimo złośliwości... Chciałeś mi coś przez to powiedzieć?
S- W zasadzie tak...

Sanemi chwycił rękę Tomioki.

S- Ile to już trwa Tomioka? 2 lata? Co chwilę wyzywamy się czy droczymy bo coś nas do siebie ciągnie a ja nadal nie mam pewności czy to prawdziwe uczucie czy tylko igraszki zakochanych w sobie nastolatków.
T- Kiedyś może i to faktycznie było dziecinne zauroczenie, ale wiesz kiedy się zmieniło?
S- Hmm?
T- Jak przyszedłeś mnie pocieszyć wtedy w pokoju.
S- Aaaa tak, pierwszy raz zauważyłem że zacząłeś na poważnie brać moje dogryzanie.
T- Zapomniałem Ci wtedy powiedzieć.
S- Co?
T- Że tak na prawdę cie kocham.
S- Ahm... Po tylu latach?
T- Nie miałem odwagi a ty nie byłeś mną zainteresowany.
S- Wtedy jeszcze nie...
T- A teraz?
S- A teraz...

Gdzie wieje wiatrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz